poniedziałek, 2 marca 2015

Wieje nudą

Jak nie ma o czym pisać to można pisać albo o pogodzie, albo o seksie, albo można obsmarować mamusię.
To co wybieracie??
Mamusię?
Proszę bardzo :)

"Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt..." - kompletnie nie sprawdza się w przypadku mojej mamy. Wszyscy wiedzą jaka jest lady Elisabeth. Żeby nie było, żem franca nad france i szacunku do własnej matki nie mam, nie napiszę nic ponad to, że jest ... kontrowersyjna. A na poparcie kilka scenek rodzajowych.

1. Kiedy zaszłam w ciążę z Młodą zamiast gratulacji usłyszałam: "czy wy to dobrze sobie przemyśleliście?", by za jakiś czas usłyszeć: "no wiesz, była okazja załapać się do pracy, ale ty wolałaś rodzić dzieci"

2. Kiedy powiedziałam, że ich wnuk będzie miał na imię Maks, usłyszałam, że tak to się nazywa pies sąsiada z drugiego piętra. I ma być Filip.

3. Kiedy mój mąż po tygodniu pobytu u swoich teściów (notabene moich rodziców ;) w górach wrócił do domu (a ja i dzieci nie), usłyszałam, że na pewno ma kochankę. 

4. Miała do mnie pretensje, o to jaki jest mój mąż.

5. Kiedy pojechaliśmy na pogrzeb do babci męża i wróciliśmy późnym wieczorem po dzieci, które były u moich rodziców, ujrzałam skwaszoną twarz mamy i usłyszałam pretensje, że na pogrzebie u swojej babci to byłam krócej!

6. Na moje 33 urodziny przyjechała nadąsana i zamiast mi złożyć życzenia, okrzyczała, że nazwałam moją siostrę ksywką, której używałam od czasu, kiedy byłyśmy małe. 

7. Kiedy chodziłam z chłopakiem mojego wzrostu, kpiła, że do ślubu to pewnie pójdę w tenisówkach!

8. Jak zakochałam się w ratowniku to przyszła na basen go sobie zobaczyć, a potem krytykowała używając niewybrednych epitetów.

9. Czasami wchodząc do sklepu potrafiła na cały głos powiedzieć: "ale szmaty". Paliłam się wtedy ze wstydu.

10. Jak zapytałam jako dziecko, czy mam ładny profil, to nic nie odpowiedziała. Zapamiętałam!!!!

11. Kpiła z moich nóg i małych cycków.

12. "Zrób coś z tymi włosami" słyszałam częściej niż "kocham cię".

Więcej grzechów nie pamiętam. Jakby mi się przypomni to dopiszę.
Czy jest ktoś na sali kto ma/miał lepiej??

PS. Jakby kto pytał to ja kocham swoją mamę!
PS1. Następnym razem będzie o seksie (albo o pogodzie ;)

102 komentarze:

  1. no ze kpila z twoich nog to juz naprawde przegieci paly! ;)

    a poza tym to tak jak z tymi nogami, z cala reszta nie miala racji! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lola, Ty to zawsze tak mądrze piszesz, że aż powietrza muszę zaczerpnąć ;)

      Usuń
    2. jo? no co zrobie. :P

      Usuń
    3. mówisz, ze masz to wrodzone i nieuleczalne? ;)

      Usuń
    4. :PP musialabym zamilknac :P
      skoro mowa o mamach, moja wpisala mi w pamietniczku "mowa srebrem a milczenie zlotem". :P
      ale ja zawsze wolalam srebro. ;)

      Usuń
    5. a mi moja napisała "miej serce i patrzaj w serce" ... hmmm... ;)
      a ja też zdecydowanie, jak ty Lola, srebrna jestem
      mój mąż to zaś szczerozłote złoto ;)

      Usuń
    6. "miej serce..." to wpisywaly wszystkie nauczycielki! Od razu widac, ze twoja byla nauczycielka! ;)
      a moja napisala tez "i twoje zycie moze stac sie jasne,
      szukajac szczescia innych, znajdziesz szczescie wlasne".
      I to som sfiente suowa. Ile to razy szukam ciucha i nic nie ma, ale jak szukam dla kogos prezentu, to same super dile, jak na mnie szyte, szarpia mnie za nadgarstki. I gdy ide do kasy te pamietnikowe sfienta souwa mi sie przypominaja ;)

