środa, 23 września 2015

Trochę perwersji bo nuuudaaa na tych blogach, że aż strach po nich chodzić....

Patrzę i oczy przecieram! 10 sierpnia 2015??? Czyli, że ponad miesiąc mnie tu nie było?? To się przecież nie godzi tak swoich czytaczy traktować! Ciekawe czy wszyscy się poobrażali i czy jeszcze ktoś, oprócz Loli, zechce mnie przeczytać :).

No ale jak człowiek zajęty od rana do nocy, a bo to powidła z koum-quata zrobić musi, a to ścieg kaszubsko-podlaski opanować do perfekcji, a do tego to jeszcze co chwila doglądać czy węzeł złodziejski - zwany więziennym - się nie poluzował i mu się dziecka po mieszkaniu jak karaluchy nie rozpierzchły...
Nie no dobra...
Lenia miałam.
No ale żeby nie było, że tylko jego, to na swoją obronę dodam, że i w tematach jakaś posucha nastała. Bo, że o konsystencji budyniu, czy ilości siwych włosów pod pachami to ja sobie przysięgłam, że pisać nie będę! Choćbym rok milczeć miała do takiego poziomu mojego bloga ukochanego nie sprowadzę! Nigdy! 
No chyba, że mi ktoś za to zapłaci, ale póki co, nikt nie chce.

Ale na szczęście temat się pojawił. Nawet już miesiąc temu, a jak tak dobrze w pamięci poszperam, to chyba nawet ze trzy lata. Ale teraz dopiero urósł do gigantycznych rozmiarów i mi cholera jedna z każdej fugi wyziera, z każdej szpary między panelami, które wbrew zapewnieniom sprzedawcy okazały się być kiepskiej jakości, z każdych ust wszystkich mych dwóch dziecków...
A na imię mu pies.

Kto mnie zna wie, że kocham męża, dzieci, czerwone wino, góry, książki i zwierzęta (niekoniecznie w tej kolejności), z wyłączeniem tych, co zjadają parzystokopytne w całości. Tych się boję i generalnie to staram się nie wchodzić im w drogę poza zoo, National Geografic czy sklepem obuwniczym.
Ale psy owszem. Kocham i zawsze chciałam mieć.
Przez moje życie przewinęły się dwa psy. Bo tego trzeciego, co to teraz to wielki pan kierownik w Biedronce z brzydką żoną i dwójką jakimś cudem uroczych dzieci, to nie liczę. Ale dwa jamniki były, to fakt. Oba czarne. Oba uśpione w wieku 8 lat. 
No! I to właśnie jeden z koronnych argumentów przeciwko. Bo wiadomo - ból, łzy, żałoba. Prędzej czy później. A ja nie lubię cierpieć. I nie lubię kiedy cierpią moje dzieci.
Poza tym pies to obowiązek i to całkiem niemały, żeby nie powiedzieć ogromny jak dynia Kopciuszka. 
Pomijając fakt, że jak się nażre taki pies czy suka świństwa pod stołem na imieninach u ciotki to trzeba będzie z nim o trzeciej w nocy z czwartego w szlafroku lecieć, rundkę dookoła osiedla robić i to nie ważne czy deszcz, czy śnieg, czy nawet jakieś śląskie tornado, to pozostają jeszcze codzienne sprawy typu spacery, wizyty u weterynarza, mizianie za uchem i wyciąganie kleszczy. Do tego łajza jedna pewnie mnie sobie wokół palca owinie i rano jak oczy otworzę, zamiast zaspanej twarzy męża mojego górnika, jego mordę z wywieszonym jęzorem zobaczę. I założę się, że jak mu chuchnę, to mnie liźnie tym swoim różowym, mokrym! By the way... Zupełnie nie rozumiem czemu psy tak lecą na zapach zdechłych ryb :).
No i wakacje. Co z wakacjami?! Do słonecznej Italii z takim się telepać?? Zamiast się relaksować, ciało na leżaku prężyć, to po plaży gonić, bo mi taki samiec to chętną włoską sukę wyczuje z odległości dwóch kilometrów?! Mąż spokojny, no to teraz masz babo psa! Shit!
A co moimi ukochanymi górami? No przecież nie zrezygnuję! No to teraz, to nie dość dziecków pilnować, żeby się ze szlaku w dół nie pokulały, to jeszcze to czworonożne za sobą na smyczy ciągnąć? Albo być ciągniętym? Eee... to by w sumie nie było takie złe, pod warunkiem, że pies byłby wielkości osła, co z kolei nie wchodzi w rachubę, bo metraż mieszkania tego nie przewiduje.
No sami widzicie... i jak tu psa kupić?
No ale ok, poteoretyzujmy. Załóżmy, że jakimś cudem dałabym się przekonać. Co brać? O płeć pytam, bo że małe to wiadomo. Już i tak nie mamy gdzie odkurzacza trzymać! 
Słyszałam, że suki wierniejsze (czemu mnie to jakoś nie dziwi??), ale mają te swoje dni i co wtedy. Kijem wymachiwać? Sterylizować? Do psów nie wychodzić i pozwalać srać na balkonie? Z psami trochę lepiej, ale dupy nie urywa! Pamiętam jak mi Rubin nogę dopadał z obłędem w oczach, dysząc przy tym okrutnie tak, że potem awersję do stosunków miałam. Przed pierwszym razem to mnie mój facet bardzo długo przekonywać musiał, że to nie tak, że tak to tylko zwierzęta, że on to z uczuciem, romatycznie i z Papa Dancem w tle. Taaaa... kłamca!

