Młoda do mnie po powrocie z przedszkola:
- mamo, postanowiłam, że jednak ożenię się z Jeremiaszem
- tak?
- tylko pod jednym warunkiem
- jakim?
- musi kupić mi konia :)
Dodam, że Młoda kocha konie. Poniżej jej najnowszy zakup na pchlim targu. Cały czas główkuję, co autor miał na myśli ::)))...przygotujcie się ....
czwartek, 28 lutego 2013
środa, 27 lutego 2013
W czwartki poluję
Kryzys, jakby nie było, światowy, więc i nas, Polaków, leje po
tyłkach. Ale to przeciętniaków zadki najbardziej obite. Bolesne
to razy, wytrwałości i pokory uczące.
Od dnia narodzin karmionam nie mlekiem matczynym jedynie, lecz
tym, iż cnotą w życiu największą uczciwość i lojalność wobec
wartości najwyższych. Nie zbytki, kariera, sukcesy i mamona, lecz
życie uczciwe, w zgodzie ze sobą i w harmonii. Nie status społeczny
świadectwem człowieczej wartości, lecz to, co w głowie zalęgło
oraz czym serce przepełnione.
Ej, ale pojechałam :). Czytam i gały przecieram. Elokwencja mam
na drugie :)....
poniedziałek, 25 lutego 2013
Dygresje na temat, czyli....
Kobitka to ma przesrane! Zwłaszcza w zimie! Zwłaszcza na stoku! I
zwłaszcza jak siku chce!
Leci w tych betonowych butkach taka niewiasta do najbliższego
kibelka, przebiera nóziami, niepomna ostrzeżeń, że płytki
śliskie i bach, pada jak długa niczym Andrju w trzeciej sekundzie
:). Bolesny to upadek, nie tyle dla ciała, co dla ducha.
czwartek, 21 lutego 2013
Gdzie są moje zęby, czyli koń by się uśmiał :)
Tak się składa, żem od zawsze słabego uzębienia. Nie żebym szczotki, pasty, kubka ciepłej wody bała się niczym diabeł święconej wody, lecz z powodu genów. A dokłądniej ich wątpliwej jakości (jeśli chodzi o zęby, of course :). Regularne wizyty w gabinetach stomatologicznych, stały się moją zmorą i skutecznie pogłębiały niemalże panaroidalne lęki przed białym fartuchem.
środa, 20 lutego 2013
"Coma" na cenzurowanym!
Zaraz wskakuję w pociąg, znaczy się wpierwej w autobus :) i obieram kierunek na Żywiec. Do gawiedzi mej :). Tęsknota zrobiła swoje :)
Ale zanim wybędę, muszę Wam coś napisać!!
wtorek, 19 lutego 2013
Pole minowe, czyli jak tu nie wdepnąć!!
Właśnie wróciłam z Biedronki, do której wyruszyłam
zwiedziona atrakcyjnymi promocjami z wycieraczkowych gazetek. Pomijając fakt, iż mózgownica ma niedotleniona, od dni czterech
karmiona wyłącznie blogami, zdaje się domagać porcji świeżego
powietrza. Droga do sklepu niedługa, różami bynajmniej nie usłana,
o nie :(.
A co wspólnego ma borelioza z jedzeniem?
Takie pytanie
zadała mi Uleczka, po przeczytaniu posta „Baba na diecie...”.
Spieszę więc z odpowiedzą. Borelioza niewiele, natomiast jej
leczenie już tak. I tak, na całym świecie, w tym również w Polsce,
istnieją dwie szkoły leczenia boreliozy
1. konserwatywna,
akceptowana przez środowisko lekarskie oraz
2. niekonwencjonalna,
kontrowersyjna i zdecydowanie mniej popularna, zwana ILADS.
poniedziałek, 18 lutego 2013
To koniec, przepadłam!
Rany Julek, nie sądziłam, że blogowanie może tak wciągać!!!
Jest przed południem, a ja bez cienia makijażu, z ręcznikiem na
prawie suchych już włosach, z gęsią skórką na gołych nogach
wystających spod, ubranej wczoraj wieczorem, koszulki nocnej. Na
kuchennym blacie mrówki faraonki, z którymi walczę bezskutecznie
od kliku miesięcy, bezczelnie pasą się wśród okruchów
porannego posiłku, nic sobie nie robiąc z finezyjnych, podobno skutecznych, pułapek.