      Usuń
    7. ooo tak i nawet była panią pedagog :)
      Lola, napisz o tym posta, bo u Ciebie jakaś posucha ostatnio!! ;)

      Usuń
  2. O matko!!!! Że się tak wyrażem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, w jakim sensie lepiej... Bo jak gorzej lepiej, to ja nie. A jak lepiej lepiej, to ja tak, mej macierzy (również lady Elisabeth!) nie mogę zarzucić nic. No, kompletnie nic, kurde... Może tylko, że wierszy nie pisze. Ale to robi jej siostra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale kompletnie, zupełnie nic???
      to może do imienia się chociaż przyczep...

      Usuń
    2. Kurde, no... Nie mogę, imię od zawsze mi się podoba!
      Nie wiem, co wymyślić...

      Usuń
    3. to może brukselką Cię karmiła??

      Usuń
    4. Tak, ale ja lubię brukselkę...

      Usuń
    5. no taaaa.... ideał się znalazł ;))

      Usuń
    6. Masz na musli mać czy nać?

      Usuń
    7. Errata: "na myśli".

      Usuń
    8. Frau dobrze, że sprostowałaś, bo już mnie głowa rozbolała od marszczenia brwi :)

      Usuń
    9. No ale w końcu mi nie odpowiedziałaś, który ideał bardziej idealny :)

      Usuń
    10. taaa... siem prosi!! ;)

      Usuń
  4. Mamma
    Moja przyajciółka ma taką właśnie toksyczną mamę
    codzienny koszmar
    ciągle jej móię, że nie da rady sobie z tym problemem sama, ze musi iść na terapie

    mam rację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybeńko, nie wiem czy masz rację, chyba tak...
      ja jedynie mogę napisać jak to było w moim przypadku... terapia była najlepszą rzeczą na jaką mogłam się zdecydować i paradoksalnie mój "gorszy" - z punktu widzenia mamy - stosunek do niej (to, że zaczęłam mówić NIE, że zaczęłam głośno i bez żadnych obaw wyrażać swoje zdanie, że jasno i wyraźnie powiedziałam, że nie życzę sobie uwag pod adresem mojego męża ani dobrych, niezawodnych rad) spowodowało to, że mama zaczęła mnie szanować i nasze relacje są teraz naprawdę dobre!!!

      Usuń
    2. to bardzo pozorny paradox
      ja też to przeżyłąm - ale w relacji z matką męza mego
      postawienie granic uratowało moje małżeństwo I relacje w rodzinie
      teraz jestem mądra
      ale matka włąsna to jednak troche trudniejsza historia

      Usuń
    3. tak, dobrze powiedziane - to pozorny paradoks... im bardziej będziesz pokorna i do tzw. zgody, tym gorzej...
      oczywiście w przypadku takiego charakteru, jaki reprezentuje moja mama

      Usuń
    4. ale napisałam paradox(ks) :PPP

      Usuń
    5. ale czyta się tak samo :)

      Usuń
  5. Mia jesteś pewna, że nie mamy wspólnej mamy?
    No, moja nic o nogach nie wspominała:))
    Ale siostrami to one są na pewno;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty Sollet wyglądasz zatem na kompletne [rzeciwueństwo swojej mamy!

      Usuń
    2. Cóż staram się! Jako mała dziewczynka postanowiłam, że będę inna. Ale mam ułatwione zadanie. Jestem podobna do tatusia:)
      A mama z wiekiem też jakoś złagodniała

      Usuń
    3. matka mojej przyjaciółki nie lagodnieje:(((

      Usuń
    4. Sollet, wyrazy współczucia :)
      moja mama ma bardzo ciężki charakter, jest despotyczna, ale widzę, że jeśli ktoś jej się "postawi" potrafi być zupełnie inna...
      poza tym jest pewna cecha, której w niej nie znoszę!!! ona uzurpuje sobie prawo do oceniania ludzi, ich zachowań, słów, postaw...

