Komunia
za nami. Poszło jak po maśle. Nawet grzechy prywatne, kalibru ściśle tajnego, Panu w sukience wyznałam. Przez dziurkowane okienko. To
taki kamuflaż chyba, że Pan co nosi sukienki, grzechów usłyszanych
nie personalizuje :).
Ja to bym chętnie księdzu w oczy popatrzała,
kontakt wzrokowy z rozmówcą to dla mnie fundament właściwej
komunikacji. Nie lubię do ściany gadać, nawet z dziurkami jak w serze, wolę widzieć rozmówcę. No ale nie mnie reformować zwyczaje kościoła katolickiego, od wieków
utrwalane.
Na
kolana więc padłam, grzechy wiekowe, z racji absencji mej kościelnej, wyznając. Prawdę
najprawdziwszą księdzu w oczy (w ścianę z dziurkami), mówiąc. Że nie jest mi
po drodze z kościołem, jego naukami, przekonaniami i postępowaniem duchownych. Że
to nie religijność, czy duchowość szczególna, przed jego oblicze mnie przywiodła,
lecz konformizm i wyrachowanie.
Sama szykan niemałych z racji swojej
niewiary doznałam, jako matka troskliwa, dzieciom chcę tego
oszczędzić! Kraj nasz do cna katolicki, dlatego drzwi do kościoła
nie chcę przed nimi zamykać. Formalności zatem dopełniam i do komunii posyłam. Co z
bagażem tym w życiu późniejszym poczną, im samym pozostawiam. Uczciwość, miłość, szacunek, wrażliwość to podstawowe wartości, wpajane moim dzieciom, dlatego śmiem twierdzić, mimo księdza wątpliwościom, że mam Boga w sercu. Jakkolwiek Go definiować...
Z przyczyn wiadomych dyskusja ma ze sługą bożym długości sporej nabrała, podejrzliwość
niezdrową wśród pozostałych grzesznych wzbudzając. Mury kościelne,
po kwadransie na kolanach spędzonym, opuściłam, wzrok potępienia na plecach czując, zapach lokalnej
grzesznicy za sobą pozostawiając.
Tylko, że ja mam sumienie czyste :)
Haha, ja tam krótko. Mam dwa grzechy: nie chodzę do kościoła i więcej grzechów nie pamiętam :)I problem kiedy to ostatnio u spowiedzi byłam.
OdpowiedzUsuńoooo, czarno widzę Twą przyszłość.... tę daleką, bardzo daleką :D
UsuńNo popatrz Ty się... a u nas dziurek nie mają, w pokoikach spowiadają.
OdpowiedzUsuńFrau jak jeszcze mi powiesz, że kawą częstują, to przed komunią córki jadę się do Cia wyspowiadać :D
UsuńNikt mnie kawą nie poczęstował, jako żywo, ale lat temu ileś tam, kiedy jeszcze miałam męża, a już sypiałam z innym facetem, to jeden z wrażenia poczęstował mnie orzeszkami :)
Usuńno wiesz Frau, przy takich grzechach to i na colę bym liczyła :D
UsuńWitam.
UsuńU nas tez można odbyć spowiedź w pokoiku, albo innym odosobnionym miejscu, nie ma wielkich problemów, zwłaszcza gdy się długo omijało konfesjonał. Można wtedy nie tylko spowiedź uzyskać, ale i wyjaśnić drażliwe kwestie, po ludzku porozmawiać. Tylko trzeba wcześniej to uzgodnić z księdzem, no i nie przed samą uroczystością, bo wtedy czasu nie ma.
Księża to tez ludzie, wiele rozumieją.
Pozdrawiam :)
haha a ja czytając oczekiwałam, że pofruniesz z pół metra nad ziemią, lżejsza, pozbywszy się balastu;)
OdpowiedzUsuńKlarko, tych grzechów mam tak mało, że nie miało mnie co przytłaczać :)
UsuńHehe, mnie te dziurki (czasem zakryte jeszcze jakąs płachtą) to też zawsze wnerwiały!
OdpowiedzUsuńAleś matka jest na medal!
I najważniejsze, że z sumieniem czystym! ;-)
dziękuję za uznanie, Julito :)
UsuńI to najwazniejsze... smmienie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
a to mam czyste, zazwyczaj...a jeśli już trochę przybrudzone, sama rachunek sumienia sobie robię :)
Usuńnie lubię się spowiadać,powinni to zmienić, a nie grzechy księdzu mówić, który nie lepszy od nas. ostatnio mnie jeden ksiądz wkurzył- nie skończyłam mu grzechów wszystkich powiedzieć a on "jako pokutę litanie do..." puk puk, następny proszę. ech można by dużo pisać..ale po co..
OdpowiedzUsuńja uważam że nie ma nic głupszego niż spowiedź.... przychodzi taki Józek i mówi "zdzieliłem starą w łeb, piję na umór i tłukę dzieci"....ksiądz na to "popraw się synu, teraz dziesięć zdrowasiek i masz czyste konto"
Usuńekhm. no. komunię Panienki wspominam bardzo ciepło, chrzciny syna to był koszmar.
