wtorek, 10 czerwca 2014

Muszę Wam coś wyznać!!

Muszę Wam się do czegoś przyznać. Wprawdzie wcale bym nie musiała, ale w przeciwieństwie do Antoniego, nie mogę dłużej obstawać przy czymś, co wydaje się prawdą najprawdziwszą w swojej prawdziwości, ale tylko do momentu, kiedy okazuje się, że to się tylko wydaje. Antoni, bez resztek zdrowego rozsądku i poczucia realności, niech sobie obstaje przy tej swojej pancernej brzozie, ale ja już tak dłużej nie mogę! 
Bo mnie kac moralny zeżre!

Ostatnio u Rybeńki wyszło na jaw, że jesteśmy cudownymi matkami i że te nasze dziecka to takie cudowne, bo z tych cudownych matek cudownie zrodzone. Prawda?
A gówno prawda!

To znaczy ja tam nie wiem, może Rybeńka jest cudowna w swej cudowności, a Lola też się bardzo stara i może nawet bardzo jej to wychodzi, że nie wspomnę o Viki, Luszce, Star, Margo i całej reszcie, ale ja??? 
Ja nie jestem cudowną matką! Naprawdę! 
I spieszę donieść, że to co piszę nie nosi najmniejszych znamion prowokacji, ani tym bardziej kokieterii. To dla mnie zbyt ważne, żeby sobie żartować!

Po pierwsze - jestem jak tatar.
Jestem surowa. Jasno ustalam zasady i waruję niczym pies pasterski, by ich przestrzegano. Ok, psycholog powie, ustanawianie granic i ustalanie zasad to podstawa! Tak tak. Ale ten sam psycholog powie też pewnie, że zasady są po to by je modyfikować/zmieniać/negocjować. Bo że łamać, to u mnie absolutnie nie wchodzi w grę!! I w tym problem! Surowość surowością, ale wydaje mi się, że jestem zbyt surowa. Taki tatar bez obróbki! Który nie lubi chodzić na ustępstwa! A przecież pewnie nawet idiota wie, że ustępstwa to podstawa społecznego jestestwa! No tak, tyle, że ja chyba przeginam przysłowiową pałę! Jestem kopią swojej matki!!! A to oznacza tylko jedno: rygor! „Raz pozwolę, przejebane! Wejdą na głowę, stoczą się, zachlają, zaćpają”. Poza tym „przestana matkę szanować, liczyć się z jej zdaniem, oleją, zignorują, wyśmieją, innymi słowy: skocz se stara na drzewo”. Dlatego rano, wieczór i w południe twardym trza być. Jak ta stal hutnicza!! 
Kurewsko!
 
Po drugie - jestem niecierpliwa. Zamiast po raz któryśtam na pytanie „maaamaaaaa, a czemu auto jest małe, a autobus duży” odpowiedzieć „bo autobus jest duży, a auto jest małe”, mówię „zapytaj tatę”!!! Tłumaczenie po raz któryśtam czegoś, co jest banalnie niewytłumaczalne, skręca me trzewia i powoduje paraliż kciuków. I ten mój ton!! W stylu "jesoo, ileż można!!" 
Jeszcze bardziej kurewsko!

Po trzecie – często zapominam, że moje dzieci to przecież dzieci, nie dorośli. I denerwuję się, kiedy coś, co jest dla mnie, dorosłej, oczywiste, dla moich, bądź co bądź małych dzieci, już niekoniecznie. I dopiero po czasie przychodzi refleksja!! Ale co z tego, że przychodzi, skoro za chwilę robię to samo?? 
Przejebane!

Po czwarte – irytują mnie drobnostki – rozlane mleko, pochlapane lustro, zbyt powolne sznurowanie butów!! Bywa, że syknę/warknę/krzyknę – w zależności od fazy księżyca!
Chujnia, jakich mało!

Po piąte - nie zapominam dzieci w samochodzie, ale bywa, że mam ochotę o nich na chwilę zapomnieć!!! Czasem nawet na długo dłużej!! 
Suka!