      Usuń
  6. ja miałam trudne relacje z mama
    też podcinała mi skrzydła, po latach myślę, że zupełnie sobie z tego nie zdawała sprawy
    no I jej dzieciństwo było bardzo, bardzo trudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i moja ma za sobą trudne dzieciństwo - 6 dzieci, ona najstarsza, obarczona "wychowywanie" rodzeństwa, ojciec pijak, matka zestresowana, czy stary przyjdzie nawalony...

      Usuń
    2. :((
      to brzmi jak historia mojej Mamy!
      Tylko z 6 rodzeństwa jeden brat zmarł
      .....

      Usuń
    3. okoliczności plus pewne predyspozycje osobowościowe i mamy taką oto Elisabeth...

      Usuń
  7. No nieźle. Mama jak teściowa. Sporo zapamiętałaś, a to może być nie wszystko.

    Kiedy będzie następny raz? Jutro? Nie mogę się doczekać. Tylko nie o pogodzie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja teściowa to ideał w porównaniu z moją mamą...
      a z tymi następnymi razami i seksem, to nigdy nie wiadomo ;)

      Usuń
  8. Nie narzekam na mamę.Kocham ją po swojemu.Nie podcinała mi skrzydeł,ani mi ich nie dawała.Nie cieszyła się z moich ciąż,ani ich nie komentowała.Ani z żadnych sukcesów.Nigdy nikt w domu nie powiedział,że mnie kocha,ale nie chodzi mi o to,że nie powiedział.ale o to że nie czułam się kochana jako dziecko.Po prostu sobie byłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basik :**
      a ja sobie czasem ponarzekam. Nie żebym lubiła. Muszę po prostu, jak to ja, wyrzygać to, co mnie trawi ;).
      Ale tym razem to był naprawdę temat zastępczy. Uporałam się już z tym...

      Usuń
    2. Nie mam się już z czym "uporywać".Nie walczę z niczym już,ani o nic.
      :*

      Usuń
    3. Basiu
      :***
      My, Fariatki Cię kochamy
      dzis wspominałam jajeczka od Cbie:)
      ( ale nie, że kocham Cię interesownie!!)

      Usuń
  9. moja Mama ma za uszami, ale na dzien dzisiejszy najbardziej mnie wkurfaajom telefony
    - no cześć, jest F w domu
    - jest/ nie ma
    - ale ja co innego, zapomniauam, oddzwoniem, jak se przypomnem
    5 minut
    - a jusz wiem Tomek (muj brat) kupiu suszarkem i są zadowoleni i odkuada suuchawkem, patrzem z niedowierzaniem na telefon i zastanawiam siem, czy dowiadywać siem, o co chodzi, ale nie muszem, kolejny tel:
    - postawili w piwnicy i pranie się suszy w 2 godziny
    alleluja- kupiu mechanicznom! wydarzenie w rodzinie!

    otym, ze dzwoni do mnie do pracy, by spytać, jaka pogoda to jusz kiedys pisauam u Rybki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucha i tak ze wszystkim, czy mama wybiera sobie co atrakcyjniejsze w swej zajebistości tematy?? ;)

      Usuń
    2. potrafi z każdom pierdouom, np, co mam dziś na obiad, bo ona ma golonkem :p
      z jednej strony rozumiem, bo gaduua zawsze, jest sama z ojcem, który dla odmiany nie musi siem wcale odzywać :p ale to menczonce :)

      Usuń
    3. golonke bym jakoś strawiła, ale moja mama tak często wprawdzie nie dzwoni jak Twoja, ale do szału mnie doprowadza, jak mi opowiada o sąsiadach (mieszkają w dwurodzinnym domu z bratem mojego ojca i jego żoną, z którymi jeszcze do niedawna od 10 lat ze sobą nie gadali) co tamci robili, gdzie byli, ile razy pierdnęli...

