Architekt wnętrz? Chirurg plastyczny? Kucharz?
Dlaczego dopiero
teraz, 19 lat po rozpoczęciu studiów, widzę jak nieatrakcyjny,
nieprzyszłościowy, niedochodowy kierunek nauki wybrałam?? Owszem, prawie
dwadzieścia lat, to szmat czasu, w ciągu którego mogło dojść do
dwóch wojen światowych, pięciu klęsk żywiołowych i tak na dobrą
sprawę mogłabym już ze dwa razy być babcią :).
Aczkolwiek już
wtedy nie było tajemnicą, że kto jak kto, ale lekarz - czy to
ginekolog, czy stomatolog, czy chirurg plastyczny - są tymi
zawodami, po zdobyciu których nie ma ryzyka śmierci głodowej, czy
marnotrawienia swego potencjału intelektualnego przy kotlecie z
kapustą na przykład. Na przymusowym urlopie znaczy się. Inaczej zwanym
bezrobociem!
Oczywiście nie każdy się na lekarza nada ... ten co to w
szóstej klasie nie wie jeszcze co to zygota, w ósmej (wiem wiem :) upiera się, że dziecko z niebieskookiej matki i
niebieskookiego ojca musi być niebieskookie, a w trzeciej liceum
mdleje na widok much rozbitych na przedniej szybie,
lepiej niech sobie da spokój i spróbuje na... gastronomię na
przykład. Wszak i Pani Gessler i Pan Makłowicz mają
za co jeździć na wczasy. I to dwa razy do roku. A Makłowicz to nawet z pięćdziesiąt :)
Ale ja, jak to zwykle ja, na przekór wszystkim i wszystkiemu, a
przede wszystkim raczej w zgodzie ze sobą, wzgardziłam i medycyną
i nawet architekturą. I poszłam w swoją prywatną stronę. Mimo zaklinań i lamentów wiadomo kogo :).
Co tam pospolita medycyna! Czas na oryginalną,
wzniośle i mądrze brzmiącą politykę społeczną! Tadam!
I nawet
wizja przyszłego bezrobocia, lub w najlepszym wypadku praca za
kieszonkowe, (ba napiwek raczej!) doktora od silikonowych cycków, nie
były mnie w stanie odwieść od tej.... fanaberii ;)
No to teraz mam. Magistra niewiadomoczego, 6 lat na bezrobociu i
kupę architektów i lekarzy wokół siebie. I są zadowoleni. Te doktory i te budowlańce :)
I ja jestem zadowolona, choć bywa, że spekuluję "co by było gdyby...".
I czasem mi żal.
Ale wtedy słyszę
piękne słowa.
Słowa których motywującej mocy nie sposób nie
docenić, a ich autorki nie sposób w pierścień nie pocałować! Słowa:
”jeszcze będą z Ciebie ludzie,
córciu”
nadzieja jest matkom goopich ;PPPP
OdpowiedzUsuńviki... i tak się nie obrażę ;)
Usuńno ale mogłabyś tak złapać nóż albo wiertło i wprać w człowieka i powiedzieć, że musi boleć? Trzeba mieć zacięcie i zawzięcie, oj, trzeba.
OdpowiedzUsuńno właśnie czasami Klarko chybabym mogła... zwłaszcza kiedy mam PMS :)
Usuńznam kilka osób z taką samą fanaberią, po takim samym lub zbliżonym kierunku. jeden jest na kierowniczym stanowisku, więc może coś z tych nauk mu się przyda, dodatkowo musiał jednak skończyć coś konkretnego. dwóch pozostałych chyba nie skorzysta ze zdobytej wiedzy.
OdpowiedzUsuńMamma - oświeć mnie, co można robić po takim kierunku?
PUP, ZUS, MOPS - sama śmietanka Ruda :)
Usuńtrudno wstrzelić się w kierunek, który przez lata będzie przynosił satysfakcjonujące pieniądze. lekarz, projektant, adwokat - niby tak, ale jeżeli ktoś nie czuje predyspozycji i powołania? dwóch braci mojego męża za jego przykładem pokończyło budownictwo, bez magistra, bo w trakcie okazało się, że to jednak nie to i zbrakło im motywacji. robić coś, do czego się nie ma serca - też ciężko.
OdpowiedzUsuńja nigdy nie myślałam o belferowaniu, ale wyszło na dobre. jestem zadowolona z pracy. a przy moim stażu zarobki też nie są takie najgorsze.
Ruda, moja mama belferka i zawsze mówiła "córciu, to dobry zawód dla kobiety"... no nie wyszło, nie wyobrażam sobie pracy w szkolnictwie, uwielbiam samotnie tkwić przy biurku!
