Zawsze mnie zadziwiało, skąd u Amerykanów tendencja do nazywania dzieci imionami typu: Jabłko, Imbir, Wrzesień, Paryż, Mercedes...
Nie wiem czy mi się to podoba, czy nie podoba, ale chyba się cieszę, że nie mieszkam w Ameryce, bo od kilku dni wołaliby na mnie nie Mamma Mia a...
Histeria.
A wolę to włoskie!
Taką Histerię to podobno "cechuje nadmierna ekstrawersja, emocjonalność, płaczliwość,
demonstracyjność zachowań, które są powodowane nieuzasadnionym lękiem...."
A tam zaraz nieuzasadnionym!
Histeria po prostu ma to do siebie, że najpierw reaguje, często niestety w oderwaniu od jakichkolwiek racjonalnych argumentów, a dopiero potem korzysta z tego, co ma pod włosami.
Albo z porad lekarskich.
Albo z porad prawniczych.
W zależności od kontekstu aktualnej histerii Histerii.
I tak sobie Histeria żyje, od histerii do histerii. I jeśli akurat nie umiera na nieuleczalną chorobę, bo jej OB jest dwucyfrowe, to :
- Histeria żegna się z mężem u bram więzienia, bo się urzędas skarbowy przypierdolił
- Histeria oddaje dzieci do domu dziecka, bo mąż za kratami, a ona bez środków do życia
- Histeria ląduje w kaftanie, wszak życie bez dzieci i męża...
Na szczęście mąż Histerii to Zimnakrew! I on ją studzi. Ujarzmia.
I tylko dzięki temu na Histerię nie wołają jeszcze Fiksacja.
Dzięki Ci Zimnakrwio :)
Mhm.... chociaż Fiksacja brzmi całkiem całkiem :)
no to dobrze, że wróciłaś na łono... blogera :)))
OdpowiedzUsuńkażdy ma takie momenty że histeria to jego drugie a czasem nawet pierwsze imię.... taki lajf :) Buziaki :***
Emko, myślałam, że mi to minęło... a gdzie tam, z tego się chyba nie wyrasta, niestety :(
Usuń**
też tak mam czasami,że konkretne sytuacje widzę w czarnych barwach.dobrze,ze jest Ktoś kto potrafi ujarzmić histerię i można ruszyć dalej:)
OdpowiedzUsuńMargo, mój Mężaty to taki bufor, który nie pozwala mi się zbytnio poobijać w tych moich histeriach :)
UsuńMargo!
OdpowiedzUsuńJa raz dostalam list z US
Nie mielismy nic na sumieniu a właśnie tak sie poczułam!!
Zaszła pomyłka, jak ją wyjaśniałam to i tak usłyszałam , że to moja wina...
Nie znosze tego
Trzymam kciuki
bede słać paczki :PPP
Rybenko, Mia, Terri lub His, jak proponowała Lola, ale Margo??? :)
Usuńa za paczki dziękuję, byłam pewna, że na Ciebie, dobra duszo, możemy liczyć w każdych okolicznościach! :)
a swoją drogą - jak ja nie cierpię urzędu skarbowego!!!!
Fiksacja hmmmm takie z deka mitologiczne :)
OdpowiedzUsuńale jak ładnie brzmi, nieprawdaż? :)
Usuńuffff...
OdpowiedzUsuń:*****
i uff uffff :)
Usuń**
Raczej wyobraźnia. Nadmierna wyobraźnia :)
OdpowiedzUsuńmoja wyobraźnia ZAWSZE była bogata! raz to dobrze, a raz nie :)
UsuńAle fajnie, ze wrocilas z tej wycieczki po histerii :)
OdpowiedzUsuńW skrocie i czule wolisz His czy Teri? ;))
ja nie chcę takich wycieczek, wolę w mniej ekstremalne rejony :)
UsuńLolu, możemy pozostać przy Mii? :)
Jasne. Takie ladne. Moja mlodsza ma tak na imie. :)
Usuń'Jadwiga nie histeryzuj'- mówi do mnie Ted, kiedy popadam w takie stany. Przy czym mnie się wydaję, że nie histeryzuję oraz nie mam na imię Jadwiga ;o)))
OdpowiedzUsuń:)))))))))))
UsuńJadzia, wyluzuj :)
A z tym Mercedes, to chyba jednak wpierw było imię, potem samochód. Choć nazywanie imieniem córki samochodu, to też chyba nienormalne jest.
OdpowiedzUsuńaaa, to nie wiedziałam...
Usuńdlaczego nienormalne? w tę stronę to mi się akurat podoba
by the way - nasz Opel to Helmut, choć syn to akurat nie Helmut - na całe szczęście :)
Co do Mercedes, to o ile wiem samochód został nazwany imieniem kobiecym a nie odwrotnie
OdpowiedzUsuńtak tak Baśka, już wiem - Nomad mi powiedział :)
UsuńHisteria pisze smutne scenariusze, Fiksacja daje nadzieję na szaloną fabułę ;)
OdpowiedzUsuńWolę chyba jednak nie przekonywać się na własnej skórze :)
UsuńO Boziu, jakbym czytała o sobie.....
OdpowiedzUsuńTak samo jestem mega giga histeryczką (po mamusi - zdaje się;), szczególnie na tlel zdrowia... Jak dobrze, że ludzie jako tako się dobierają i stary ustawia mnie do pionu, inaczej już dawno wylądowałam bym w psychiatryku.
Dobrze, że jednak jesteś :)
Mysko, takie podeście do życia daje czasami nieźle w dupę!!! Ja przed zdiagnozowaniem boreliozy miałam takie schizy, że co tydzień stałam pod gabinetem lekarskim z nową, już na pewno 100% pewną, chorobą. W 2011 roku badanie krwi miałam robione ... 12 razy!!! No ale okazało się, że jednak coś było na rzeczy :). Jeśli chodzi o zdrowie dzieci to jestem mega giga hiper!!!! brrr... terapia jednak trochę pomogła, choć po ostatniej akcji z US widać, że jeszcze długa droga przede mną!
Usuń