źródło: mamazone.pl
Mówiłam żem panikara?? Do tego taka niezgorsza, z P
największego pisana. Co sprawczym jest jej czynnikiem w głowę od iks lat
zachodzę. Czy wychowanie surowe, czy wątły genotyp przejęty. A może mleko
skażone... mhm, jako, że cyca „nie ciągłam”, mamę z win wszelkich oczyszczam. Do peerlowskich
mleczarni krąg winowajców zawężam…
Celem mym jednak nie szukać winnego, lecz czarnowidztwa się
pozbyć! Paniką przestać się karmić, czyniąc życie znośniejszym: nie bać się
małych żyjątek, w zwiastunach wiosny cud widzieć, boso stąpać po trawie.
Fakt, kleszcz krzywdę sporą mi zrobił, lecz wielu z Was
nigdy nie tknie. Wiosna to pora cudowna, choć budzi france do życia,
zgłodniałe pewnie ogromnie, krwi świeżej żądne natychmiast :(… brrr, myślenie takie obłędem rychłym mi grozi….
Radźcie proszę kochani, co robić?? Jak równowagę odzyskać,
demonów wstrętnych się pozbyć… nie bać się łąki zielonej, lasy na nowo pokochać,
w trawy wysokie dać nura???
Nie jest
łatwym zadaniem krew zimną temu zachować, kto przez te małe insekty w obłęd
mało nie popadł… męczące stany lękowe, nawracające depresje, to tylko niektóre objawy mojej choroby. Poza tym:
- wędrujące bóle w stawach
- tkliwość mięśni
- zawroty głowy
- drętwienia rąk
- drżenia mięśni
- wysypki
- problemy z oddychaniem
- piski w uszach
Podstępność boreliozy, nieswoistość objawów, brak
świadomości wśród pacjentów i lekarzy czynią ją chorobą ciężką, zarówno do
leczenia jak i do zdiagnozowania. Dlatego należy być czujnym, a przede
wszystkim mieć więcej pokory wobec tych małych żyjątek. I tego jak mogą
organizm spustoszyć.
WAŻNE:
1. Należy używać anty-kleszczowych preparatów: polecam Mugga do
kupienia w Internecie
2. Każdorazową wyprawę do lasu, na łąkę czy nawet do
przydomowego ogródka kończyć dokładnym przejrzeniem całego ciała z
uwzględnieniem okolic uszu, pachwin, włosów
3. Każdorazowe ugryzienie przez kleszcza = minimum
miesięczna kuracja antybiotykowa
4. Rumień = 100% zakażenie = borelioza
Kochani!
Lepiej zapobiegać niż leczyć - uwierzcie tej, która już od roku łyka 8 antybiotyków dziennie, a miesięczna kuracja kosztuje ją 700 złotych polskich :( Dlatego bądźcie czujni!!!
I niech się Was kleszcze nie czepiają!!
O matko jedyna, aleś mnie nastraszyła. A ja bojaźliwa przecież nie jestem. Z pająkami zyję za pan brat, z myszkami, kunami, kretami, a i nietoperek się trafi letnim wieczorkiem.
OdpowiedzUsuńPełzam po ogródku, pod drzewkami się rozkładam z leżakiem, do lasu chadzam, a nic poza komarami mnie nie kąsa. Może ja mam w sobie jakiś odstraszacz. Ale, stop. Osy mnie atakują, a jestem uczulona na ich jad. Raz miałam przeboje, że wylądowałam na pogotowiu. Taka jedna schowała się w ręczniku w łazience i ja po kąpieli, otuliwszy się ręcznikiem, poczułam lekkie ukłucie, ale nic sobie tego nie robiłam. Dopiero po paru godzinach zaczęłam puchnąć w okolicy szyi, ciśnienie zwariowało, mroczki w oczach i dopiero w szpitalu się dowiedziałam co mi jest. Masakra. od os uciekam na kilometr. Moje koty zbierają wszystkie kleszcze wokół domu. Niekiedy to są grube od napęczniałych potworów. Codziennie im wyjmuję i niszczę, nawet preparat psikany na sierść nie pomaga. Kiedyś tego dziadostwa nie było albo nie mówiło sie o tym. Brrrr...
Pozdrawiam
o rany, Azalia, podżyć musiałaś.... ja nawet nie pamiętam ugryzienia przez kleszcza, dopiero różnorodne objawy, po półtora roku diagnozowania, potwierdziły boreliozę i trzy inne choroby odkleszczowe
Usuńpozdrawiam
Jeszcze na działkę nie chadzam, ale masz rację, trzeba uważać...
OdpowiedzUsuńHm...kleszcz ugryzł moją siostrę i miała boreliozę ,
ale nic jej nie jest, ciekawe dlaczego.
Muszę ją zapytać jak to było.
Jest wegetarianką.
Jasna, jeśli kleszcz gryzie i od razu zaczynasz leczenie, szybko pokonujesz potwora...jeśli choroba osiąga stadium przewlekłe, tak jak moja (bo ugryzienia nie pamiętam, więc może to być sprawa sprzed lat) wtedy sprawa nie jest już taka prosta...