      Usuń
    4. Lucha, ciesz sietym co masz. Moja ciotka dzwoni do swojej córki - i potrafi to robić do skutku, na przykład 17 razy, aż ta odbierze, żeby jaj powiedzieć, że natychmiast, ale to natychmiast musi włączyć tv trwam, bo jest coś absolutnie fantastycznego. na przykłąd modlą się za grzeszników, takich jak ona. Tłumaczenie, że własnie prowadzi radę pedagogiczną i raczej cieżko jej będize odbierane jest jako opór i niechęć do tematu, no i, oczywiście, do matki jako takiej. Kuzynka próbwała być silna i nie odbierać, ale jednak jak schorowana matka dzwoni raz za razem to się pojawia myśl, że coś siestało.....

      Usuń
    5. pamiętam historię o TV Trwam :)))))))

      Usuń
  10. Moja na widok przywiezionego ze szpitala wnuka powiedziała "nie znoszę niemowląt".
    Ale to jeszcze nic, były znacznie bardziej drastyczne uwagi, których tu ze wstydu nie przytoczę.
    Od dziesieciu lat nie żyje, cóż, niech jej ziemia lekką będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, zapomniałam... moja mama wprawdzie tego nie powiedziała, ale mowa ciała mówiła, że jest rozczarowana urodą nowonarodzonej wnuczki...
      za to teraz się nad nią rozpływa jaka cudna, jaka radosna, jaka śliczna...
      i cześć urszula :)

      Usuń
    2. Mój syn urodził się z lekkim stopniem niepełnosprawnosci, ale jej sugestie były jednoznaczne- to moja wina!
      Ech, dość już tego katharsis małego...
      A, cześć, cześć, kochana. :)

      Usuń
  11. Mój znajomy jest gejem. Jego mama nosi wdzięczną ksywę Kiler i jest jej godna. Kumpel poszedł kiedyś z Kilerem do centrum handlowego i wpadli na jego byłego. Gadka szmatka, kumpel się wyparł znajomości z byłym (bo gnój straszliwy z niego był, poza tym matka nie wiedziała o jego orientacji). Kumpel konsternacja po tekście byłego "Tak, teraz mnie nie znasz a jeszcze niedawno robiliśmy to i tamto". Kiler ogarnęła sytuację podeszła na pięć cm do eksia i wypaliła " Człowieku może mój syn jest pedałem, ale takiego ścierwa jak ty by nie tknął, bo nie tak go wychowałam i nie jest zboczeńcem. Suń dupsko, albo ci przypier.... Synu idziemy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wprawdzie wolę dyplomatyczniej i z większą elegancją aczkolwiek dosadnie i tak żeby poszło w pięty
      ale jeśli dobrze zrozumiałam to intencje ta pani miała akurat całkiem ok

      Usuń
    2. Intencje miała jak najlepsze. Kiler taka jest jak się wkurzy. Dlatego ma tak ją wszyscy nazywają:)

      Usuń
  12. Miałaś trochę do przepracowania na tej terapii...
    Dobrze, że masz to już za sobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj miałam Olgo, miałam...
      i wiesz co było najdziwniejsze... że na pytanie pani psycholog na jednych z pierwszych zajęć "jakie są moje stosunki z rodzicami" bez wahania odparłam "świetne"... I naprawdę tak myślałam. Dopiero podczas terapii zaczęło wychodzić szydło z worka

      Usuń
    2. Moja Mama była ok, wiadomo, że jakieś tam spory były, bo to nieuniknione, ale ogólnie nie mam się do czego przyczepić, ale Tato bywał i bywa trudny. Lubi kontrolować każdą sytuację i lubi mieć zawsze rację. Ja natomiast już od wielu lat nauczyłam się asertywności i jest całkiem dobrze, tym bardziej, że ma wiele innych cennych zalet.

      Usuń
    3. Olgo, i mój ojciec z wiekiem robi się jakiś taki zgryźliwy i złośliwy
      często prowokuje kłótnie, lubi być przekorny tylko po to, żeby zagęścić atmosferę :(((
      kiedyś był inny, nie wiem czy to nie lata spędzone przy takiej żonie go zmieniły na gorsze

      Usuń
    4. hardy sierobi na starość :)
      mój tata taki zawsze był, ostatnio właśnie jakby łagodnieje.... mam nadzieję, że po prostu pewne rzezy zrozumiał, a nie, że to wpływ choroby...

