sobota, 18 maja 2013

Koszmar forever!




Młoda rano:

- mamusiu straszny sen miałam

- tak? jaki?

- taki straszny, że boję się powiedzieć

- no to nie mów

- nie no, powiem: śniło mi się, że spadła bomba…. wiesz na kogo?

- nie wiem, powiesz?

- prosto na Ciebie, mamusiu


Noooo, nie powiem, wzruszyłam się, oczy mi nawet mgłą zaszły. Skoro me dziecię takie przejęte, znaczy, że kocha mamusię! Widzę już siebie, niebogą, gdy w drodze po biedronkowy nabiał, tudzież tescową parówkę bezwzględny Mark* mnie dosięga. Ewentualnie nie mniej bezwzględny Little Boy*. Niby taki little, szans jednak nie daje! Rozczłonkowuje mamusię. Głowa na prawo, noga na lewo, wątroba dla czworonogów.

Brrrr….
Biedne dziecię! Sen straszny, nie powiem! 
Mamusia trafiona, rozdrobniona!


Jak długo jeszcze sen taki będzie dla Młodej koszmarem???

Być może za lat paręnaście, kiedy to mama kochana z dyskotek nakaże zbyt wcześnie wracać, spódniczki dłuższe zakładać, maskarę z rzęs młodych zetrzeć, rozczłonkowana mamusia marzeniem największym się stanie! Tudzież mamusia na stosie, mamusia pod TIRa kołami, mamusia w klatce z tygrysem. 
W wersji optymistycznej: mamusia w domu bez klamek ;)


Smutna ta wizja duszą mą targa! Dziecię me małe, kochane, okres kiedyś dostanie, metr siedemdziesiąt osiągnie (po mamusi niemałej), w świat pójdzie zły i okrutny. 
Chronić ją trzeba! Lecz mądrze!

Nie chcę być wredną matką, zmierzłą starą! Która swoje zdanie narzuca, zakaz zakazem pogania. Staje się Młodej koszmarem! 
Dlatego plan taki ma mądra mamusia: ufać, akceptować, szanować. Młode. Ich zdanie, potrzeby i preferencje. 


Wierzę, że teraz jest nasz czas. Czas rodziców. Czas cierpliwego uczenia co dobre i właściwe, szlachetne i przyzwoite. Czas pokazywania, że w życiu są odmienności, które należy szanować, zachowania, które powinno się akceptować oraz ludzie, którym można ufać. 


Dlatego wierzę w to bardzo mocno, że Młoda - już nastoletnia - po nocce z atakiem bombowym, mamusię do aniołów wiodącym, przyjdzie rano i powie:

- mamusiu, straszny sen miałam….



 * bomby powietrzne używane podczas II wojny śwatowej

16 komentarzy:

  1. O, tak! Dla młodych trzeba być wsparciem, nie zaś sędzią, czy strażnikiem. Choćby dlatego, że nie jesteśmy wieczni. To, kim się kiedyś staną, zależy od naszych mądrych względem nich zachowań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łatwo się mówi, trudniej robi, nieprawdaż? ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  2. No niexle, super mama z Ciebie ;) przydje na nauki jak własnego dzieicątka sie dorobię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Plan ten na nic się nie zda. Taka niestety jest kolej rzeczy. Ja mam sobie taką teorię, że niestety kto ma trudne dzieciństwo i rodzice nań nie chuchają, a wręcz odwrotnie. Ten potem w życiu lepszym jest. Wchodząc w dorosłość po prostu się buntujemy. Zwykle wtedy chcemy być odwrotni/zupełnie inni niż byliśmy w domu jako dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nomadzie, myślę, że nie ma reguły...
      A swoje dzieci wychowuję zgadnie z tym co podpowiada mi intuicja. Jakie to przyniesie skutki w ich późniejszym życiu... się okaże :)

      Usuń
  4. ło matko...
    to wszystko co napisałaś, o tym dorastaniu itp itd - to mój koszmar....

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero wróciłam i powoli nadrabiam zaległości. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie musisz zapraszać Ana, bywam tam regularnie :)

      Usuń
  6. Niezła perspektywa ;)))
    Moze tak razem sobie znajdziemy domek bez klamek - będzie nam wtedy raźniej ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to dzieciak potrafi mamusię wprawić w dobry nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Większość dramatów dorastania już za nami...
    Do największych sukcesów zaliczam to, że nadal się bardzo kochamy :)

    OdpowiedzUsuń