Usuńjedno jest pewne, jeśli borelioza to choroba przewlekła tak jak cukrzyca czy wzw...
brrrr....
OdpowiedzUsuńnie znoszę kleszczy!
po ugryzieniu miałam rumień, dostałam antybiotyk, ale nie zdiagnozowano mi boleriozy, na szczęście
i niech się nie czepiają!
Dosia rumień jest jedynym 100% pewnikiem, że organizm został zarażony boreliozą.... lekarze mają bardzo niewielkie pojęcie o tej chorobie, błądzą po omacku... niestety
Usuńale jak nic Ci nie dolega, to luz i bez paniki....
Aaaa, to - szczerze mówiąc - nie bardzo podzielam zamiłowanie do paniki. Wiem, że to może mało rozsądne, ale nie boję się kleszczy (mimo kilkukrotnego w życiu zaliczenia), salmonelli i innych okresowo wzniecanych epidemii.
OdpowiedzUsuńJa też się kiedyś nie bałam... ale mi przeszło :)
UsuńWierzę. Znam dwie osoby, które zachorowały na boreliozę, no i... dalej już wiesz, jak ta wątpliwa przyjemność wygląda..
UsuńNa obozach harcerskich nie było dnia bym kleszcza na sobie nie znalazła... Codziennie do pielęgniarki naszej biegłam co by mi te cholery wyciągała... No i nic mi nie jest. Teraz natomiast myśle o zaszczepieniu dziewczynek. Niby krew po ojcu odzieczyły ale cholera ich wie...
OdpowiedzUsuńPostępój tak jak napisałaś i ciesz się wiosną :)
Może masz na podwórku paprocie? Mi zawsze powtarzano że kleszczy najwiecej w paprociach!?!
Pozdrawiam
Jazz, kleszcze są dosłownie wszędzie, w zeszłą w wiosnę syn koleżanki przyniósł z osiedlowej piaskownicy, gdzie kilka drzew rośnie ::((
OdpowiedzUsuńszczepienia na boreliozę niestety nie ma, jedynie na odkleszczowe zapalenie mózgu
pozdrawiam
Małżon mój miał nieprzyjemność z BOLERIOZĄ - wredne to cholerstwo a i przez całe życie musi uważać podczas chorowania na jakąkolwiek chorobę . Tyle kleszczy zaliczyło moją rodzinę że mała głowa, potem szczepienia weszły bez sprzeciwów .A jego kleszcz uebał w naszym prywatnym ogrodowskim.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie i zimno , ale nie ozięble
no jak już raz świństwo załapiesz, przekichane...
Usuńpozdrowienia dla Małżona :)
Prawda, trzeba być mega czujnym. Moja mama była z siostrzeńcem w lesie i ten chujek wbił mu się w głowę. Na szczęście nic złego jeszcze nie zrobił, ale strach był ogromny.
OdpowiedzUsuńprzez chwilę kombinowałam, kto to ten chujek....:::))))
UsuńTaki jeden Pan ode mnie z roboty ma to samo... Więc wiem i uważam, bo nie raz gada na ubraniu przyłapałam. A że na wsi pomieszkuję... A kysz! I dzieci chronić! Współczuję Ci tego cholerstwa!
OdpowiedzUsuńJa też się o dzieci boję najbardziej...dlatego ZAWSZE psikam ich tą MUGGĄ, która jest naprawdę skuteczna. Widziałam jak kleszcz usiadł mi na dłoni, wcześniej spsikanej, i po prostu zsunął się odurzony chyba jej zapachem ::)
UsuńW lasach się tego potwora boję i zawsze zabezpieczam też przed nim moje zwierzaki, ale dobrze, że ostrzegłaś, że może to być choroba przewlekła, współczuję Ci tego przewlekłego leczenia!
OdpowiedzUsuńJak w ogóle można łykać po 8 antybiotyków dziennie!!!?
One jakoś wzajemnie się nie znoszą?
Iw osiem antybiotyków ale z dwóch różnych grup - czyli w sumie dwa antybiotyki, po osiem sztuk, co kilka miesięcy zmiana zestawu ...do tego leki na cysty, w których krętki się kryją, leki przeciwgrzybicze, całą masa witamin.... ech, rzygać się chce....ale czuję się bardzo dobrze więc gra jest warta świeczki, zdecydowanie!!
UsuńZbliża się ciepło więc trzeba uważać, chociaż po długiej i srogiej zimie nie powinno być tak źle z robactwem w tym roku.
OdpowiedzUsuńOby...
UsuńJa chyba straszna jakaś jestem bo mnie się kleszcze boją i nigdy żaden na mnie nie wszedł. A ile je się latem i jesienią po lasach nałażę... Ale zawsze ubrana w spodnie i długi rękaw i mam spraj przy sobie. Ale rację masz, to podstępne stworzenia... Wiosny życzę:) Ella
OdpowiedzUsuńnie znoszę robali i kleszczy też się boje. bardzo Ci współczuję....
OdpowiedzUsuń