I tak dalej i tak dalej!

Nie mówię, że jestem złą matką! Chyba nie! Ale na pewno nie jestem cudowną matką.
Nie mogę nią być, bo cudowne dzieci są rodzone przez cudowne matki, a moja taką nie była.

Czy to jest jednak możliwe, że jestem taka jak ona?!!!!
Boszzzzz...




97 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. no to ja jestem pierwsza bo przeczytałam:P

      Usuń
    2. osobiście nie znam żadnej cudownej matki
      moja taka nie była, ja taka nie jestem
      był taki odcinek w Gotowych na wszystko, jak lynette zatrzymuje samochód, wysadza dzieci i odjezdza!!
      jak ja byłam po jej stronie!!!!!!

      a ja się bałam, że o moim Antonim piszesz :PPP

      Usuń
    3. na pewno jesteśmy cudowne do swoich dzieci :)) ale czy idealne....? chyba nie ma idealnych matek!

      Usuń
    4. ja się cały czas boję, że je skrzywdzę, że swoim zachowaniem nie pokazuję im tego co najlepsze....
      pamiętam jak Młody nie umiał zasnąć i poszedł sobie podgrzać mleko...rozlał wszystko na kuchnię i pamiętam to jego przejęcie, że i słowa, że on zaraz wszystko posprząta, powyciera...a rano powiedział "mama dziękuję ci, że się wczoraj nie zezłościłaś"....to dla mnie było jak policzek, dowód na to, że ja naprawdę potrafię być niedobra dla swoich dzieci!!!!!

      Usuń
    5. wiem, wiem, znam to!
      serce sie kraje, że czlowiek w oczach dziecka potworem!
      ale skoro sie nie zezlosciłąs, to znaczy, ze nie zawsze sie zloscisz:)))

      Usuń
    6. ale skoro on uznał, że trzeba mi za to dziękować, to chyba jednak jestem straszna!!
      ech... tak bardzo bym chciała dać im wszystko to co najlepsze!! ale nie umiem, jestem zwykłym ułomnym człowiekiem!!

      Usuń
    7. mamma, ze mnie słaby psycholog
      ale widzę,że cie to naprawdę dręczy
      każdy rodzic jest zwykłym i ułomnym człowiekiem
      i każdy chce dać dzieciom co najlepsze
      ale co jest najlepsze?????

      Usuń
    8. na pewno nie nerwy, irytacja i zniecierpliwienie!!
      ja nie oczekuję terapii Rybeńko, ja po prostu robię sobie rachunek sumienia...
      bo wiesz, głupio tak słyszeć "jesteś cudowną matką" skoro wiesz, że to bzdura!!
      to tak jakby zachwalano ciasto z zakalcem!

      Usuń
    9. moją metodą na takie problemy jest przyznawanie się przed dziećmi do winy
      móię, sorry, mam zły dzień, wkurzacie mnie, może nie powinnam, przykro mi, że tak nawrzeszczałam

      Usuń
    10. och, ile razy ja tak robię!! nakrzyczę, a potem przepraszam...

      Usuń
    11. Ty Rybenko?? Ty wrzeszczysz??
      sorry ale nie umiem sobie tego wyobrazić,dla mnie jesteś oazą spokoju:)

      Usuń
    12. o Margo!! o to chodzi! że inni nas widzą inaczej niż jest w rzeczywistości
      a mi z tym źle!