      Usuń
    5. aLusia, zamiast hardy użyłabym przymiotnika wkurwiający ;))

      Usuń
  13. Tu jest jakiś miting terapeutyczny, Mia! Mogłabym dorzucić swoje 3 grosze, ale nie wiem czy ta Świnka-skarbonka je pomieści, ha ha. Moja Mama była dobra kobieta i nie miała łatwego życia, ale żeby wpływała na mnie rozwojowo to też nie powiem. Nie wtrącała się w moje życie prywatne - to wielki plus. I kochała moich synków - stąd lubiłam ich do niej wozić, bo niejako brak czułości co do mnie, rekompensował się w ten sposób ;-). Często mi jej teraz brak, ale tu już nic nie da się zrobić...

    Twoja Mama troszkę poprzeginała w niektórych momentach - a choćby przy Maksie (to znam, bo u naszego sąsiada w P. też był pies Maks - na dodatek wredny i gryzący - niemniej imię w końcu zaakceptowano z lubością). No i co Twoja mama ma do Twych nóg??? Twą chlubę raczy krytykować? A cycki to co? Po kim masz? Po ojcu??? Jaki masz wpływ na ich rozmiar? Chyba silikonu Ci nie sugerowano??? ;-)

    Ech, te Mamuśki... Jednak chyba, jeśli się je kocha, to lepiej jak są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku mojej mamy było wręcz odwrotnie - wtrącała się do wszystkiego - jak wychowuję dzieci, jak się ubieram, jakie podejmuję decyzje... a już szlag mnie trafiał jak mi wytykała moje małżeństwo - wiele razy słyszałam, że jestem przez męża manipulowana, że on rządzi u nas w domu i takie tam... Nie chcieli (ojciec też) dostrzec tego, że moim mężem jest naprawdę wartościowy, porządny facet!!! Czasami odnosiłam wrażenie, że byłoby lepiej gdyby okazał się pijakiem, damskim bokserem i lekkoduchem. Wtedy mogli by powiedzieć "a nie mówiliśmy".
      Wiesz Ami moja mama należy do tego rodzaju ludzi, którym wolno więcej niż innym. Ona może krytykować, natomiast taka sama krytyka skierowana w jej stronę była by nie do przyjęcia i spowodowałaby obrazę majestatu. Dlatego przez dłuuuugie lata obchodziłam się z nią jak z jajkiem, żeby czasem nie narazić się na jej gniew. Na szczęście - BYŁO MINĘŁO!!!!
      Teraz jest naprawdę dobrze!

      Usuń
  14. Ja do swojej to się o nic nie mogę przyczepić... Za to co robiła i robi do tej pory, mogłabym jej codziennie kwiaty kupować. Owszem,ma swoje wady, ale jakieś takie one są mało zauważalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thunder, chyba Ci trochę zazdroszczę...

      Usuń
    2. Są jeszcze na tym świecie wspaniali ludzie... Dziękuję Bogu, że takiego kogoś mam w zasięgu ręki...

      Usuń
    3. są, mam wielu takich wokół siebie :)

      Usuń
  15. Podoba mi się uwaga o pogrzebach babć ;)
    A swoją drogą, moja młodsza córka nazywa się tak, jak aż dwa psy na osiedlu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie?? pomyślałabyś, że można liczyć taki czas i dokonywać porównań?? :)

      Usuń
  16. Moja Mamcia, z którą przed wyprowadzka z domu byłam w stanie prawie nieustającej wojny na oświadczenie Wenszyka, że mnie poprosił o rękę a ja powiedziałam "Tak" odparła "Kochany, nie wiem czy Ci gratulować, czy współczuć. Pomyśl jeszcze, bo toto takie wredne jest i uparte". Wtedy byłam wściekła, teraz obie się z tego śmiejemy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli, że miała rację? ;)))

      Usuń
    2. Taaak:) Się chłopinka biedna wrąbała i teraz za to płaci:) Nawet nie narzeka. Są dwie opcje:
      a)boi się narzekać
      b)nie jestem jednak taka zła
      PS Tatuś też nie narzeka.
      hmmmm...:)

      Usuń
    3. powiem Ci, że do mojego ojca to akurat pasuje odp a)
      ale coraz częściej nie wytrzymuje i jak po raz setny słyszy np. "co tyle jesz!! zobacz jak ty wyglądasz!!" to nawet rzuca kurwami ;))

      Usuń
    4. No to mnie natchnęłaś:) Aż posta napisałam.

