Mój
bloggerski żywot leje jeszcze w pampersy, aczkolwiek o jednym już
się przekonał – żeby istnieć, trzeba pisać :). Ochota i wena
nie mają tu nic do rzeczy, skrobnąć trzeba, choćby słówko.
Choćby o przysłowiowej dupie marynie, tudzież dupie Maryny :). Nie
piszesz, nie istniejesz :).
Żadne L4, chore dziecko, czy też
przerwa w dostępie energii od czeluści niebytu cię nie uchronią.
„Czy się stoi, czy się leży, oglądalność się należy”.
Taaa.... dawno temu i nieprawda! :) Kto pisze, ten ma. Czytelnika.
Kto nie pisze, ten też ma. Tyle, że psińco :)
No
więc piszę :)
Pogoda.
To pierwsze o czym myślę, gdy o „niczym” pisać trzeba.
Narzekają wszyscy na zimę, że zimno. I na śnieg, że pada. Z
jakiej by jednak strony w kalendarz nie spojrzeć - przez prawe
ramię, przez lewą nogę, niebieskim okiem, zielonym okiem - zima
jak w mordę strzelił. I to do marca dwudziestego rezerwacja
coroczna! Wskazane byłoby zatem z lawiną skarg i zażaleń jeszcze
choć z 5 dni poczekać. Skargi na zimę w zimie? To trochę jakby
lipcową wycieczkę do Egiptu reklamować, że za gorąco. Albo
sandały, że przemakają :).
Inaczej,
gdy w maju kurewstwa napada. Przekleństwa z ust ciskane, wredną aurą sprowokowane, przyzwoitsze
jakby i usprawiedliwione. Proszę bardzo, teraz można. Wyzywać. Kolokwialnie: szmatą, ścierwem, zemstą wszechmogącego lub naukowo – anomalią pogodową, kaprysem
meteorologicznym, brakiem kompatybilności pory roku z frontami
atmosferycznymi :). Można by też zjawisko majowej śnieżycy przyjąć
za fakt niezmienialny, od ludzkich gustów i kaprysów niezależny.
Coś, co nastało i koniec kropka.
I wtedy albo kląć z zapałem, mięsem w cztery
strony świata rzucając, albo rękawy zakasać i ulepić bałwana lub
nawet igloo, lub i bałwana i igloo. Pod kwitnącą jabłonką.
I
mieć ubaw po pachy, bo czyż śnieg w maju to nie coś ekstremalnego, zjawiskowego?
Tudzież niezła popierdziółka?
3 Maj 2011
3 MAJ 2011
3 MAJ 2011
Zgadzam się w 1000000000%. Nareszcie ktoś "normalny". ;) Ładne widoki ;)
OdpowiedzUsuńSonatkowa, ja tylko czasami przebłyski normalności mam, normalnie to stuknięta jestem :)
UsuńNo to witam w klubie. ;)
UsuńLol ;-)
OdpowiedzUsuńTo u Ciebie tak padało!?
OdpowiedzUsuńNiesamowite faktycznie.
A wszyscy narzekają na zimę i śnieg po prostu ze zmęczenia, ileż można odśnieżać :)
Mnie się w tym roku jakoś udało, że przeważnie miałam pomoc, ale gdyby teraz jeszcze dopadało, to ja bym padła :)
Co do pierwszej części o konieczności pisania - u mnie to chyba prawie uzależnienie, bo nawet jak nie ma o czym, to mam ochotę pisać :)
pozdrowienia!
Iw, to Karkonosze i nasz majowy weekend - ale była jazda, lepiliśmy bałwana w rękawiczkach rowerowych bo jedynie takowe posiadaliśmy :). Co do odśnieżania, rozumiem...ale nie solidaryzuję się, mieszkam w bloku...jeden z plusów mieszkania w domach z wielkiej płyty :)
UsuńPamiętam tamten dzień, oj, bardzo dobrze pamiętam...
OdpowiedzUsuńToż to norma, że jak w lecie słońce świeci, to naród woła, że za gorąco ;-) A niby kiedy ma być gorąco? W grudniu? /zakładając że o kraju naszym prekrasnym myślimy/ :-)
eNNka, było cudnie, tak fajnie nienormalnie :)
UsuńOooo, to koleżanka frontami poleciała. Podoba mnie się ten tok myślenia i nie wkręcę się w naukowe dywagacje, mimo, że prawo mam, aczkolwiek śnieg w maju to nie taka pierwszyzna. Osobiście pamiętam pochód pierwszomajowy, brnący w błocie śniegowym :D
OdpowiedzUsuńtaaa, koleżanka zaszalała :)
Usuńnieee, no weź... Ty byś chciała, żeby to białe do maja leżało???? to ja wole wcześniej zaczać narzekać, może wczesniej pójdzie
OdpowiedzUsuńale skąd!!! w zimie niech leży, wiosna jest dla kwiatków, pszczółek, motylków i takich tam :)
UsuńO tak, śnieg w maju, bardzo dobrze pamiętam ten dzień. Wybraliśmy się na oglądanie domu, który pewnie udałoby nam się kupić gdyby nie szalejący franek ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jak Katiuszka? majowy śnieg pomógł, czy wręcz przeciwnie?