      Usuń
    13. ha
      ha fakt jestem duzo spokojniejsza przy Antku
      ale przy tamtej dwójce? ooo, leciały pióra
      ale też Antoni jest takim łatwym dzieckiem i wszystko mu idzie wytłumaczyć

      Usuń
    14. no ale ja se trzeciego nie szczelę!! :)

      Usuń
    15. no cusz
      człowiek nie szczela, Pan bóg kule nosi :PP

      Usuń
  2. Mijeczko to przybij piątkę bo pod większością z czystym sumieniem się podpisuję. Nie mam sobie nic do zarzucenia co do wychowania moich Dzieci,ale też brakowało mi nie raz cierpliwości i wiele rzeczy mnie denerwowało co było odbierane jako czepianie się:)))
    Ale uwierz mi,że po latach zauważysz,że warto było się czasami przyczepić a efekty sa widoczne i trwałe do dzisiaj:)
    Jesteś świetna Mamą!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1- mi tej surowości brakuo
    2- ja tesz
    3- jusz nie pamientam :p
    4- tesz
    5- czekam, asz on mnie zostawi w samochodzie ;p

    nie stoczyu siem, bo to po prostu dobry chuopak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucha, starych się zapomina w szpitalach :PPP

      Usuń
    2. znam sytuację, że mąż w drodze na wakacje zapomniał swoja żonę na stacji benzynowej ... zorientował się po 100km!!!!!!! ale to już emerycie byli więc alzchaimer i takie tam :)

      Usuń
    3. co sbie zażył wolności to jego:)

      Usuń
    4. Margo, oby było tak jak mówisz!!!

      Usuń
  4. a w ogóle to jest tak, że jakbyś naprawdę byłą taka zła jak o sobie myślisz, to byś tego nie widziałą, i uważała, że wszystko co robisz jest idealne dla twoich dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale co z tego, że to widzę!!!
      najgorsze, że widzę te swoje niedoskonałości, obiecuję sobie poprawę i gówno mi z tego wychodzi!!

      Usuń
    2. starasz sie, a to duzo
      kochasz swoje dziecka bardzo, to widac
      i nie jestes samotną mamą, mąż obok wspaniały i też uczestniczy, jakby coś sie działo nie halo,to by ci bejnął przecież!

      Usuń
    3. jako, że mój kobiet nie bije, to jeszcze nie bejnął... ale mówi czasami "wyluzuj"!!

      Usuń
    4. ale nawet samochód na luzie to tylko z górki... jak pod górkę to już ciężej ;)

      Usuń
    5. bo życie to niejebajka :P

      Usuń
    6. ale ja chcę być jak mama żółwia Franklina co to zagra z dzieckiem w piłkę i jeszcze przeczyta bajeczkę nawet gdy jest bardzo zmęczona... i do tego tak się promiennie uśmiecha na tych lustracjach ;)

      Usuń
    7. ilustracjach :) mamy Franklina jeszcze nie lustrowano, chyba ;)

      Usuń
    8. taaaaa
      5 dzieci, kariera w banku, czas na wszystko, nigdy zmęczona

      GÓWNO PRAWDA a nie samo życie

      Usuń
    9. rybcia ma rację, ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę!
      i ja mam grzeszki na sumieniu, też mi czasem brakuje cierpliwości, chociaż dziecko aniołem jest:)
      ale z jednym walcz- z rygorem, bo to jest przebejane
      najgorsze jeśli dziecko robi coś ze strachu, a nie dlatego, że rozumie i czuje potrzebę zrobienia czegoś
      ja tak miałam i wspominam to koszmarnie
      i całuję Cię
      i szanuję za to co napisałaś, nie każdy by tak potrafił, bo przecież nie musiałaś
      :*****

      Usuń
    10. tak sobie myślę, że ta ciągła surowa ocena moich rodziców została mi tak głęboko wpojona, że nawet jak oni teraz wyluzowali, to ja sama sobie narzucam reżim i oceniam się najsurowiej jak tylko można!!
      chyba czas wrócić na kozetkę! :)

      Usuń
    11. Viki.... ja właśnie mam czasami wrażenie, że dzieci się mnie boją!!
      to przecież okropne!!
      ale może to tylko moje wrażenie! skąd mam wiedzieć... może to tylko moja interpretacja.... oszzzz, tyle tych wątpliwości, że głowa mała!

