W sumie to już chyba wrócę. A co mi tam.
No bo kto mi potem - za jakieś dwadzieścia lat, kiedy już będę skarpety w reniferki dziergać, a paznokcie u nóg obcinać przez dwóch młodych wolontariuszy podtrzymywana, z których jeden będzie ładniejszy od drugiego, a mi będzie strasznie, okropnie żal - przypomni, że w lutym 2014 roku...