OdpowiedzUsuńa czemuż to chrzciny koszmarem były, futrzaku?
UsuńTo trza chodzić do głuchego w sukience. Ja poszłam gdy przed ślubem z całego życia się rozliczyć musiałam i rach ciach rozgrzeszenie 10 zdrowasiek miałam ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam nie grzesznico
ja do kolejnej spowiedzi pójdę przed komunią córki, a potem już nie zamierzam. Nie czuję takiej potrzeby!!!
Usuńheh, ja ostatni raz była u spowiedzi jakoś tak na bierzmowanie :P co mnie ksiądz zjechał bo mu prawde wyznawszy stwierdziłam iż do samego bierzmowanie na prośbę babci idę :D
OdpowiedzUsuńza szczerość Ci się oberwało, choć to cnota podobno...ech
UsuńA w ogóle to przypomniało mi się, jak córka koleżanki ostatnio skarżyła się, że kiedy się spowiadała, to ksiądz w tym czasie przez cały czas bawił się komórką.
OdpowiedzUsuńDobrze że komórką się bawił, a nie czym innym ;)
Usuńto mi się z kolei przypomniało jak jeszcze na studiach koleżanka przed pogrzebem dziadka poszła do spowiedzi i wyznała, że sypia z chłopakiem. Ksiądz jako pokutę zadał pójście do Częstochowy. Jak już wyszła z konfesjonału, ksiądz wychylił głowę i zawołał "i na kolanach".... Co usłyszeli wszyscy w kościele! Długo się rodzicom tłumaczyła, oj długo :D
UsuńA mnie kolega opowiadał, że siedział kiedyś w kościele, a z tyłu stał konfesjonał. Spowiadała się młoda kobieta. Ksiądz był przygłuchy albo niedorozwinięty, gdyż gromkim głosem wykrzyczał: "Z kim??? Ile razy???"
Usuńa ja ani do spowiedzi nie chodzę, bo ja wciąż w grzechu żyje (bez ślubu kościelnego znaczy się, o innych nie ma co wspominać..) i ksiądze ze mną gadać nie chcą... ale dzieci mi chrzczą i komunie dali (dla kasy pewnie...) a Ty jesteś uczciwa i mama z Ciebie super :)
OdpowiedzUsuńFrytko, łechcesz mą próżność :)
Usuńja pierwszy raz do spowiedzi poszłam tuż przed ślubem (wtedy też przyjmowałam komunię i bierzmowanie miałam)...wszystko to jednak dla męża, ślub kościelny chciał...teraz już by chyba nie nalegał :)
Gdybym to ja się do spowiedzi wybrała (a w najbliższą niedzielę komunia córki przyjaciółki, więc bym teoretyczne mogła), to pewnie też bym usłyszała, że boga w sercu nie mam.
OdpowiedzUsuńA jednak czegoś tam moje dziecko nauczyłam i czemuś mnie się udało, żeby wyszła na ludzi (jeszcze ciągle wychodzi).
I nie sądzę, żeby to była zasługa jedynie korzystnego otoczenia szkolno-studenckiego, bo ono aż tak korzystne jednak nie bywa :)
uściski!
Przecież to nie chodzenie na msze co niedziela, spowiadanie czy przyjmowanie kolędy sprawia, że jesteśmy dobrymi, wartościowymi ludźmi! Wielu praktykujących katolików powinno brać przykład z tych, którzy nie klęczą co niedziela przed ołtarzem!
UsuńTak sobie myślę, że ta spowiedź, to obu stronom potrzebna. Kapłanom, aby wiedzieli co w parafii piszczy i jaka jest kondycja psychiczna wiernych. Tajemnica spowiedzi nie ma tu znaczenia, skoro każdy z księży ma statystyczny przegląd taki sam. Z drugiej strony wiernym, bo to forma jakiegoś tam samooczyszczenia. Czasami dobrze komuś wyznać co mi na sercu leży. Katolicy taką formę terapii mają darmo, ateiści muszą płacić :)
OdpowiedzUsuńSama spowiedz jest sptawa polityczna. W sredniowieczu stala sie sposobem na pozyskiwanie informacji.
OdpowiedzUsuńDla mnie spowiedz jest jak terapia. Terapeuta powinien byc przygotowany, bo ani o litanie, zdrowaski czy inne odklepanie nie idzie.
A ze w ciagu mojego zywota bylam ze 3 razy u spowiedzi, ktora uczynila mnie lekka wole poczytac u madrzejszych.
A I tak wierze w przepastne milosierdzie, wiec moze gdzies I dla mnie miejsce na niebosklonie sie znajdzie.
Puk, puk. Amen.
wierzcie a będzie Wam dane...:)
Usuńamen
Tak jakbym w lustro patrzyła. Lekkość sumienia nie jest tożsama z lekkoscią bytu. No i fajnie jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa za często do spowiedzi nie chodzę ale uważam, że jak już to trzeba być szczerym z księdzem, bo wtedy jest się szczerym z samym sobą. Inna spowiedź nie ma najmniejszego sensu.
OdpowiedzUsuń