środa, 2 lipca 2014

Możecie mi nakopać!

Czy jeżeli stanę na krawędzi samolotu i tuż przed skokiem ze spadochronem założę, że za kilkadziesiąt sekund będę grabiona - a raczej to co ze mnie zostało - z okolicznych pól, to czy lepiej żebym nie skakała?

Czy zakładanie z góry niepowodzenia to gwarancja, że jedyne co się w życiu osiągnie - i to przy dobrej koniunkturze NFZtu - to wiek emerytalny? 
Czy przed każdym krokiem, który niesie ze sobą mniejsze bądź większe ryzyko, warto zakładać niepowodzenie, tylko dlatego, żeby w razie czego nasza dupa nie ucierpiała zbyt bardzo?
A co jeśli to zachowawcze zakładanie porażki podetnie nam skrzydła? Co jeśli taka postawa to zgoda na osiągnięcie w życiu niczego??
Czy to, że się boimy i zakładamy, że NAM i tylko NAM to się na pewno nie uda, bo wszystkim innym to na pewno tak, stajemy się ofiarami losu? Ofermami, które owszem, bardzo liczą na to, że w ich życiu coś się zmieni, ale przy zdecydowanym braku udziału z naszej strony?

Nigdy nie byłam typem ryzykanta. Bo jestem cykor. 
Boję się kredytów - bo co jeśli stracimy dochody?
Boję się lotu samolotem - bo co jeśli struś pędziwiatr wpadnie nam pod koła? Albo nie daj book bocian pod silnik?
Boję się współzawodniczyć - bo na pewno będą lepsi ode mnie!
Boję się ryzykować, angażować, stawiać wszystko na jedną kartę, próbować nowego, nieznanego. Z góry zakładam, że się nie uda. 
A są przecież ludzie, którzy osiągnęli w życiu sukces - otworzyli firmy, handlują z Chińczykami, piszą modowe blogi, poczytne książki, projektują kiecki, tworzą portale społecznościowe. Owszem, tylko części z nich udało się przekłuć to w źródło dochodu, tylko część z nich znalazła w tym swój sposób na życie. Resztę grabią z okolicznych pól.

Ale czy nie warto się zastanowić nad tym, w jakim miejscu byliby teraz ci wszyscy, którym się powiodło, gdyby przyjęli postawę cykora? Gdyby, tak jak ja, byli przekonani o tym, że się na pewno nie uda - bo konkurencja za duża, bo kredyty zbyt straszne, bo nie ma talentu, siły przebicia i wiary we własne możliwości?? Bo jedyne co się ma to marzenia, które się nigdy nie spełnią. 

Jestem w miejscu, z którego mogę dojść albo tam gdzie chcę, albo tam gdzie zakładam. 
I potrzebuję solidnego kopa w tyłek!
Bo dlaczego pół Polski nie ma kiedyś usłyszeć o Mamma Mii???
Ba! dlaczego ma tego nie zrobić cały świat!?? :)



82 komentarze:

  1. Ja Cię tam kopać nie będę, bo nie mam powodu :) Mogę Ci dodać otuchy myślami :) Pasuje? Pozdrawiam znad morza i spod słońca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiary mi we mnie potrzeba Tygrysie, ale to chyba głównie zadanie dla mnie :)
      jak tam nad morzem?? pogoda dopisuje? woda w morzu gorąca? ;)

      Usuń
  2. Mamma ja też raczej z cykorów, więc kopa nie będzie. ale jak najbardziej namawiam do próbowania i szukania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz Ruda, są dwie rzeczy, które mnie stopują w tym próbowaniu i szukaniu - brak wiary we własne siły i słomiany zapał!
      ale tym razem zaparłam się, że dotrwam do końca, choćby i tak nic z tego miało nie wyjść!!!!

      Usuń
  3. Mia w życiu na pewno trzeba zaryzykować aby osiągnąć sukces jeśli nie przejmuje się biznesu rodzinnego,który ma mocne fundamenty i można go pociągnąć i czerpać z tego korzyści finansowe i inne:))
    Ja chyba też jestem cykor bo bez zaplecza nie mam odwagi zaryzykować choć pomysł moze i by był:))

    Mój kopniak to zapewnienie,że wierzę w Ciebie Mia!!!
    Ślę Ci póki co świeże powietrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margo, niestety moja rodzina byznesu żadnego nie prowadziła - mama nauczycielka, tata policjant...
      my jesteśmy prekursorami ;)
      dzięki za wiarę kochana :***
      za powietrze też, ale ja na Śnieżkę czekam!! :)