Usuńbiurko nie dla mnie. ja uprawiam chód/bieg z przeszkodami między ławkami.
Usuńja generalnie lubię ludzi, ale chyba jestem zbyt nieśmiała.. :)
Usuńmoja droga, my z tej samej "stajni", ze sie tak wyraze.
OdpowiedzUsuńi co wybralam sobie kierunek, a jakze, który mi potem na tzw. zarzadzanie i marketing przemianowali.
tak wiec nie przewidzisz.
smiem twierdzic, ze Ty masz o wiele bardziej odpowiedzialne zadania: a mianowicie dzieci Wasz na ludziów wychowac, a uwierz mi nie kazdemu sie to udaje pomimo najszczerszych checi.
a Ty jestes obecna w pelnym wymiarze dla nich i czego chciec wiecej?
wiec nie nazywaj mi tego bezrobociem:**
Lamia, bo to był czas "marketingowo-zarządzeniowy"...
Usuńteraz wielu z tych ludzi błąka się w handlu i telemarketingu...
ja poszłam w końcu na swoją działalność, ale robię coś kompletnie innego :)
a to o czym piszesz, że dzieci i czas i opieka.... tak, to są bonusy, które nie pozwalały mi popaść w zbytnie przygnębienie :)
Usuńani dnia nie przepracowałam w swoim wystudiowanym zawodzie...
Usuńżałujesz?
UsuńPiąteczka Lamia. Ja też po ZiM i w zasadzie moja praca ma niewiele wspólnego z tym cudnym ;) kierunkiem. I dobrze. :)
Usuńja jestem prosty inzynier darmozjad
OdpowiedzUsuńale lekarzem za nic bym nie kciaua byc!!!
swją drogą myślałam, ze się tłumaczysz, dlaczego nie powiększasz SWOICH cycków :PP
Usuńbo som pienkne :)
Usuńa "Panie inżynierze" to mi się zawsze z Maliniakiem kojarzy :)
a to smieszne skojarzenie jest :PPP
Usuńto źle czy dobrze?
Usuńa zgadnij?
UsuńJak coś śmieszne, wesołe to? D-O-B-R-E:)))
inż Karwowski :P
UsuńJest kilka innych zawodów, które wyglądają "lukratywnie", a ty, szary zwykły człowieku, skoro "se" wybrałeś marketing, to się teraz bujaj :P I patrz na znajomych, co "se" wille pobudowali i jeżdżą na feriach w Alpy na nartach pojeździć, a latem tyłki smażą na Kanarach.... a twój tyłek, człowieku szary, tylko żal czasami ściska... ale... są inne plusy, których czasami się nie docenia wystarczająco, gdy Ci przed "pierwszym" zaczyna czasami brakować... Bo w końcu, w czym są lepsi od Ciebie? Ano wybrali inne kierunki i pewnie lepiej się do nauki przykładali...
OdpowiedzUsuńTygrysie, wiesz, generalnie tak jak piszesz.... jestem zadowolona z tego co mam, aczkolwiek bywa, że się porównuję.... mam np. kuzyna architekta, który pracuje w Japonii, kuzynkę grafika komputerowego, która pracuje w Anglii, znajomą, przyszłą Panią kardiolog, przyjaciela, który ze swoją wiedzą zarabia trzy razy tyle co ja.... rukwa, to nie zazdrość, bynajmniej, to raczej coś w rodzaju żalu nad niewłaściwymi decyzjami i zmarnowanymi szansami...
UsuńDoskonale Cię rozumiem - tak jak mówisz - nie zazdrość, ale.... swoisty żal... i uruchomienie opcji "a co by było gdyby?"
UsuńDodom do owym mądrych słów: Już są z Ciebie ludzie i to jacy! Buziaki!
OdpowiedzUsuńDD, zostań moja mamą, proszę!!! :)
UsuńPrzesyłam buziaka na dobranoc! Karaluchy pod poduchy.......
Usuńmamusiu :)
UsuńMamma, no wiem, że wyskoczę jak filip z konopi... ale nie chciałaś nigdy dorobić jeszcze jakichś studiów, choćby podyplomowych, żeby trochę poszerzyć perspektywy? W jakimś bardziej intratnym kierunku?