      Usuń
  17. Matka jestem albo Aniołem hehe,bo jak czytam to co tu piszecie o Matkach Waszych hehe..D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mamuśka jest świetna i ma charakterek. Ja też go mam. To po Mamusi:)

      Usuń
    2. lubię charakternych ludzi
      ale nie wrednych, złośliwych i mających jedynie słuszną rację

      Usuń
  18. heh ciężko uwierzyć,że to własna matka...pomyślałabym,że o teściowej piszesz :P

    następnym razem poproszę o seksie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jednak coś w sobie miała skoro wychowała taką fantastyczną, wrażliwą kobietkę , jak TY!!!!!! Może gdyby była inna, TY nie byłabyś włąsnie taka..... Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toś mię połechtała ;)
      może coś w tym jest, ona w gruncie rzeczy ma wiele dobrych cech, tylko, że czasami te gorsze częściej dochodzą do głosu...

      Usuń
  20. moja przyjaciółka ma matkę, która ani troche nie robi się łagodniejsza.... co więcej, chba coraz gorsza... to ja nawet nie mogę jej zapomnieć, jak psiapsióła była na takim etapie życia, że miała dwójke maleńkch dzieci, dwie prace, dom w budowie, lężącego męża z potworną choroba kręgosłupa, na krawędzi depresji, a ta picz, zamiast jej pomóc, dzieci zabrać, z przedszkola odebrać, obiad ugotować, czy choćby wspomóc dobrym słowem jeszce jej robiła awantury, że nie przychodzi do niej POSIEDZIEĆ. A ta biedula nie miała czasu się porządnie wysikać... Ostatnio też dała czadu, psiapsióla zwierzyła się jej z problemów zawodowych, a ta jej wypaliła, żeby nie psuła jej dnia swoim narzekaniem!!!!!! no, bo przecież cały przydział na narzekanie ma mamunia..... Psiapsióla powiedziała, ze nie wie co ją naszło z tym zwierzaniem ale teraz ma już pewność, że do końca życia tego więcej nie zrobi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że takich "okazów" jest całkiem sporo
      ja ze zwierzania też się wyleczyłam, bo podobnie na własnej skórze poznałam co znaczą słowa "wszystko co powiesz, może zostać wykorzystane przeciwko tobie" ;)

      Usuń
  21. No to widzę, że Twa mama, to taka łagodna wersja mojej teściowej z którą przyszło mi mieszkać pod jednym dachem i dzięki której zrobiłam się jeszcze bardziej oszczędna niż byłam (a byłam zawsze) byle tylko jak naszybciej uzbierać kasę by mieć możliwość mieszkać gdziekolwiek byle nie pod JEJ dachem. Przykładów upokażania, obrażania, zjebywania, zrównywania z ziemią, ośmiewania (głównie sukcesów), ucinania chćby maciupkich skrzydełek entuzjazmu mam na całe pęczki - głównymi jej ofiarami jest mój mąż i teść, ale i mi potrafi dowalić, a dzieciom (niewinnie i "nieświadomie") wytyka jak są beznadziejne... Więc zbieram kasę i ciułam byle szybciej stąd zwiać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj Krysiu B. :)
      to szczerze współczuję!!!
      kiedy kupowaliśmy mieszkanie było jedno w bloku moich teściów i choć akurat z nimi nigdy nie miałam podobnych problemów, o jakich piszesz, stwierdziliśmy, że trzeba znaleźć mieszkanie tam, gdzie gdyby chcieli nas odwiedzić musieliby zdjąć papcie ;)))