UsuńPowinien już wtedy dać do myślenia, że to nie ten dom zwłaszcza, że przed samymi drzwiami domu wywinęłabym niezłego orła na śniegu ;)
UsuńPogoda to najlepszy temat, gdy nie ma się, o czym pisać czy rozmawiać. Na pogodę nie narzekam, bo nie mam na nią wpływu, mogę tylko ubrać gruby sweterek i stawić jej czoła. Niestety już zauważyłam, że gdy ktoś doda twojego bloga do obserwowanych, a ty za chwilę nie zrobisz tego samego, to po paru dniach już go nie obserwuje. Oczywiście każdy może zmienić zdanie, ale z komentarzami jest podobnie, takie odbijanie piłeczki:)
OdpowiedzUsuńŻółwinka, masz rację, ale tak to działa....jednak chciałabym mieć pewność, że ktoś mnie czyta, bo to lubi, a nie bo liczy na rewanż :). Wiele blogów wcześniej obserwowanych też odrzuciłam, po wnikliwszym poczytaniu po prostu przestały mnie interesować. Resztę czytam bo lubię!
UsuńTo ja jakaś nienormalna. Założyłam bloga i zaglądam jak mnie najdzie.
UsuńDzięki, że czytasz, choć nie ma za bardzo co ;)
no dobra, może to i normalne, że w zimie jest śniegi mróz... ale mogłaby się już skończyć, nie??? miłego weekendu
OdpowiedzUsuńdzięki frytka i Tobie miłego :)
Usuńtaaaaaa pogoda... ehhhh po tej pogodzie dzisiaj łapy mnie bolą.. ;-) ale podobno to dobre dla zdrowotności, a co do weny, no różnie to z nią jest.. to bardzo kapryśna "przyjaciółka";-) buźka
OdpowiedzUsuńtak jazz, z tą przyjaciółką to ja też mam często ciche dni :)
UsuńŻebyś Ty słyszała, jak ja rzucam mięsem na tę zimę... Ella
OdpowiedzUsuńTo ja się do tego dwudziestego wstrzymuję. Wytrzymam. Wczoraj obejrzałam sobie prognozę 16-to dniową i od dwudziestego pierwszego zaczynam kląć i nawet jakąś Marzannę utopię, bo zima paskudna zadomowiła się z a bardzo, bo do końca marca, wedle prognoz, nie zamierza odpuścić. a ja chcę kwiatki i motylki, yyyy, te pszczółki to gdzieś dalej, ale niech i one będą.
OdpowiedzUsuńOaza, prognozy nie oglądam, każdy dzień jest dla mnie niespodzianką :)
UsuńBiedny bałwan- niedługo już go nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńJak kogoś nie ma na necie, to go nie ma. A śnieg jest. Byłem dziś nartami na Turbaczu. Tam ze dwa metry śniegu jeszcze jest.
OdpowiedzUsuńoj, tak w górach śniegu po pachy... nigdy tam nie byłam, a w sumie niedaleko...
UsuńMM, moim zdaniem, to nie tak. Jesli piszesz pod publiczke to nie wiem, co to znaczy i jak sie z tym zyje
OdpowiedzUsuńGro z nas pisze, bo to kontakt z jezykiem, bo to kontakt ze znajomymi, wreszcie inna wersja pamietnika itd.
Pisujemy do siebie poza blogiem, mamy wspolne przedsiewziecia, ratujemy sie czasami, wspieramy dobrym slowem czy uczynkiem.
Blog to tez kanal info.
Po prostu fajnie jest.
Podejrzewam, że każdy z nas liczy na czytelników, w mniejszym lub większym stopniu. Ja piszę bo lubię,sama dla siebie jednak nie miałabym takiej motywacji. Motywują i cieszą mnie opinie i komentarze innych użytkowników.
UsuńNo. Prawda. Nie piszesz - nie istniejesz ;). Też piszę bo bardzo lubię i kiedyś pisałam w zeszytach tylko dla siebie, ale blog to jednak inna sprawa. Jak już zbierze się dwóch czy trzech czytelników to to pisanie nabiera innego wymiaru.
OdpowiedzUsuń