OdpowiedzUsuńNie dla udowadniania, że będą z Ciebie ludzie, bo nie ma potrzeby niczego nikomu udowadniać, ale dla samej siebie i dla ewentualnego poszerzenia możliwości uzyskania pracy?
eNNko, oczywiście, że miałam takie pomysły - zaraz po studiach poszłam na dwuletni kurs business english i nawet mam jakiś certyfikat Londyńskiej Przemysłowej Izby Handlowej :)
Usuńpóźniej to raczej słomiany zapał...
ale to może dlatego, że w końcu skupiłam się na własnej firmie (w sumie to na firmie męża :) i to na tym polu chciałabym się wykazać - a do doskonalenia umiejętności w tym co akurat robię, nie są potrzebne papiery, wystarczy dobry nauczyciel, a takowego posiadam (prywatnego:)
czyli, że nie jest tak źle
Usuńno nie :)
Usuńcinszki temat, ale na pociechem ci powiem, ze u nas teraz, bo kryzys, panie, kryzys, architekci nie majom letko. Jeden dla ktorego pracowalam, az starszom powilam, mial dwie firmy, jednom u nas drugom w innych stanie, i byla prosperita. A przyszedl kryzys, roboty nie bylo, zwolnil 30 pracownikow i sam sie zatrudnil w innej firnie. Chlopak kuzynki skonczyl architekture rok temu z wyroznienim i roboty znalezc nie moze. Jest kierownikiem pizzeri.
OdpowiedzUsuńI nie mof, ze chcialbys byc genekologiem? Mamy jednego znajomego i cienszko mi spojrzec mu w oczy, bo ja go ciongle widze jak on kobietom w wedzajny zaglonda. (w glowie mej oczywiscie nie w realu :P )
Poza tym ja tez kcem o tych cyckach! ;))
Lolu, oczywiście nie ma takiego zawodu, który da Ci gwarancję zatrudnienia i finansową stabilizację...
Usuńjednakże np. taka prywatna praktyka lekarska stomatologa czy ginekologa to raczej pewne i stałe źródło dochodu. Ja tak bardzo nie ubolewam nad tym, że nie jestem lekarzem, w sumie to chyba raczej bym nim nie została, chemia to nie była moja mocna strona :). Co innego matma ;). Ubolewam nad tym, że w sumie to jestem "nikim", jednym z setek tysięcy wyprodukowanych magistrów, którzy nic nie potrafią. Może gdybym podjęła inne decyzje n-lat temu, byłabym teraz bardziej usatysfakcjonowana jeśli chodzi o sferę zawodową. I jeszcze jedno - nie ważne czy ktoś postanowił zostać lekarze czy ślusarzem czy krawcową - liczy się pasja i to, że kochają swoją robotę!!!!
samo skończenie dobrych studiów niczego nie gwarantuje. trzeba mieć jeszcze znajomości, kogoś kto wprowadzi, podeśle klientów.
Usuńznajomy po prawie pracuje w drukarni.
a tak na marginesie - zaglądać w zęby czy tam niżej raczej bym nie chciała, mimo że podobno nieźle płacą.
Usuńa w cudzom wedzajne tem bardziej.
Usuńdziewczyny, do wszystkiego idzie przywyknąć :)
Usuńmoja lekarka to dopiero ma fuchę - nikomu nie musi zaglądać ani w zęby, ani niżej, a kasuje za wizytę 200zł - w sumie tylko rozmawia i wypisuje recepty. Dziennie 8 klientów 5x w tygodniu...
raczej nie narzeka :)
Ruda, to fakt, znajomości przede wszystkim, potem dopiero wiedza i doświadczenie. To niestety frustruje... aczkolwiek nie jest wytłumaczeniem na zaniechanie szukania czegoś lepszego, a ludzie często właśnie tak myślą "nie szukam, bo i tak nie mam szans" i tkwią na stanowiskach, których nie znoszą i mają żal do całego świata
Usuńmój mąż zaczął projektowanie (konstrukcje stalowe) już na studiach, powoli przecierał sobie szlaki. gdy wykładał na politechnice, miał sporo czasu na dorabianie. po zmianie pracy (8-16) dzień trochę się skurczył.
UsuńMamma - niektórzy lubią narzekać, a wcale nie szukają zmian. Ostatnio spotkałam dwóch swoich byłych uczniów (lat 33), od dłuższego czasu bez pracy, coś tam dorywczo, krótko, obaj po studiach. jednemu nawet jakiś czas temu chciałam załatwić pracę, musiał tylko skończyć kurs pedagogiczny, ale po co.
Usuńto takie typowe Ruda...
UsuńTemat trudny, fakt. Najważniejsze jest zadowolenie z tego, co się robi. Ja miałam to szczęście, że moja praca była i jest jednocześnie moją pasją. Choć nie jest to bardzo intratne zajęcie.