      Usuń
    12. to je po prostu spytaj:)
      i zapytaj, co powinnaś zmienić
      :*

      Usuń
    13. ale pomyśl, jeśli się mnie boi to nie powie, że się boi, bo się będzie bał :(
      ale może czas na zabawę - niech każdy napisze co w sobie nawzajem lubi a czego nie lubi...
      my z mężem też, może to ich zachęci do wyznań :)

      Usuń
    14. to chyba fajny pomysł :)
      a co do zachowań rodziców, to wszyscy chyba tak mają, że powielają pewne zachowania własnej matki czy ojca, mimo że obiecywali sobie solennie, że nigdy tego nie zrobią
      w tym artykule o matkach też o tym piszą

      Usuń
    15. tak wiem Olgo!! ale jeśli ktoś nie rozumie, że popełnia te same błędy no to trudno, nieuświadomiony ma wytłumaczenie, że nie wiedział, że źle robi! ale skoro wiesz, że postępujesz tak jak własna matka, która nie jest wzorem do naśladowania i nie potrafisz tego zmienić, to już chyba podciągnąć można pod ... no właśnie, pod co??

      Usuń
    16. chyba mamy to wszyscy wdrukowane ;)

      Usuń
  5. Mamma jako dziecko obiecałam sobie, że uczynię wszystko by nie być jak mama. I naprawdę strasznie się wkurzam, gdy widzę u siebie podobne zachowania, ale jak mówi Rybcia ciągle sobie tłumaczę, że się staram!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sollet, nawet nie wiesz co to dla mnie znaczy być jak moja mama! to coś czego się całe życie bałam!!

      Usuń
  6. ja tez sie obawiam, ze bede tym zuym policjantem...
    choc jak narazie patrze to mi cala zlosc na swiat przechodzi:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chcę być żandarmem, nie chcę być guwernantką, chcę być fajną spoko mamą :)
      nie nadaremno ktoś powiedział, że wychowanie dzieci to najcięższa praca!!!

      Usuń
    2. hmmm
      harówka a nie najcięższa praca!!!

      też bym chciała być spoko mamą ale niecierpliwym policjantem też jestem :)

      Usuń
    3. bo na barkach kobiety najwiekszy ciezar lezy

      Usuń
    4. i jeszcze nam każą do 65 pracować!!!!
      bandyci! :)

      Usuń
    5. póki co do 65, później będzie do ....
      zbóje!

      Usuń
    6. zdecydowanie trzeba obniżyć wiek umieralności :)

      Usuń
  7. mamma, ja bron boze nie jestem matkom roku. (co najwyzej tygodnia, jak sa wakacje. :P)

    jestem za miekka, za duzo im pozwalam i to tez obraca sie czesto przeciwko mnie. Trudno jest znalesc taki zloty srodek. Dlatego ciesze sie, ze moj monsz jest tym zlym policjatem. Bez tego dzieci by robily co chcialy.

    Nawet nie wiesz ile mam wyrzutow sumienia, ze moglabym byc lepsza, wiecej wymagac, bardziej stymulowac, wiecej czasu z nimi spadzac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak o tak!! zwłaszcza jak siedzę na bloggerze i ich uciszam, bo nie umiem się skupić :))
      ja chyba też wolałabym być mientka, a u nas to właśnie na odwrót - jak coś chcą to wiedzą, że lepiej z tym do taty, bo większe prawdopodobieństwo, że im się uda !

      Usuń
    2. ale ktos musi byc tfardy a miekki mogl byc ktos ;)
      i odwrotnie

      Usuń
    3. i to jest to wzajemne uzupełnianie... po pomyśl sobie takich dwóch mientkich albo dwóch twardych to katastrofa wychowawcza murowana!! :)

      Usuń
    4. A u nas jest dziwnie. Starszy (chyba trochę podobny do mmie) jak coś ma do załatwienia rozmawia z tatą, młodszy mnie zamęcza mimo że często tata pozwoliłby mu na więcej; ) Zuzia oczywiście przychodzi do mnie:)

      Usuń
    5. może to urodzeni ryzykanci - lubią wyzwania :)))

