Elokwencja
mam na drugie, więc za każdym razem, kiedy Młody mówi
„poszłem” czy „weszłem” włos mi się na łbie jeży (i
gdzie indziej czasem też :). Grzmię wtenczas poprawną polszczyzną
na prawo i lewo, niczym na wiecu jakimś antyrządowym: „poszedłem”,
„wszedłem”. I „doszedłem”!. Młody, to jeszcze dziecko,
choć tępione od małego przez matkę-literatkę :), ale jak słyszę
chłopa rosłego z jego przyszłem, poszłem, weszłem... wymiękam.
Brrr...jak można?!
Wyobraźcie sobie faceta: koleś niczym młody
Marlon Brando, piękniutki, zgrabniutki, „suntan” świeży,
promieniami UV pozyskany, a gdy pada spełniony, szepce Ci do ucha:
„doszłem” ....Nic tylko ciuchy z podłogi zbierać i
spierdzielać, zanim koleś zakochać się zdąży :).
Podobnie
odmiana, a raczej „nieodmiana” nazwisk, niczym kolec w dupie mnie
uwiera. Językoznawcy grzmią: odmieniać przez wszystkie możliwe
przypadki! Z Nowakiem, o Nowaku, pod Nowakiem, na Nowaku nawet :).
Kolesiowi Doszłem kalectwo intelektualne darować by można,
promienie UV szkodliwe, może być, że zwoje „high temperature”
nie wytrzymały, wzięły i się przegrzały. Lecz jak
usprawiedliwić tych, co tytułami naukowymi mianować się każą?
Swojego
czasu, jeszcze podczas mojego codziennego urzędowania w biurze,
zadzwoniła pewna Pani prezes dużego zachodniego banku:
- czy zastałam Pana Tadeusza Mak?
- Nie, nie ma Pana Tadeusza Maka – odpowiedziałam Prezesce lekko zirytowana z wiadomych powodówPo pół godzinie, Prezeska ponawia pytanie:
- czy zastałam Pana Tadeusza Mak?
- Nie, nie ma Pana Tadeusza Maka – odpowiedziałam Prezesce, mocniej już akcentując odmienione nazwiskoZa trzecim razem, nieodmieniony w ustach Prezeski Tadeusz Mak, obudził we mnie bestię krwiożerczą. Francę do tego wredną i złośliwą:).Powoli, wyraźnie i do tego drukowanymi literami odpowiedziałam jej:
- Nie, nie ma Pana Tadeusza Mak, wyszedł z pies na spacer, ale będzie w dzień jutrzejszy. Czy przekazać mu jakaś informacja?
Chyba Pani zrozumiała, bo już nie zadzwoniła :)
Ku wielka radość Mamma Mia :)
:)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńpadłam i leżę
(i do tego kwiczę ze śmiechu!:)
Koleś Doszłem, zapewne woła też na swoich kolegów: "chłopacy!"
brrrr, też jestem uczulona na te słowne dziwolągi :)))
Tyś to piernik świerkowy - ale dogadałaś tej Pani prezes! :)))
Ryczę ze śmiechu :DDD
OdpowiedzUsuńZnaczy nie z problemu, ale sposobu przekazu.
Od razu mi się Lucy z "Ranczo" kojarzy i jej "piesa krew". Ale ona usprawiedliwiona troszkę jest, bo Amerykanka przecież ;-)
Segregacja, a w związku z tym czytanie korespondencji z biurze też potrafi spowodować niejednokrotne: brrr... Chyba zacznę robić wypiski na marginesie pulpitu ;-) Może się przyda na jakiś post w momencie braku lepszego natchnienia? ;-)
Uśmiałam się, a w pracy jestem. A z tymi nazwiskami to trzeba uważać, nie wszystkie się dają odmieniać/ odmienić?
OdpowiedzUsuńSyn mojej koleżanki, też jest tępiony przez matkę. Ale można mu wybaczyć ma dopiero 6 lat.
Przekaz idealny ;)
Rewelacja- ja też uczulona jestem na "poszłem":))
OdpowiedzUsuńMoja była szefowa twierdziła, że jej nazwisko się nie odmienia, chociaż nie wiem dlaczego. Ja specjalnie je odmieniałam, mam nadzieję, że gula jej chodziła:)Wstrętne babsko z piórkiem w dupie:)
OdpowiedzUsuńA moje się odmienia??? Ja i moi synowie to dopiero mamy ćwieka, a niech to! No nie.... moje musi pozostać statyczne. Ich tym bardziej. Są nazwiska bez szans na odmiany, ale te , które można - jak najbardziej. Ale - na aplikacji uczyli mnie, że nie powinniśmy. Pisało się akt oskarżenia przeciwko Janowi Nowak. Nie Nowakowi. I to pokutuje do dziś. Chyba były ku temu powody, ale dziś nie pamiętam.
UsuńO i proszę! Podaję dwie graby i ściskam!
OdpowiedzUsuńA mnie szlag jasny trafiał jak czytałam w urzędowych papierach odmianę mojego panieńskiego nazwiska. Ale to jeszcze nic. Mogę się przyznać: rozwód biorę, bo nie zniosłam jak eks mówił: palcy.
Wkurw był taki, że dym uszami mi szedł.
(oczywiście żartuję, to nie z tego powodu rozwód, ale szkoda, że nie dorzuciłam tego do pozwu..)