OdpowiedzUsuńOlgo, a co robisz, jeśli to nie tajemnica? :)
Usuńpamiętam, jak przed wieloma laty obie z kuzynką po szkole poszłyśmy do pracy. ona do banku, ja do szkoły. gdy moja mama czasami porównywała nasze nierówne zarobki, słyszała od ciotki "dokonała takiego wyboru. nikt jej na siłę kierunku studiów nie wybierał" (to o mnie). teraz w bankach chyba nie jest aż tak wesoło. a gdy ciotka narzekała, że G siedzi tyle godzin w pracy, a ja mam jakby więcej czasu, aż cisnęło mi sie na usta owo "nikt jej na siłę kierunku nie wybierał..." ciężko wybrać kierunek, tym bardziej, że za chwilę zapotrzebowanie może się zmienić.
OdpowiedzUsuńRuda, to prawda, całe nasze życie, wszystkie nasze wybory, nie tylko te zawodowe, to jedna wielka niewiadoma. Wiedza na temat tego co jest skazane na powodzenie, a co na klęskę to jedynie w "Arabelli" :)
Usuńa dlaczego mnie tu nie ma skoro pisałam ????
OdpowiedzUsuń?????????
Usuńczyżby sabotaż?? :)
Margo, nie mam pojęcia dlaczego Cię nie ma :(. Nawet spamy sprawdziłam, ale tam same anonimy po angielsku :)
To Margo pewnie po ang. kciała tu zaświecić. :D
Usuńpo zastanowieniu i analizie rozkminiłam troche:DDD
Usuńmam problem z kablem w laptopie,w związku z jego leciwym wiekiem inaczej nie będzie 'żył" bez jego ciągłej obecności;p
najprawdopodobniej, był chwilowy brak dostępu do źródła netu a ja nie sprawdziłam czy wpis sie pojawił bo najprawdopodobniej coś mi tę czynność przerwało....
tera paczę co mi Mia odpisała a tam zonk;))))
wiem,wiem,wiem tylko winni się tłumaczom;pppppp
po angielsku anonimów nie piszę jakby był po polsku to co innego;DDDDDDDDDD
Alutkaaaaa bo Ci nie powiem jak chleb mi wyszedł:DDDDD
buziaczki Dziefczynki:****
Oj poooooowiesz ;))))
UsuńBuziaczki :***
ufff.... bo już myślałam, że to u mnie coś szwankuje i ludzie piszą komentarze i myślą sobie "o to wredna baba, usuwa nasze komentarze" :::)))... i idzie w świat, że ta Mamma to taka ble i w ogóle i zbojkotować jej blog trzeba ::)))... uffff
Usuńa to tylko mały niewinny kabelek ;)
UsuńNie martw się..
OdpowiedzUsuńO inżynierach też się mówi, że czekają na nich z otwartymi "ręcyma" a nie czekają :-))
Są bezrobotni.
I znam 2 lekarzy co klepali biedę a teraz żyją jako tako ...
Bez rewelacji.
nie martwię się Jasna, czasami tylko żałuję pewnych decyzji z przeszłości...
Usuńa mama i tata mówią "a nie mówiliśmy?" :::)))
Każdy miewa takie chwile, że przedumuje - co by było, gdyby... Ja też. I nie tylko w kwestii zawodu. Zawód mam zaś taki, że wcale go sobie nie wybrałam a jedynie poszłam za sugestią (nie namową) ojca. Nie jest mi z tą profesją źle, ale też nie mam jej we krwi, nie była moim marzeniem ani celem. Mnie się marzył AWF.... ;).
OdpowiedzUsuńa co chciałaś robić po AWFie Amisho??
Usuńto zakładam, że jesteś usportowiona :)
Myślisz, że jak się ma 19 lat to się wie? Nie miałam pojęcia, ale może praca w jakimś ośrodku sportowo-rehabilitacyjno-turystycznym? Cholera wie... A usportowiona byłam, choć nigdy niczego nie trenowałam. Do dziś nie uważam się za łamagę, bo taka "sprytna" się urodziłam, ale co tu porównywać siebie sprzed 20 lat... Ostatnio opanowały mnie łyżwy ;). Do szkoły, przez 13 lat dojeżdżałam rowerem - 3,5 km w jedną stronę, potem 1 km marszu ;).
UsuńMyślałam też kiedyś o filologii angielskiej i dziennikarstwie.
Prawo jednak jest dość konkretne i pomaga "poruszać się" po różnych dziedzinach życia. No, chwilami może nawet wciągnąć. Zależy co, kto, kiedy, jak...