      Usuń
    2. Ech - gdybym ja mogła wybierać! Dopiero teraz robię wszystko by móc, ale jak się nie ma pieniędzy, to trzeba mocno zagryźć zęby i robić by się odmieniło.
      Z resztą jak tak się zastanowię, to mąż mnie chyba nawet nie uprzedzał... Nie miałam pojęcia, że to tak beznadziejny przypadek - przecież była dla mnie taka miła! Dopiero poznając ją pliżej dowiedziałam się jak można być dwulicowym i podłym - do dziś się nie mogę nadziwić, że są tacy ludzie! Ale już przynajmniej rozumiem skąd się wziął totalny brak wiary w siebie u mojego męża przy mega uzdolnieniach - matka tak mu głęboko wryła w psyche, że na nic nie zasługuje, że niewiadomo jak z tym przekonaniem wakczyć. Na szczęście rozczarowuje swą matkę strasznie, bo pomimo wszystko ma bardzo fajną rodzinkę, nie chleje, nie bije, z dziećmi się bawi, a te za nim szaleją, z żoną się nie kłóci, tylko często śmije - oj jak to teściową dobija! Więc mi podpowiada, żebym nam za cukierkowo nie było, że on mnie zaraz i tak zmieni na inną - kochana teściowa!

      Usuń
    3. o jesooo... skąd ja to znam...
      nie żeby moja mama była aż taką francą jak Twoja teściowa, mam wrażenie, że ona robiła to w tzw. białych rękawiczkach, takie subtelne iluzje podkreślające moją niedoskonałość. Choć czasami przypitoliła bez ogródek... Pamiętam jak ojciec mi powiedział żebym poszła do szkoły modelek (miałam jakieś 16 lat i długie nogi ;) i do dziś pamiętam jej reakcję - prychnęła i powiedziała "gdzie tam ona na modelkę". Jej brak wiary we mnie przeistoczył się w mój kompletny brak wiary w siebie.
      A to, że mąż okazał się kochający, dobry i cudowny dla dzieci było chyba dla niej największym szokiem. Ale i tak od czasu do czasu znajduje coś do czego się przyczepia... Ale tak jak kiedyś denerwowałam się i reagowałam agresywnie, tak teraz zlewam to, widać ona tego potrzebuje, by dobrze się czuć, a ja, jako dobra córka, dbam o dobre samopoczucie własnej matki ;))

      Usuń
    4. Zlewanie na odległość jakoś przychodzi łatwiej niż gdy się mieszka pod jednym dachem, ale wiem że jest możliwe, co już daje nadzieję :-) dlatego się staramy bardzo by mieć oddzielne dachy nad swymi głowami

      Usuń
    5. to trzymam kciuki za powodzenie!!

      Usuń
  22. Mamma czytam wszystko jednym tchem i ucze sie jaka nie byc
    z moja Mama jest tak, ze delikatnie ujawszy jest specyficzna
    za to jaka jest babcia wybaczam wszystko
    ale tez nieraz plakalam
    z reszta mama przeze mnie tez
    no i WIESZ CO????
    TWOJA CORKA TO NAJPIEKNIEJSZE MALENSTWO JAKIE KIEDYKOLWIEK WIDZIALAM W TEJ WANIENCE-mesydz do Twojej Mamy

    OdpowiedzUsuń
  23. A mówią że matka jest tylko jedna.
    Może to i dobrze?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Relacje matek z córkami bywają bardzo dziwne...potrafimy się ranić, krzywdzić, obrzucac błotem...ale i tak się kochamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. relacje międzyludzkie, zwłaszcza w najbliższej rodzinie czy sąsiedztwie, przyprawiają czasami o zawrót głowy...
      zwłaszcza w programie Elżbiety Jaworowicz!
      i witaj Gohaa :)

      Usuń
    2. O matkach i córkach można by chyba książkę napisać...albo sagę;)
      Tylko czy horror czy komedię? Nie umiałabym się zdecydować;)

      Usuń
  25. )))) o jaki to miód na me serce )))))
    nie czuję się taka wynaturzona opisując Mtkęjadwigę http://matkajadwigabezlukru.blogspot.com
    pozdrawiam

    teatralna

    OdpowiedzUsuń