Ech... Psa im się zachciało!!!!
Co robić, panie, co robić?

PS. A tak w ogóle to zaszłam ostatnio do sklepu zoologicznego a tam takie słodziusie kagańce, takie smycze długie na trzy metry, takie lateksowe majteczki...  
A może to jednak nie był zoologiczny?
 



74 komentarze:

  1. Zdecydowanie nie był to zoologiczny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też myślę,że gdzieś zboczyłaś z drogi i minęłaś w tle ten zoologiczny :)))

      Usuń
    2. a może to były majteczki dla psów? :ppp
      teraz sklepy pełne ubranek dla czworonogów, czapeczek, bucików, to czemu nie majteczki?? ;)
      i wtedy z suczką w wiadome dni kłopot z głowy
      pampersik, pas cnoty i hajda na spacer ;))

      Usuń
    3. Ja bym nie odmawiała zwierzętom (w duchu poprawności politycznej) prawa do noszenia lateksów.
      Kwestia w jakich kształtach były gumowe gryzaki - to by mogło wiele wyjaśnić ;)

      Usuń
    4. gryzakom się nie zdążyłam przyjrzeć, bo mi wzrok przyciągnęły takie kozaczki co to rybacy noszą... z tym że te miały dziesięciocentymetrową szpilę :)
      to chyba jednak nie był zoologiczny :)

      Usuń
  2. Uwazam, ze psa warto wysterylizowac, w przeciwnym razie biedne mecza sie cale zycie wyposzczone seksualnie. No chyba ze bedziesz mu schadzki organizowac. :P
    Co do wakacji, to jest to zawsze najwiekszy problem. Ale moze rodzina, kolezanki, ale i tak bedziesz miala wyrzuty sumienia jakbys noworodka od piersi oderwala, porzucila i wyjechala.
    Niemniej jednak kupno psa uwazam za najlepsza zyciowa decyzje. ;)
    I w rodzinnym tez domu mielismy jamnika, szorstkowlosego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i czuje sie wyrozniona, ze znasz moja lojalnosc. ;))

      Usuń
    2. suczkę i sterylizować. Suczki są przymilniejsze w obyciu - wiadomo :)

      Usuń
    3. mam psa i bede sie klucic, bo jest bardzo przymilny w obyciu. ;)

      Usuń
    4. mam psy i suczki i te drugie som inteligentniejsze, no z wyjatkiem Bosia i Żuczka ;p

      Usuń
    5. suczki rulez!! :)

      Lola, bo go szybko przerobiłaś na suczkę :)

      Usuń
    6. my mieliśmy najpierw długowłosego, potem gładkiego Lola
      a jeśli chodzi o lojalność, to masz mistrza dziewczyno, a jak!! :)

      Usuń
    7. nasze jamniki to psy były i nie powiem, fajne skubańce
      ale faktycznie z tym ujeżdżaniem nogi to mnie irytowały ;)
      ale jeden spłodził śliczne maleństwa z suką też długowłosą z tym, że rudą.... maluchy były rozkoszne ;)))

      Usuń
  3. ja mam nadzieję, ze moje dzieci będą miały wiewiontka i się nimi u nich będę cieszyła
    kota już mamy
    ale nie wyobrażam sobie ciągłych podróży ze piesem....