Lustro, mój wróg!
Dryndanie budzika o siódmej rano, jak co dzień, wyrwało mnie ze
snu. A ten był całkiem, całkiem, choć Pan-Ze-Snu tych mięśni na
brzuchu mógł mieć ciut więcej :). No dobra, fantazjuję! Sen był
całkiem przyzwoity, ten z serii dopuszczalnych jak na dojrzałą,
poważną kobietę, stateczna żonę, do tego matkę parki :). No
przecież jak mogłabym śnić nieprzyzwoicie i hardcorowo? No
way!!
No więc wyrwana z objęć owego, mieszczącego się w granicach
przyzwoitości, snu zwlekłam się z wyra i, nieświadoma jeszcze
autodestrukcyjnych doznań, jakie czyhają tuż za łazienkowymi
drzwiami, przestąpiłam jej próg!
niedziela, 17 lutego 2013
Baba na diecie, czyli jak tu nie zwariować
Wstyd się przyznać, ale pół niedzieli spędziłam przed kompem, w poszukiwaniu inspiracji do mojego zaledwie kilkudniowego bloga. Świetnych blogów jest sporo, uwielbiam te utrzymane w lekkim tonie, które opisują codzienność w sposób humorystyczny, z przymrużeniem oka, czasami nawet dwóch :). Ale nie o tym chciałam. W trakcie wielogodzinnego grzebania w necie natrafiłam na smakowity post, w którym naleśnik odgrywał jedną z głównych ról. Uuuuch....moje ślinianki rozpoczęły pracę, w takim tempie i z taką intensywnością, że starczyłoby do umycia podłóg w naszym 50 metrowym mieszkaniu :). Jestem twarda baba, ale...
28 milionowa wygrana, czyli nie mój problem :)
No i wszystkie moje plany wzięły w łeb!!! Oczyma wyobraźni już się widziałam w "zajefajnym" wozie koloru czarna perła, a ciało me szykowało się na profesjonalny modeling w pięciogwiazdkowym spa&wellness, tudzież w klinice chirurgii plastycznej znanej z poniedziałkowego serialu nadawanego w TVN. Rozmiar miseczek D, do tego mały zgrabny nosek i uda bez cellulitu, miały być moimi kolejnymi, obok tych, które już niewątpliwie posiadam, atutami.
sobota, 16 lutego 2013
Miłości czar, czyli spontanicze wyznanie w autobusie :)
Dzisiaj w nocy, podczas usilnych prób uśnięcia, moja przysadka mózgowa musiała zacząć wytwarzać jakąś bliżej mi nie znana substancję chemiczną odpowiedzialną za tak zwaną głupawkę, ponieważ zaczęły mi się przypominać kompletnie zwariowane rzeczy, co w rezultacie oddalało mnie coraz bardziej od objęć Morfeusza :). I tak, przypomnieć mi sobie dane było pewną zabawną sytuację sprzed kilku lat, kiedy to korzystając ze środków komunikacji miejskiej, miałam okazję być świadkiem miłosnej deklaracji dziewczyny do chłopaka. I jego reakcji na ową deklarację. A mianowicie,
piątek, 15 lutego 2013
Pyszny chleb na zakwasie!
Od jedenastu miesięcy przyjmuję od 5 do 8 antybiotyków dziennie. Lecząc jedno, drugie można zrujnować. Aby do tego nie doszło konieczne jest przestrzeganie ścisłej diety, która polega na wyeliminowaniu produktów zawierających drożdże, cukry, mąkę pszenną, skrobię, czy też tych, które ulegają procesowi fermentacji w przewodzie pokarmowym. Moja dieta to temat na kolejne posty, co pewnie uczynię w niedalekiej przyszłości, ale póki co chciałam skupić się na chlebie.
Tak dla aktywnego wypoczynku!