      Usuń
    2. ja też wierzę w naszom mamme

      Usuń
    3. to w takim razie i Tobie dziękuję Rybko :))

      Usuń
    4. i stopy nawet pomasuję ;PP

      Usuń
  4. Mia, kredytów ja też się boję i to bardzo. Co do Twoich dylematów, to powiem tak, ja w Ciebie mocno wierzę i uważam, że próbować warto, szczególnie gdy ma się dobry pomysł i znajdzie się niszę na rynku, ale to Ty musisz mieć silne przekonanie, że chcesz, możesz i potrafisz. Bez tego przekonania i wiary w sukces może być trudno. Ale marzenia są dobrym początkiem i mocną siłą napędową! Mówią, że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana :)))
    Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się boję zapożyczać i chyba raczej nie zdecydowałabym się na biznes, który wymagałby wzięcia więcej niż 20tys kredytu :)
      wiem wiem Olgo, muszę nad sobą pracować, to niskie poczucie własnej wartości to lata pracy moich rodziców, trudno się tego pozbyć po tylu latach!!!
      ale tym razem chcę spróbować, choć i tak mam dużo wątpliwości

      Usuń
    2. jak znajdziesz fajny pomysł i sprawdzisz czy chwyci, to skrzydeł dostaniesz i poczucie własnej wartości poszybuje wysoko!

      Usuń
    3. tylko o jego powodzeniu lub nie przekonam się dopiero jak skończę, Olgo :)
      ale wiesz, nawet jeśli się nie uda, chciałabym potrafić nie żałować straconego czasu i poświęconej energii!!

      Usuń
    4. ale przecież robi się wcześniej pewne rozeznanie :)
      no chyba, że na przykład chcesz napisać książkę :)

      Usuń
    5. taaa, książkę... gdzie ja tam przy Coelho czy Munro? ;)))
      chyba, że erotyka napiszę :)))

      Usuń
    6. nooo, lekkie i dowcipne pióro masz!
      niekoniecznie tylko erotyk wchodziłby w grę :)))

      Usuń
    7. ale u mnie wszystko i tak sprowadza się do erotyki ;))

      Usuń
    8. to co? sex-shop? ;)

      Usuń
    9. i dzięki za to pióro Olgo :)

      Usuń
    10. wiesz, że już o tym myślałam ;PP
      ale przestałam ;)

      Usuń
    11. u nas ryzykowne raczej ;)

      Usuń
    12. w jakim sensie Olgo??
      o brak klientów byś się martwiła?? ;)

      Usuń
    13. zaraz jakiś protest modlitewny by się zorganizował, albo coś w tym rodzaju ;)
      u nas parę lat temu tak było, interes się zwinął
      teraz jest w innym miejscu i na razie spokój :)

      Usuń
    14. też o tym pomyślałam, dlatego chyba jednak zainwestować by trzeba było w sklep internetowy ;)

      Usuń
  5. Ryzyko daje zastrzyk adrenaliny. A to podnieca. Warto ryzykować, tym bardziej, ze czas nie idzie do tylu i z każdym następnym rokiem jest tylko trudniej. Moje ulubione przysłowie to "Lepiej grzeszyć i później żałować, niż żałować, ze się nie zgrzeszyło" i dotyczy to rożnych płaszczyzn:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko co jeśli z tyłu głowy cały czas się kołacze "Ty??? nie nadajesz się!!"

      Usuń
    2. Kochana jesli to kolacze w Twojej glowie to nie bardzo widze inne wyjscie tylko trzeba te wlasna glowe polozyc na kolanach, potrzasnac, wypizgnac zawartosc na podloge i uporzadkowac na nowo, ale juz tylko w te elementy, ktore TOBIE samej pasuja a nie cale to barachlo, ktore ktos Ci kiedys wmowil.

      Usuń
    3. póki co na samą myśl, że chcę się wziąć za coś takiego, chce mi się śmiać :)))

      Usuń
    4. casa, to tez moje ulubionwe powiedzenie :) :)
      ja się wciąż boję, ale podobno w ogóle po mnie nie widać :) z Tobą będzie tak samo

      Usuń
    5. Hej lepiej sie smiac niz plakac. Rob jak chcesz, przeciez ja tego za Ciebie nie zrobie:)))

      Usuń
    6. nawet bym nie chciała, bo ja chcę być dumna z siebie, nie z Ciebie ;PPPP

      Usuń
    7. aLusia, jesteś świetną aktorką, bo nic nie zauważyłam :))
      może jakiś casting?? ;)

      Usuń
  6. Mamma!
    idziesz w szoł biznes??

