Dokładnie o 4:45 krótki dźwięk dzwonka u drzwi wybudził mnie
ze snu głębokiego. Uszy swe nastawiłam, niczym ten wielkanocny, puszysty, nie słysząc jednak intruza pod drzwiami, do wyrka ciepłego wróciłam. Widać sen z jawą się zmieszał, w głowie mej zaspanej trochę namieszał.
Krótką chwilę wszystko to trwało, sen dalszy jednak skutecznie
wyeliminowało. Miejsce snu przyjemnego myśli natrętne, niepokojące wypełniły.
Od lat już prawie sześciu zawodowo się nie udzielam,
utrzymanką Mężatego pozostając. Nie z lenistwa czy wykształcenia wątpliwego,
lecz z wyboru świadomego, dokładnie przeanalizowanego.
I tak, jako drób domowy, mężowi kanapki do pracy robiący, dzieciom śpiki wycierający i mosty klockowe budujący, w roku 2007 egzystować zaczęłam.
Po latach trzech z hakiem, oddanie swych dzieci prywatnych, do placówki nieprywatnej, powrót mój na łono zawodowe zainicjować miało…. Taaa...głupia! Naiwna!
Po roku szukania, dreptania i pukania w drzwi firm, firemek
i firmiątek maści przeróżnej, niską swą
wartość rynkową boleśnie odczułam! Dupsko solidnie obite, to co na
karku zazwyczaj, kubłem zimnej wody zlane!! Że co? Komputer! Angielski! Włoskiego nawet
troszeczkę! Doświadczenie jako takie, nie najgorsze! Jednostek takich setki, tysiące, dziesiątki tysięcy…
Zbita tak z tropu nieboga, z kolekcją „kopniaków” pokaźną,
umiejętności Mężatego ostatnią deską ratunku dla mnie, bezwartościowej okazać się miały!
Współwłaścicielką
firmy zostaję, Mężaty mym szefem.
Tak oto od wiosny sprzed trzech lat, funkcji niemało
sprawuję: obiadki gotuję, koszule prasuję, dzieciaki oprawiam, pieniądze zarabiam. W kapciach to wszystko :)
Brzmi całkiem całkiem - powiecie... co zatem
sen z powiek mych spędza??
To oto, że być moje lub nie być, od Mężatego zależne. Praca moja konsekwencją jego poczynań. Umiejętności nabyte, kroplą bezużyteczną bez niego!
Nie ma Mężatego – nie ma żony jego. W zawodowym sensie. Ciałem i duchem marnym obstanę… zakładam.
Nie ma Mężatego – nie ma żony jego. W zawodowym sensie. Ciałem i duchem marnym obstanę… zakładam.
Optymizm mój, od zawsze umiarkowany, scenariusze przeróżne
uwzględniać mi każe. Stąd lęki moje i niepokoje, z mej zależności od męża zrodzone, sen spokojny zakłócają,
nerwy skutecznie uszczuplają! Źle się powietrza nabiera, ciężar żywota swego, bezużytecznego, dźwigając!!! Że mam cykora, nie ukrywam! Natura ma depresyjna, dobrze nie wróży.....
Mimo nastroju podłego wszystkim Wam życzę spokoju i radości w
te białe Święta.
Mam nadzieję, że zając w zimowym krajobrazie drogę do
najgrzeczniejszych odnajdzie i prezentami obdaruje!!
Wesołych Świąt!
PS. dziękuję Wam za wszystkie rady w sprawie migdałów Młodej :)
Decyzji jeszcze nie podjęłam :(
PS. dziękuję Wam za wszystkie rady w sprawie migdałów Młodej :)
Decyzji jeszcze nie podjęłam :(
Będzie dobrze, zobaczysz. Zacznie się teraz coś nowego i fajnego :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy !
OdpowiedzUsuńWesołych świąt życzę !
Nie myśleć , wypoczywać ,
a potem po świętach myślć :-)))
W tych kryzysowych czasach trzeba się cieszyć z każdego pomysłu na życie, bo jest niełatwo.
OdpowiedzUsuńA z czasem i wzrostem dzieci może się usamodzielnisz! :)
Nie martw się:) Trzymam kciuki za wszystko co tam chcesz@@, żeby było dobrze, bezpiecznie i bez stresu :)
OdpowiedzUsuńUściski ślę, całusy i wogle:*
No widzę że zima spustoszenie robi w biednej główne!?! Nie przejmuj się z pojawieniem się słońca wszystko powróci do optymistycznej normy ;) Zawsze rak jest!!! Bom z natury taka jak Ty tom wiem po sobie ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i wesołych świąt życzę oraz mokrego prima aprilis
Hmmm... Kurcze w tej poslce to jednak zp racą cieżko ;/
OdpowiedzUsuńSiostro kuro udomowiona jakże podobne mamy rozterki.
OdpowiedzUsuńNic to, będzie dobrze, bo jak powiada Pismo" szukajcie a znajdziecie, pukajcie a otworzą Wam.." i takie tam:)
Tego na Święta i na po świętach życzę.
Każdy się na początku boi, potem pójdzie, jak z płatka:) A w święta staraj się nie bać i nie myśleć, tylko wypoczywać:) Wesołych i spokojnych:) Ella
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia i samych dobrych zdarzeń zyczę, z pracą własną włącznie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ponownie w tym samym Klubie i prawicę podać sobie możemy. Odganiam ja myśli jednak stresujące i dale jchodze i pukam i nadzieję mam. Wszak, jak mawiają, nadzieja umiera ostatnia.
OdpowiedzUsuńWesolego Alleluja i mokrych tyłeczek od śniegu kuleczek :)
pracę łatwo znaleźć nie jest, ale to nie znaczy, że jest to niemozliwe...
OdpowiedzUsuńŻyczę spełnienia wszystkiego, o czym marzysz :)
U nas to ja sama na sobie muszę polegać. Mąż jest "dodatkiem". Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Tak po prostu jest i już.
OdpowiedzUsuńCykor powinien minąć wraz z zimą ;). Cwiety zakwitną to i w głowie zakwitnie :).
Pozdrawiam PO białych Świętach serdecznie :)>
no jak każde uzależnienie, ma swoje efekty uboczne;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Wam dziewczyny za wszystkie podnoszące na duchu słowa!!!!! Mam już pewien plan co do swojej przyszłości zawodowej, póki co nic nie powiem żeby nie zapeszać. Jeśli się uda dowiecie się o tym na pewno!
OdpowiedzUsuń