    OdpowiedzUsuń
  4. Psa odkąd mieszkam w blokowisku nie miałam, za to sprawiłam sobie kota. Po górach na smyczy nie dał się prowadzać, więc podczas wyjazdów wywoziliśmy go do moich rodziców, aż w końcu olał nas i przy pierwszej lepszej okazji zwiewał do nich. A mówi się, że koty takie wierne...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kotów nie posiadam, nie posiadałam i posiadać nie będę bo są za mało... psie :))

      Usuń
  5. kolejna, normalnie słowów brak

    OdpowiedzUsuń
  6. Co robić? Mieć.
    Jeśli się psa kocha, to warto go mieć.
    Miałaś już, to wiesz.
    W końcu ulegniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ale zez czfartego pientra na piechte??? never...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z to jeszcze Basik, ale na!

      Usuń
    2. ja pamiętam jak nasza piesa miała sraczkę, yyyyyy... biegunkę. I śmigałam całą noc z drugiego - wystarczająca gimnastyka... ale super na pośladki :)
      ostatni raz poleciałam z nią na emergency jak już jasno było, a na twarzy miałam zieloną maseczkę na twarzy - ale to już kiedyś mówiłam :)

      Usuń
    3. aLusia, chyba nie mówiłaś, ale na pewno pisałaś na swoim blogu ;))

      Usuń
  8. No... z tym niebyciem na blogu, to Ty chyba mnie gonisz, Mia :-). Ale chyba jednak ze mną nie wygrasz, bo u mnie zaraz będzie 3 miechy! Choć, nie powiem, zaczynam myśleć, czy by jednak też czegoś znów nie napisać.

    Co do psa, to ja Ci nie doradzę. Wychowałam się w większej ilości zwierząt, niż ludzi i ukochanych psów i kotów miałam Ci dostatek i bardzo lubię te czworonogi, ale mieć piesa w bloku nie chcę (a miałam - tylko dawno). Nawet kota na razie już nie chcę (bo Kiara chyba zaginęła... :-((().

    Generalnie zawsze jestem ZA, ale zainteresowany sam najlepiej wie, czego chce i jak to widzi :-).

    Słodziuśkie kagańce... no weź... ;-)







    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak Ami, Tyś to już w ogóle przepadła, no ale... jesteś usprawiedliwiona :)
      A psa będziemy mieć, wiem to! zawsze chcieliśmy, ale czekaliśmy na dom... póki co domu nie będzie, a chęć wzięcia jakiegoś pieska ze schroniska nadal jest! Bo takiego weźmiemy. Nie rasowca z rodowodami, tylko biedną, niechcianą psinkę...

      Usuń
  9. już współczuję:))
    bez urazy ale psu bardziej
    dla mnie zwierzyna musi mieć warunki, a bloki no nie dla psa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zgodzę się z Tobą Lamia...
      pies może być szczęśliwy na blokach, mając przy sobie ludzi, którzy go kochają, karmią, wychodzą na długie spacery

      Usuń
    2. Malutki pies spoko powinien dac sobie rade w bloku czy małym mieszkaniu. Jednak dla duzego psa jakiego chcialby moj Maz to mialam bym obawy ;)

      Usuń
    3. nie no duży wykluczone Margo... z takim dużym to trudno się w łóżku zmieścić, a przecież męża na materac nie wygonię ;))))))

      Usuń
  10. No doczekałem się, ale długie... ledwom do końca doczytał. Zawsze byłem zdania, że dzieci z psem powinny się wychowywać i tak było. Ale pies to też kłopot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie mów że czekałeś na mnie ;))))
      mhm... jakbym tego już nie wiedziała ;)
      ale taki kłopot może jednak dać duuuużo szczęścia!!!