Zima w pełni, jedni się cieszą, inni smucą i czekają z utęsknieniem na wiosnę! Ja stoję gdzieś pośrodku, rozdarta pomiędzy chęcią szusowania po stokach narciarskich, a wypróbowaniem mojego urodzinowego prezentu (urodziny mam w styczniu) na ścieżkach rowerowych. Narciarstwo to moja nowa pasja, odkryta całkiem niedawno, bo cztery zimy wstecz. Jak to zwykle w życiu bywa, powstała ona w wyniku zbiegu różnych okoliczności, z których decydującą była ta, która utwierdziła mnie w przekonaniu o zbawienności i konieczności prowadzenia sportowego trybu życia. I tak...
czwartek, 14 lutego 2013
Ktoś dobry do łóżka!
Nie pamiętam kiedy ostatni raz spędzałam noc w zupełnej samotności. Bez męża, bez dzieci. Akurat tak się złożyło, że dzieci wywiezione na ferie w góry, do dziadków, mąż na nocnej zmianie, a ja....sama, samiuteńka jak palec.Tylko frajer nie wykorzystałby takiej okazji!! Przecież dom pusty, program telewizyjny nieciekawy, blog napisany....nie ma wyjścia, trzeba zaprosić kogoś do łóżka!!!!! Mhm....tylko kogo? Z racji wieku, życiowych doświadczeń, oraz osiągniętej całkiem niedawno równowagi emocjonalnej, skłaniam się ku osobnikowi dojrzałemu, inteligentnemu, umiejętnie operującemu językiem, potrafiącemu wywołać intensywne, skrajne emocje. Płeć nie gra roli...
Walentynki? Niech będą codziennie!
Dziś, magiczna dla wielu data, 14 lutego. Jako, że mam 37 lat, pamiętam czasy, kiedy święto zakochanych nie było u nas obchodzone w żaden konkretny dzień. Być może to fakt, iż jestem szczęśliwie zakochana od 13 lat sprawia, że nie potrzebuję wyznaczonej daty, po to, aby obdarować mojego męża uczuciem, a na dowód mojej miłości ofiarować mu czerwone pluszowe serduszko, czy też kubek do kawy z napisem "I love you". Nie znaczy to, że jestem zagorzałą przeciwniczką tego święta w ogóle. Jeśli ktoś ma potrzebę celebrowania swojej miłości właśnie 14 lutego, proszę bardzo! Ważne jest to, aby nie zapominać o swojej drugiej połówce w pozostałe 364 dni i starać się wyrażać swoje uczucie w prozaicznych, codziennych, czasami absolutnie nieromantycznych, a czasami trudnych i tragicznych okolicznościach. Kochajmy się i celebrujmy swoją miłość codziennie, tylko wówczas związki partnerskie będą trwałe i szczęśliwe, a osoby je tworzące zakochane i spełnione. Szczęśliwego Dnia Świętego Walentego!
środa, 13 lutego 2013
Studencie, jedź do USA!
Okres zimowych, długich wieczorów sprzyja spędzaniu czasu na wspomnieniach oraz przeglądaniu albumów, co pozwala powrócić myślami do najpiękniejszych chwil w życiu. Ja właśnie dzisiaj cofnęłam się do roku 1997 i mojej niezapomnianej podróży do Stanów Zjednoczonych. Pomyślałam sobie, że mimo obiegowej opinii o niedostępności tego kawałka świata dla nas, Polaków, warto obalić ten mit oraz udzielić zainteresowanym kilku pomocnych informacji, na temat możliwości podróżowania po tym kraju. Na wstępie dodam, że sprawa tyczy się studentów i tego jakie możliwości daje im szereg różnych programów, o istnieniu których studenci nie raz nie mają zielonego pojęcia. Dlatego postanowiłam, aby informacja o nich dotarła również do Was, rodziców, co być może skusi Was do zafundowania swojemu dziecku przygody ich życia. Wyjazdy do pracy za oceanem proponuje kilka organizacji, ja skorzystałam z oferty Camp America – Work&Travel, o którym więcej można dowiedzieć się tutaj. Od siebie mogę dodać kilka osobistych refleksji, które być może pomogą Państwu podjąć decyzję o wyjeździe Waszego dziecka.
Po pierwsze...
Subskrybuj:
Posty (Atom)