    OdpowiedzUsuń
  7. Ku czemuż to ciekawemu tak nieśmiało zmierzasz? Że sława, że pieniądze, że radość wielka. A więc idź śmiało i realizuj to wszystko, co co Ci się zamarzy. Niech świat usłyszy, a niechby nawet przynajmniej pół Polski:)))!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie powiem, bo mnie potem będziecie rozliczać :)
      ale mam taki malutki pomyślik ;)

      Usuń
    2. skoro pomyślik malutki to i strach nie powinien być duży
      uda się, tylko chcij i próbuj
      wierzę w ciebie jakniewiemco!

      Usuń
    3. strach taki niewielki, ale skutecznie może podciąć te małe skrzydełka, które zaczęły wyrastać ;)
      i dzięki Michalino jakniewimco :)

      Usuń
  8. Tak generalnie nie boje sie ryzyka i w sumie jak by sie przyjrzec to w moim zyciu bylo wiele ryzykownych decyzji i momentow. Ale mimo to uwazam, ze nawet lubiacy ryzyko ma swoja osobista "granice ryzyka".
    W zyciu nie podjelabym ryzyka, ktore w jakims tam prawodopodobienistwie skutkow naraza moje potomstwo lub bliskich. Jednym slowem moge ryzykowac soba, ale juz nie innymi.
    Od zawsze, czyli od kiedy pamietam przed kazda ryzykowna decyzja, dzialalnoscia zadawalam sobie pytnie "co moze byc najgorsza konsekwencja jak sie nie powiedzie?"
    Najczesciej sie okazuje, ze ta najgorsza wersja wcale nie jest tragiczniejsza od siedzenia na dupie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie kwestia podjęcia ryzyka nie tyle jest ograniczana przez rachunek ewentualnych strat, co przez pryzmat czarnowidzenia!! czy w ogóle ktoś taki nadaje się do prowadzenia biznesu??

      Usuń
    2. Mia, nikt przy w miare zdrowych zmyslach nie odpowie Ci na to pytanie:))) Owszem ludzie moga mowic to co ewentualnie mysla, ze chcialabys uslyszec, ale to nie jest odpowiedz.
      TYLKO Ty mozesz to zrobic.
      Zycze powodzenia:**

      Usuń
    3. dzięki Star, wiem, że to ja i tylko ja mogę być motorem napędowym do tego co chcę zrobić!

      Usuń
  9. Mamma!Siostro!
    Doskonale Cię rozumiem - mi kilka razy pomogli ...źli ludzie - śmiech i kpina, że ja mogłabym coś - to działa dopingująco!Zaparłam się i udowodniłam, że mogłam!
    Ty tez dasz radę!:));**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka! Siostro!!
      zaprę się i dopnę swego!!!
      jak Fariatki i wszyscy inni mi świadkiem!!!
      :)

      Usuń
  10. Masz już 56 czytelników. Dobrze Ci idzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co Wy z tym pisaniem??

      Usuń
    2. Jesteś niezła w te klocki:)))
      Ja uwielbiam Cię czytać;))

      Usuń
    3. a ja uwielbiam pisać :))
      dzięki Miśko :**

      Usuń
  11. nie wiem o co kaman, ale rób swoje!
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o co kaman to nieważne Viki, ważne, żebyście mnie wspierały
      za co z góry pokłony do samych stóp czynię ;)))

      Usuń
  12. ...życzę Ci od­wa­gi, jaką ma słońce, które codzien­nie od no­wa wschodzi nad wszelką nędzą świata.
    Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
    Ono nie omi­ja ni­kogo. Ciebie też nie omi­nie,
    Jeśli nie scho­wasz się w cień...

    Phil Bosmans
    ( przeczytałam na jednym z blogów, skradło mi serce, przesyłam dalej )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja już myślałam, że to Ty :)))
      piękne słowa, muszę je sobie wydrukować i czytać za każdym razem kiedy będę chciała zarzucić pomysł ;)

      Usuń
  13. Dzień dobry, jestem cykor ale wierzę, że jak się czegoś chce to te wszystkie strachy można- jak ktoś już tu napisał- wypizgnąć z głowy. Silna duchem i sercem, co tam jakieś strachy! Kibicuję i zagrzewam do walki Mia górą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzień dobry Joanno :)
      chyba Cię widzę u mnie po raz pierwszy, bardzo mi miło :)
      dzięki za kibicowanie, przyda się każdy przysłowiowy kopniak, żeby ze mnie za jakiś czas powietrze nie uszło :)