      Usuń
  11. :-) U mnie zawsze były psy. Nawet kiedy mieszkałam na 10 piętrze w bloku. Na dodatek były to dwa duże psy. Dwa duże, szczęśliwe psy, którymi faktycznie się zajmowaliśmy i które nie nudziły się zwiedzając te same kąty w ogródku. Psa dobierz do temperamentu i ilości czasu jaką możesz mu poświęcić, nie do metrażu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie Pieprzu tak sobie myślę że te psy z bloków to czasami mają więcej ruchu niż te ogródkowe, bo człowiek musi z nim wyjść! I fajnie, że piszesz, że były szczęśliwe, bo mi zawsze było szkoda tych dużych piesów trzymanych w M-3. To tak tez a propo tego co wyżej napisała Lamia.

      Usuń
  12. Psa dzieci chcą, ale pamiętaj, że pies i tak będzie twój. Wcześniej czy później spadną na ciebie wszystkie obowiązki. No i dwa razy częściej będziesz z mopem latać. No i suczka oczywiście, jeśli się zdecydujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Sollet. Ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę, może nawet zbyt doskonale, stąd moje wahanie. Ale z drugiej strony myślę sobie, że trochę ruchu by mi nie zaszkodziło. Naprawdę ostatnio ruszam się rzadziej niż osiemdziesięciolatka z balkonikiem :((((

      Usuń
    2. moze na początek balkonik kup? :)

      Usuń
    3. aLusia przeczytalam balonik:))))
      I za kurczaki nie moglam wykumac w jakim celu :D :D

      Usuń
    4. balkonika nie mam aLusia, ale balkon i owszem ;)

      Usuń
  13. Hej!Mam ten sam problem...Synek od bardzo dawna prosi o psa. Juz ma nawet rase wybrana.Maz jest absolutnie na NIE(mamy male mieszkanie,dlugo nie ma nikogo w domu,czesto wyjezdzamy i pies duzo czasu bylby sam)A ja mam dylemat:rozum na Nie,a serducho Tak:)
    Te cudowne oczka,machajacy ogonek,radosc,wiernosc,bialutki przytulasek...No i co tu zrobic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej Martek!
      u nas akurat z tym nie ma problemu - ja pracuję w domu więc piesek miałby towarzystwo ;)
      A jak będziemy wyjeżdżali to z nim/nią :)
      Pamiętam, że my braliśmy psa nawet pod namiot i kurczę, jakoś nie przypominam sobie, żeby było ciężko. Raz tylko kurę zagryzł ale ona głupia była, sama mu się pchała ;))

      Usuń
    2. Mia bedziecie musieli Milusinskiemu kupic fotelik, kask .....ewentualnie rowerek;))

      Usuń
  14. Jak pieska, to najlepiej ze schroniska, tyle tam pięknych opuszczonych istot, których jedynym marzeniem jest zostać Twoim najlepszym przyjacielem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak właśnie kombinujemy, ale... nie wiem czy mi serce nie pęknie jak weźmiemy jednego, a inne będą patrzały z nadzieją w oczach...

      Usuń
  15. Mam Muszkę...Pysia przyniosła zapchloną kuleczkę, bo inaczej wylądowałaby w rzece - nie oddałabym za żadne skarby.
    A co za sekrety jej powierzam!Gdybym powiedziała je Tobie ...musiałabym zabić;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to chyba mi wystarczy jeśli sobie te sekrety wyobrażę ;)

      Usuń
  16. Och Miśka:) Ja też, ja też! Ja też chcę jej dać nagrodę Liebster Blog Award. Pytania mamy te same dodam na osłodę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. dzięki Misia. Chętnie się pobawię, ale troszkę później
    :***

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy ktoś widział Mamma Mię!!???

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno mnie tu nie było a tutaj bez zmian... Cudownie :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Te, Laska... może tęsknię..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie to może to bym się wzruszyła
      a tak... tylko wzruszam ramionami ;P

      Usuń
  21. Może to nie był pies, tylko coś większego...

    OdpowiedzUsuń