      Usuń
    6. balans w przyrodzie musi byc. ;)

      znam takich gdzie oboje sa luz- blus, dzieci chodza po sufitach i nikt ich do domu nie chce zapraszac,
      a jedna babka jej powiedziala, przychodz do mnie, ale prosze, bez dzieci. :P

      Usuń
    7. znam też ludzi, których dzieci idą na basen i grzecznie siedzą na kocyku, podczas gdy moje już trzy razy znalazły się pod wodą na dłużej niż 10 sekund ::)))

      Usuń
    8. Lola, Ty se masz fajnie, możesz se teraz pisać do rana... to znaczy do nocy :)
      mię już Morfeusz wzywa, a jeszcze muszę chleb zagnieść i postawić, tak coby mnie rano zapach świeżo upieczonego razowca obudził :)))
      good night Arizona ;)

      Usuń
    9. good night Slask Gorny. ;)

      Usuń
  8. Mia, nie ma IDEALNYCH matek. A ja na pewno nia nie jestem. Jestem niby madra ale moj jezor zawsze byl szybszy od rozumu. Ilez to razy chlapnelam cos w zlosci z rana i pojechalam do pracy, dopiero w pociagu dopadly mnie wyrzuty sumienia i nie moglam doczekac az dopadne telefon w pracy (to bylo jeszcze przed komorkami) zeby zadzwonic i przeprosic.
    Tak, przepraszalam moje dziecko tysiace razy, za kazdym razem za moj jezor i moj brak cierpliwosci. Chyba nie ma drugiego takiego rodzica, ktory tyle razy kajal sie przed dzieckiem.
    Nie jestem z tego dumna, ale wiem, ze chociaz na tyle bylo mnie stac, na przyznanie sie ze zawinilam i na slowo "przepraszam".
    Nie ma matki, ktora zawsze mialaby racje, nie ma matki, ktora zawsze mialaby cierpliwosc, nie ma matki ktora zawsze wszystko robi dobrze, bo po prostu nie ma ludzi idealnych. Wazne, ze kochamy, wazne ze to co robimy robimy najlepiej jak umiemy.
    Pamietam dawno temu rozmawialam na ten temat z klientka i wlasnie wyliczalam jej jaka to ja jestem zla matka, bo nie stac minie na pewne rzeczy, ktore chcialabym aby moje dziecko mialo, bo nie mam cierpliwosci, bo czesto nie mam wrecz ochoty do sluchania tego co on mi chce opowiedziec, bo jestem zmeczona... itp. itd.
    Tak gadalam i gadalam a ona w koncu powiedziala "jestes dobra matka, bez wzgledu na to co mowisz" a ja patrzylam z wielkim znakiem zapytania w oczach wiec powiedziala "zle matki nigdy nie maja wyrzutow sumienia, zle matki nigdy nie zastanawiaja sie czy robia dobrze, tylko dobre matki poddaja swoje zdolnosci macierzynskie w watpliwosc"
    I wiesz co Mia?
    Ona miala racje, a wiec Ty tez jestes dobra matka.
    Dzieci to ruletka, nigdy nie wiesz jakie beda owoce, nigdy nie wiadomo co z nich wyrosnie, ale to wcale nie znaczy, ze na wszystko mamy wplyw.
    A cudowne dzieci czesto tez rodza sie u zlych matek.
    I to potwierdza co napislam wyzej... bycie matka to ruletka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, dzięki wielkie za wyczerpujący komentarz na zadany temat :)
      wiesz, ja myślę, że mam w sobie wiele dobrego, tylko to co gorsze przysłania mi uczciwy osąd...
      taka jestem, że bardzo wysoko stawiam sobie porzeczkę - kiedyś robili to rodzice, we wszystkim musiałam być najlepsza, musiałam ciągle udowadniać, że warta jestem ich akceptacji i zrozumienia...
      teraz, siłą rozpędu i przyzwyczajenia, nadal muszę mieć wysokie wymagania względem siebie, to przecież takie naturalne!
      bardzo często zdarza mi się przepraszać dzieci za swoje zachowanie, a to ze względu na przemęczenie, a to ze względu na bolące ucho...pewnie lepsze to niż przechodzenie nad pewnymi rzeczami do porządku dziennego...rozmawiam z nimi, tłumaczę, czasem z większą cierpliwością, czasem z mniejszą...
      ale co mnie wkurza najbardziej, to to, że nie potrafię być cieplejsza, zwłaszcza w stosunku do Młodego, bo z Młodą mamy fajne relacje.... może jest tak też dlatego, że Młody jest oszczędny w okazywaniu uczuć, tak jak jego tatuś...a może to to, że u nas w domu jedyny facet - ojciec - traktowany był "po macoszemu" i teraz ja te wzorce przenoszę na swoje relacje z synem.... boję się, że on mnie widzi tak, jak ja widziałam swoją mamę - wymagająca, surowa, krytyczna...