      Usuń
    2. A bo widzisz, ja często u ciebie jestem, tylko tak jakoś cichutko siedziałam ;)

      Usuń
    3. to tym bardziej mi miło :)
      i cieszę się, że znasz mnie już trochę, łatwiej Ci będzie zrozumieć niektóre rzeczy, o których piszę :)
      bo wiesz, u mnie to nie do końca zawsze wiadomo o co chodzi...
      zakręcona trochę jestem ;))

      Usuń
    4. Michalino, nie psuj mi reputacji, przed nowymi muszę pozory zachować ;)))

      Usuń
  14. Kiedyś miałam taką zasadę - lepiej się nastawić, że coś będzie źle żeby się później nie rozczarować, żeby się miło zaskoczyć.
    Później przeczytałam gdzieś fajne słowa - po co się nakręcać, że coś nie wyjdzie, po co się stresować i być wkurzonym. Lepiej nastroić się pozytywnie, bo nawet jeśli nie wyjdzie to przynajmniej miało się dobry nastrój i spokój ducha przez czas "oczekiwania". Rozumiesz o co kaman. ;)
    I w zasadzie to drugie podejście do mnie przemawia bardziej. Po iluś latach! Ale lepiej późno niż wcale, co nie? ;)
    Powodzenia Mia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aLucha, to moje podejście!
      ale faktycznie coś w tym jest - może lepiej myśleć pozytywnie i żyć w poczuciu euforii i pozytywnego podniecenia, może to właśnie takie podejście napędzi nas odpowiednio i uda się to co zamierzyliśmy!
      a jeśli się nie uda i upadek będzie tym bardziej bolesny to trudno, martwić się będziemy później :)

      Usuń
    2. No właśnie! Bo po co martwić się na zapas? :)
      Ale zmiana nastawienia jest cholernie trudna! Czasem mam zwiechy i bywa różnie, ale ważne są chęci ;)

      Usuń
    3. a kto ich nie ma, tych "zwiechów", alucha? :)
      na mnie zawsze motywująco działały słowa wsparcia i szczere pochwały... niestety w swoim życiu dostawałam tego stanowczo za mało :(

      Usuń
    4. i chwała Wam za to!!!
      i masowanie stóp :)))

      Usuń
    5. Pochwały zawsze działają budująco :) ja np. robię się zła jak ktoś nie pochwali tego co ugotowałam :D bo siem napracujem i potem cisza. ;)
      Niech nas chwalom jak najwięcej! :))

      Usuń
    6. ja można nie chwalić Twojego jedzenia???????????
      toż to na pewno zazdrość, że Ty potrafisz a inne nie ;))

      Usuń
  15. no kurczę to chyba obie musimy dostać solidnego kopniaka bo też jestem cykor :P
    nieraz mogłam już zrobić coś inaczej...później żałowałam...
    tak więc z tego miejsca przesyłam wielkiego kopa i życzę powodzenia! :)
    trzeba walczyć o swoje marzenia....o siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie Sissi, czyż nie jest najgorszą rzeczą czegoś żałować!!!!!!?
      ja biorę byka za rogi, najwyżej mnie poturbuje, ale będę mogła powiedzieć: chciałam, spróbowałam...

      Usuń
  16. Mówią, ze kto nie ryzykuje to nie pije szampana ... ale cholerka co zrobić jak ja nie lubię szampana :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba Ci takie dylematy jak moje nie grożą ;)

      Usuń
  17. jak sie spotkamy to cie kopne, ale zeby potem nie bylo pretensji. ;)

    kochana, ja tam w ciebie wierze. i tez jestem cykor, bo to przeciez taki fstyd przed rodzinom i somsiadami zeby cos w zyciu nie wyszlo, ale moje dziecka uczom, (i ja tez sie gdzies posrednio podszkalam) ze juz sama proba jest sukcesem, ze to juz swiadczy o sile chrakteru i odwadze, ze juz wtedy powinno sie byc z siebie dumnym. I zycze ci abys tak na to spojrzala. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loluś, jakoś Cię wyczuwam jakbyś gdzieś tutaj była, prawie na wyciągnięcie ręki ;)))
      to co piszesz to szczera prawda - dlatego o tym co chcę zrobić nie powiedziałam i nie powiem nikomu oprócz męża....
      i wiesz, nawet jak nie wyjdzie to dumna będę z siebie, że spróbowałam!!!!

      Usuń
  18. Mia a co to za pomysl masz na biznes
    szepnij na ucho u mnie
    bo wiesz.. ja bede miala niedlugo duzo czasu :PP

    OdpowiedzUsuń