Ja znam jeszcze kilka kwiatkow, które mnie rozwalają! - dźwi
Usuń- wyniotować
- nom stop
:)
Miśka, żarcisz? :D :D....też mnie rozwala :)
UsuńPoszłem, bo miałem blisko, jak mówi mój idol Piotr B. ;o)
OdpowiedzUsuńo to, to właśnie, chciałam przytoczyć :))))
UsuńPiotr B. jest usprawiedliwiony z racji uprawianego zawodu :)
Usuńotóż to, Bałtroczyk mi się jawi od razu na te słowa:)
Usuńi przy pierwszym komentarzu tu u Ciebie biorę go sobie do towarzystwa:)
pozdrawiam!
patrzałam, patrzałem....uszy mi sie kuliły i kulą od takiego słownictwa. Na równi z ćlamkaniem i siorbaniem:) Twój wpis jak zwykle mi humor poprawił, bo miałam nerwa, ale juz mi przeszło:)
OdpowiedzUsuńTy oaza nerwa nie miej tylko pisz coś bo stagnacja u Ciebie :)
UsuńOsobiscie teraz mam lepsza zabawe: spotykam takich Polakow, ktorzy sie jeszcze dobrze nie nauczyli angielskiego a juz zapomnieli polskiego. I czasem wybaluszam moje oczyska, kiedy spolszczony angielski brzmi jak z kosmosu.
OdpowiedzUsuńZgadnij co to sa "skajfale"?
A co do nazwiska- moje jest szwedzkie i nie znosze,jak mi je ktos odmienia,bo brzmi strasznie.
Lekcja z pania prezes jest po prostu superowa!
Zachodzę w głowę co to te skajfale, jakieś cirrusy na niebie florydzkim, czy cóś ??:)
Usuńscaffolding o to chodzi, bo panowie pracuja na rusztowanich, przynajmniej ja tak przypuszczam:)
UsuńAle blisko nieba:)
Przed chwilą odkryłam, że znam jedno jedyne "poszłem", które mi zupełnie nie przeszkadza, a nawet ma swój "smaczek" :)
OdpowiedzUsuńTo: http://poszlem.blogspot.com/
Pozdrówki :)
O jak miło, traktor zobaczyłam, na pewno tam wrócę :)
UsuńMnie już "wciągło"...
Usuńa swoją drogą razi mnie u innych, ale czasem sama lubię takie smaczki językowe wstawić w swoją mowę, a jeszcze bardziej pisaninę ;-)
ENNka jeśli owe poszłem czy weszłem robią faktycznie za smaczki, to ja też nie mam nic przeciwko :).
Usuńszłem łąką kwiaty pachły!
OdpowiedzUsuńale, że co? że kwiaty po pachy sięgały :::))))????
UsuńHahahah! :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście rozwala całkiem, szczególnie w ustach ludzi wykształconych WŁANACZAM zamiast WŁĄCZAM... POSZŁEM przy tym to pikuś ;)
OdpowiedzUsuńDialog z Prezeską mistrzostwo świata :)))
Jak to możliwe, że czcionka komentarzy jest biała... Ja nic nie widzę, ratunku, o Mamma Mia!
OdpowiedzUsuńBłędy językowe - sama je popełniam kurde mol... :(. Ale na szczęście jeszcze mam jakiś rezon - myślę o tym, staram się. Nie wiem po co tak robię, ale cóż... serce stare spokojniej wtedy bije.
Ja JUŻ uwielbiam Twój blog i to Twoje pisanie. Będę tu.
Amisha, kurde, walczę z tym bielactwem czcionkowym :)...póki co bezskutecznie :(...Mężaty pomoc obiecał więc szansa na lepszą widoczność urealnić już wkrótce się może :)
UsuńJejku, tak mi miło, że uwielbieniem mnie obdarzyłaś...tzn moje blogowe wypociny...normalnie sponsowiałam :)
pozdrawiam Cię i dzięki
Purpura to... na czasie teraz, więc na pewno Ci pasuje ;). Nieważne, że mam braki w swym katolicyzmie - emocje związane z białym dymem i NIM - nowym - poruszają mnie... Czekam!
UsuńPS. Czasem jeden wers bloga wystarczy... A do tego - na tym foto to jesteś jak pierwszorzędna ... Hinduska ?
Mam sympatię.
No i czekamy na PAPĘ ;)
Amisha, daj znać kto został nowym Papą :)... żartowałam...też czekam, ale bez motyli w brzuchu :)
OdpowiedzUsuńA ja mam motyle. Bo... to są emocje. A ja jestem na nie podatna jak cholera. urodzona kibicka jestem ;)
UsuńA ja łatwo ulegam wpływom więc tez już mam motyle Amisha ::))
UsuńAArgentyna. I nikt się nie cieszy??? Bo co?
UsuńJak to nikt się nie cieszy? Ja się cieszę, że nie Murzyn...koniec świata chyba odsunięty w czasie ::))
UsuńNo... dzięki Bogu jeszcze pożyjem. Wiwat da Franciszka!!! Bo on kochał zwierzaki, wieś, etc. Idzie, idzie!!!!! muszę się do niego przyzwyczaić... No cholera - na Twoim blogu Justyno zaznaczyłam jedno z ważniejszych wydarzeń w historii swego życia. Muszę się oswoić z Jego twarzą. Mam nadzieję, że to dobry człowiek.
UsuńI w ten oto sposób zapamiętasz mnie na całe życie :)...
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję Amisha :)
:))) ładne! Polski język - trudny język.
OdpowiedzUsuń