      Usuń
    2. Mia nie porownuj tej sytuacji do tego co bylo w Twoim rodzinnym domu gdy Ty bylas dzieckiem. Nawet pozorne podobnienstwo nie sprawia, ze sytuacja jest taka sama lub tak samo odbierana przez Mlodego. Ty nie jestes Twoja mama a Mlody nie jest Toba.
      Jesli uwazasz, ze mozesz cos zmienic to postaraj sie nad tym pracowac, ale nigdy nie porownuj, to do niczego nie prowadzi:))

      Usuń
    3. Mia nie porownuj sytuacji do tego co bylo w Twoim rodzinnym domu, to do niczego dobrego nie prowadzi. Ty nie jestes Twoja mama a Mlody nie jest Toba a wiec nawet pozorne podobienstwo nie moze sprawiac, ze sytuacja jest taka sama.
      Przestan o tym myslec, bo dostaniesz kuku:)))
      Jesli jest cos co naprawde chcialabys zmienic, to zmien, pracuj nad tym, ale ja mysle, ze w Waszym malzenstwie Twoj maz nie jest traktowany per noga i automatycznie Mlody ma lepsze relacje z ojcem a Mloda z Toba, to naturalne.

      Usuń
    4. Star, ja nie porównuję, ja chyba szukam wytłumaczenia!! a tego to chyba tylko winny szuka!
      moje relacje z Mężem są zdecydowanie inne od relacji mojej mamy z moim tatą, to dowód na to, że można inaczej... ale może jest tak tylko dlatego, że Mężaty sobie po prostu na to nie pozwala i nawet jeśli miałam kiedyś takie zapędy jak moja mama, on to zdusił w zarodku... i może przerzuciłam to na kogoś słabszego, kto się nie postawi...
      dobra dobra, przestaję, bo dostanę kuku :)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. dzień doberek Margoś?
      Ty już tam, czy jeszcze tu? :)

      Usuń
    2. i jesooo, co to za godzina!!!????

      Usuń
    3. teraz już tam:)))
      godzina wyjazdowa to była:P
      ale musiałam nasamwpierw obowiązki kurtuazyjne spełnić przed drogą:)))

      Mia a może zrób mały test z Dzieciaczkami i może tez z Mężatym,żeby myślały,że to zabawa,daj im kartki i powiedz,żeby napisali co lubią w mamusi a czego nie lubią.....może się zdziwisz,że wcale tak nie jest jak Ty myślisz....

      Usuń
    4. tak właśnie sobie pomyślałam już wczoraj :)
      i zrobię...
      ale wyników to się trochę boję, nie powiem
      wyjdzie, żem potwór potworowaty :)

      Usuń
    5. prześlij wynik do mnie,ja odczytam i w razie potworowatości przekaże i to w delikatny sposób a potem pójdziemy na wode mineralną:P

      Usuń
    6. Margo, obawiam się, że Twoja łaskawość zafałszowałaby odczyt wyników :))))

      Usuń
  10. Ech, Mia... Mimo wszystkich sił i starań, jakie wkładam w moje relacje z Malutkim, też miewam różne wątpliwości i ciągle analizuję, co robię nie tak, a co mogłabym zrobić, żeby być lepszą matką. Może po prostu za bardzo się przejmujemy błahostkami, które mimo wszystko rzucają cień na całokształt?
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thunder, ja chyba po prostu nie potrafię polubić siebie jako matki swoich własnych dzieci... bo pewnie jakbym się polubiła, to i te wszystkie niedoskonałości by mnie tak nie bolały!

