Jestem jednostką totalnie nienadającą się na atrakcje typu
rollercoaster, skoki na bungee, czy też jazdę Wielkim Fiatem
powyżej 160km/h. :).
Kiedy jeszcze o tym nie wiedziałam, wsiadłam do jednej z takich atrakcji i darłam ryja przez całą drogę. Oczy miałam zaciśnięte tak mocno, że mi rzęsy wsysło :).
Po wyjściu uciekałam, aż się kurzyło... no wiecie, jakby się
czasem okazało, że wskutek splotu bardzo, ale to bardzo dla mnie
nieszczęśliwych okoliczności, przysługiwała nam runda
gratisowa... Kiedy jeszcze o tym nie wiedziałam, wsiadłam do jednej z takich atrakcji i darłam ryja przez całą drogę. Oczy miałam zaciśnięte tak mocno, że mi rzęsy wsysło :).
W końcu to Eurodisneyland, nie jakaś Kozia Wólka :)
Co ja poradzę, że jestem, taka... mientka.
I
pieprzę mój „PR”, ja ze spadochronem, a tym bardziej bez niego,
nigdy nie skoczę! Nawet za sztabkę złota! Nawet za Daniela Craiga
tylko ze spluwą w kaburze :)
W ostatni poniedziałek wybraliśmy się z Młodymi do
rozrywkowego miasteczka, gdzie wśród oferowanych atrakcji, był
także rollercoaster. W porównaniu z tymi amerykanskymy, taki rollerek bardziej. Aczkolwiek jedną pętelkę głową do dołu oferował. Od
samego patrzenia mnie posmyrało :)
Młody, już prawie na metr i czterdzieści długi, rollera mógł
dosiąść!
I skubany trzy rundki sobie zafundował!! Widać ma więcej
genów Mężatego, bo on to się tylko boi … eee, no nie, mój to niczego się nie
boi :).
Ja i Młoda, która nie wsiadła, tylko dlatego, że o
trzydzieści centów z krótka, stałyśmy z boczku, patrzałyśmy
na naszych odważnych i, jak typowe kobiety, piszczałyśmy na każdym
zakręcie.
I stałyśmy tak sobie, popiskując jak na kobiety przystało, a
chłopakom wiatr włosy smagał i nawet policzki wydymał. I tak
jakoś nagle, pod wpływem czarownej chwili, stojąc pod cudem
techniki, zachwyt mnie dopadł. Nad ludzkim gatunkiem. Że my, te
człowieki, takie wyewoluowane, takie inteligentne, mądre i takie myślące. Jaka
to radość być jego przedstawicielem. Tego gatunku :)
Gdy wtem...stanęła przy mnie paniusia. I szczebiotliwie zaszczebiotała (tak tak, wyobraźcie sobie, że można szczebiotliwie zaszczebiotać :):
- my też na ten pociąg...
I pewnie bym ten pociąg jakoś przełknęła, na karb niechęci paniusi do obcych zapożyczeń zrzuciła, gdyby nie to, że ona na
rękach trzymała półroczne dziecko!!!!!!!
I jak tu nie pić???
I nie wypadło jej? To dziecko?
OdpowiedzUsuńpewnie by wypadło, gdyby Pan od obsługi był równie "mądry" jak ona :)
Usuńno nie muf, ze fsiadla do tego pociongu z tym dzieckiem. ale ze takom potrzebe miala to jusz tesz sie liczy. chcialabym zobaczyc twojom mine, gdy to powiedziala. :))
OdpowiedzUsuńwiesz, mondre jej nie pozwolili wsiąść...
Usuńale potrzebę to ona miała :)
Takich atrakcji też nie lubię...
OdpowiedzUsuńOraz... no cóż... :)
czyli, że nie tylko ja taka mientka :) ufff
UsuńJaka tam mientka :))) Po prostu nie lubimy tracić gruntu pod stopami :)))
Usuńoj nie lubimy :) i kontroli tracić też nie lubimy :)
Usuńjeszcze dobrze, że ostatecznie nie poprosiła Cię o popilnowanie maluszka, gdy ona pojedzie tym pociągiem...
OdpowiedzUsuńwiesz eNNko pewnie bym popilnowała, ale obawiam się, że ona przede wszystkim swojemu półrocznemu dziecku chciała pokazać jak to jest fajnie na takim pociągu i to do góry nogami nawet :)
UsuńTeż nie lubię. Nie skusiłam się nawet pod słonecznym niebem Nevady, stojąc jak parasol i czekając na resztę ;o)
OdpowiedzUsuńnie no, pod niebem Nevady to ja bym się chyba skusiła :::))
UsuńAle paw byłby typowo polski, wiesz?