      Usuń
    2. Mia jestem niezmiernie zdziwiona,że siebie nie lubisz,przecież Ciebie nie da się nie lubić!!!

      Usuń
    3. a wyobraź sobie Margo, że można :))))
      kilka (naście) osób pewnie by Ci potwierdziło ;)

      Usuń
    4. I może w tym cały problem... :)))
      Nie przejmuj się tak, nie jedna tak masz :)

      Usuń
  11. Na pewno jesteś taka jak ona , skoro nad tym się zastanawiasz...
    A chcesz być taka ?

    OdpowiedzUsuń
  12. ale miałam sny!
    śniło mi się, że moi rodzice dawali punkty za postępowanie różnych ludzi, inni je dostawali a ja, ich córka - nie!!!!
    ale byłam zła!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym pewnie winiła samą siebie, że na pewno sobie zasłużyłam...
      to chyba gorsze niż złość!

      Usuń
  13. Jest to możliwe, bo ja też jestem podobna do swojej ś.p. Mamy, choć niekoniecznie chciałabym - przynajmniej w niektórych kwestiach... No, ale niestety, geny nie z psa dupy się wzięły, tak?

    2,3, 4 i 5 - chyba też mogę się pod tym podpisać, więc nie bóóóój, nie jesteś sama w swej niecudowności ;-).



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ami, jakbyś jeszcze dopisała nr jeden byłoby mi już całkiem lepiej :)
      ale serio, to bywam fajna, tak mi się wydaje ;) jednak bardzo często, zdecydowanie za często, widzę podobieństwa do swojej własnej matki!

      Usuń
    2. Hmmm, jeśli chodzi o tatar to ja go na ten przykład, bardzo lubię ;-). Czy sama nim jestem? Myślę, że przynajmniej od czasu do czasu bywam, więc niech Ci się jeszcze choć ciut polepszy. Jeśli chcę być surowa i zasadnicza, to owszem, bywam, ale niezbyt długo. Szybko ulegam i - co jest karygodne - często dla świętego spokoju, niestety!!! W związku z tym bywam w wychowywaniu niekonsekwentna. A to jest chyba wada. Tylko, jak tu cholera, być bez wad?

      Na pewno jesteś fajna, zresztą ja tak samo he he - więc nie narzekaj za bardzo na siebie i nie próbuj na siłę się zmieniać. Zresztą... czy w naszym wieku jeszcze można się zmienić? Wydaje mi się też, że żadna matka nie uniknie porównywania się do swojej własnej i niestety, bądź na szczęście (zależy) często bywamy w matkowaniu do swych matek podobne...

      Usuń
    3. żeby nie było, ja też czasem popuszczam :)
      i zauważyłam jeszcze jedną wadę - bywa, że traktuję swoje dzieci jak swoją własność i nie pozwalam im na swobodne podejmowanie decyzji!!!! mądra matka tak nie postępuje! nie chodzi mi o to, żebym pozwoliła dziecku napić się piwa, bo taką ma ochotę, ale na przykład jak Młody wyjeżdżał na zieloną szkołę to Młoda powiedziała, że będzie spała w jego łóżku, na co on nie chciał się zgodzić.... no to ja zamiast pogadać z nimi cierpliwie, znaleźć może jakiś kompromis (będzie spała u Ciebie, ale pod swoją pościelą) oznajmiłam, że Młoda będzie spała u niego i koniec kropka!
      wrrrr..... masakra jakaś!!!
      to chyba wynika z "pójścia na łatwiznę" i lenistwa - nie chce ci się tłumaczyć i dyskutować, to narzucasz swoje zdanie, bo jesteś rodzicem i należy ci się posłuch...
      tragedia!!

      Usuń
    4. Mamma, ale masz świadomość tego, myślisz nad tym, starasz się poprawić swoje reakcje, a to jest bardzo, bardzo dużo :)
      nie ma ideałów

      Usuń
    5. ale to nie może być dla mnie okoliczność łagodząca!!

      Usuń
    6. nie bądź zbyt surowa dla siebie!

      Usuń
  14. nie ma idealnych dzieci ani idealnych matek, choć niektórzy za takich się mają. Ja ich omijam z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  15. możliwe, oj możliwe ;) dopiero po latach same spostrzegamy, jak bardzo jesteśmy podobne do swoich rodziców i wyłażą z nas cechy, których nie lubimy u matki, czy ojca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byc może masz rację Polly może i tak jest ale z pewnością można się też tego wystrzegać i do tego dąży Mia albo przynajmniej próbuje.
      Nie mam fajnych wspomnień z moja Mamą i robię wszystko inaczej niż Ona.....być może jest mi łatwiej po odeszła dawno temu.....jak się ma Mamę to jednak obcowanie z Nią może ma wpływ na nasze zachowanie,podejmowanie decyzji czy wyrażanie odczuć...

      Usuń
    2. obie macie rację - pewne rzeczy mamy już chyba wyryte w kodzie genetycznym, ale tak jak pisze Margo, jeśli się chce, można nad sobą pracować.. oczywiście skutek jest różny i zależy od wielu czynników....
      nie na darmo chyba się mówi "niedaleko pada jabłko od jabłoni" :)
      ja widzę, że wielu błędów mojej mamy jednak nie powielam - nie oceniam i nie krytykuję, powtarzam, że kocham, chwalę za sukcesy, z porażek nie robię tragedii... nadal jednak nie umiem pozbyć się pewnych rzeczy, których w sobie nie lubię...

      Usuń
    3. obie macie rację. ja tez pilnuję żeby nie robić błędów mojej mamy. jednak czasami nieświadomie powielam jej zachowania. nawet tego bym nie zauważyła gdyby nie mój mąż, który z boku obserwuje i żonę i teściową ;)))) na szczęście też udało mi się wypracować swoje zachowania i sposób na życie, ale trwało to bardzo długo.

      Usuń
    4. dziewczynki byc może,że i ja powielam gdzieś tam podświadomie błędy Mamy ale w sumie nie ma mi kto tego powiedzieć :)))
      ja po prostu robię wszystko odwrotnie,to czego nie było wolno mnie moga moje dzieci,czego nie usłyszałam miłego słyszały moje dzieci,to co słyszałam ja niedobrego w stosunku do mnie nie słyszały moje dzieci, chwaliłam,dopingowałam i widzę,że ruszyły dobrą drogą...
      dlatego nie wiem jakby było gdyby Mama żyła i siedziało by to we mnie na Jej widok:))

      Usuń
    5. ha ha.... się uśmiałam Polly.... ile to ja już razy usłyszałam "nie bądź jak Twoja mama"!!!
      uch... i jak ja tego nie lubię!!! i jest mi wstyd!!
      pewnie pewne zachowania i postawy mamy utrwalone ze względu na lata życia z naszymi mamami (ja 24 lata z długimi przerwami podczas studiów), pewnie niektórych nie jesteśmy nawet świadome, aczkolwiek, te których świadome jesteśmy, staramy się zmieniać... i to świadczy, że jesteśmy mądrymi i dobrymi kobietami!!!!
      mój sposób na życie i moje zachowanie też różni się od tego, jakiego pragnęłaby moja mama i kiedyś było mi bardzo źle z tym, że nie spełniam jej oczekiwań (znowu!), ale teraz czuję się z tym doskonale i jestem dumna, że potrafiłam pójść swoją drogą...

      Usuń