Usuńmój czy Twój? :)
UsuńNo mój wef tej Nevadzie :o)
Usuńa ja kiedys uwielbiałam
OdpowiedzUsuńale mnię przejszło
nie wierzę... tak samo od siebie Ci przejszło? :)
Usuńchyba siem zestarzauam :PP
Usuńzdaje się, że koło 30 lat, albo wcześniej, ludzie często zaczynają sie np bać latać samolotem, i takie tam
ma to jakieś nawet uzasadnienie w psychologii
mhm... boją się latać samolotami powiadasz... toż to ja się boję jak cholera, a moja psycholog mi mówi, że to dlatego, że ja muszę mieć nad wszystkim kontrolę, a w samolocie to jej nie mam, wszystko w ręcach pilota, terrorystów tudzież matki natury ::)))
UsuńTo ja jak Rybenka, kiedys moglam i lubilam, ale mi sie odwidzialo po drodze:)) Nie te oczy, nie te sciskacze, a wyjsc z takiego pociagu i gowno z za kolnierza wytrzepywac to chyba zadna przyjemnosc:)))
OdpowiedzUsuńścisakcze :::))) mnie rozbawiłaś Star :)
Usuńw pierwszym odruchu przeczytałam siekacze i natentychmiast zaczęłam kombinować, po co Star siekacze na rollera??? ::::)))))
Kiedyś byłam bardziej odważna, ale po ostatniej jeździe na jakimś cholerstwie miałam niezłego pietra. Nigdy więcej:)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, jak można było lubić i przestać... no chyba, że wcześniej to na takich gąsienicach z czułkami jeździłaś Żółwinko, a potem przesiadłaś się na prawdziwego rollera :)
Usuńpić, oj pić na maksa :)))) a może ona była też wypita, a dziecko znieczulone mlekiem matki wariatki :)) a w to, że Danielek w samej kaburze, by nie zadziałał nie uwierzę :D
OdpowiedzUsuńPolly, czarownico :) sąd Ty to wiesz o tym Danielku? :;)
Usuńbo mam to samo ;))))))))))))))))
Usuńej, bo bendem zazdrosna :)
UsuńMamma Mia, w Disnejlendzie byl taki hotel strachu gdzie klienci fsiadali do windy (na szczescie siadali na uafkach i zapinali pasy bo na stojonco byloby jeszcze weselej), a potem gdy ta winda wjechala na szczyt to jom puszczali. Moglam przezyc co przezywa osoba rzucajonca sie z okna.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj nie moge uwierzyc, ze moi towarzysze podrozy (vido moje male corki i monsz) namowili mnie na tom winde dwa razy. A ja siem dalam bo jeszcze bardziej sie balam, ze jak siem rozdzielimy to siem w tym disnejlendzie pogubimy i ta wizja wydawal mi siem gorsza. ;)
he he Lola, siem uśmiałam :). A pod tom windom nie mogłaś poczekać? :)
UsuńLola, mam nadzieję, że byłaś na czczo i z pustym pencherzem ;)))))))))))))
Usuńpod windom nie moglam bo tam fszendzie kolejki, i fchodzi sie z jednej strony, wychodzi z drugiej, monsz oczywiscie komorki nie wziou, a ja do tego mam bardzo zuom orientacje w terenie. Przy kolejnych podobnych atrakcjach usiadlam w kawiarnii przy kawie i kazalam im wrocic jak juz sie najezdzom.
UsuńPolly anna, bylam tak skupiona na locie i przezyciu, ze cala raszta jakby sie zamrozila.
z tom orientacjom to ja też mam złom :::)))
UsuńŻadne płyny nawet stuprocentowe nie wepchłyby mnie do tego pociąga! Jestem bardziej niż miętka, coś jak kocimiętka ;)
OdpowiedzUsuńA mądra paniusia inaczej, to wlazła z tym biednym dzieckiem? Bo jak wlazła to mnie ciary nie przejdom!
na szczęście obsługa pocionga był mondrzejsza i tylko paniusi kółko na czole pokazało :::))))
UsuńKamień z serca!
Usuń:))))
Kiedyś jak jeszcze syn był mały. Chciałem mu zafundować przejażdżkę "falą" Spytałem operatora czy to aby nie za szybko się rusza i czy z takim dzieciakiem nie wypadnę. Tam nie ma się czego trzymać. Jest w zasadzie jedynie ławka. Powiedział, że "spoko" Jakbym nie zaparł się nogami, to nie wiem czy by nie wyleciał z pod pachy.
OdpowiedzUsuńkiedyś chyba nie było takich obostrzeń - teraz wszędzie pilnują, żeby krótsze niż metr czterdzieści nie wsiadło :)
Usuń