czwartek, 10 października 2013

To nie są przelewki

Przychodzi do Was bliska Wam osoba.
Ma problemy. 
Z narkotykami.


Klęka i błaga o trzy stówy, bo cytuję: "inaczej mnie zabiją".
Zdarza się to po raz kolejny, mimo iż wcześniej zapewniała Was o tym, że to już ostatni raz i że na pewno odda dług. O terapii nie chce słyszeć, bo uważa, że nie jest uzależniona.
Co robicie?

PS. Dziecko, teraz już 20-latek miał wszystko, czego zapragnął: korki za 400zł bo bardzo dobrze grał w nogę, szkoły z internatem, do których był wożony, wypady na basen do Gołębiowskiego, pieniądze na wszystko czego akurat zapragnął. Nawet na randki był zawożony autem, jak nie przez rodziców, to przez dziadka. Nauczyciele pokładali w nim spore nadzieje, bo "to taki zdolny i mądry chłopiec". Bardzo dobrze grał w piłkę nożną. Wiele klubów zaczęło się nim interesować. Niestety gra w piłkę znudziła mu się w momencie pierwszych porażek. Szkoła również. W drugiej klasie rzucił liceum. Pracę znalazł mu ojciec. Stracił ją po niecałym roku, w świadectwie pracy widnieje "porzucenie". Oczywiście rodzice i dziadkowie natychmiast wzięli sprawy w swoje ręce i szybko znaleźli mu kolejną pracę. Popracował tam raptem kilka tygodni. Na pytanie skierowane przez dziadka, który mu tę pracę załatwił, do kierownika, usłyszał tylko jedno słowo: "leń".
Obecnie nie pracuje, śpi do 12 w południe, nie szuka pracy. Kłamie i kradnie - rodzicom pieniądze, babci biżuterię. A babcia i tak mu pożycza daje, jak klęka i płacze, że go zabiją...



24 komentarze:

  1. Odmawiamy. To jedyna słuszna droga w postępowaniu z kimś, kto nie chce się leczyć. Popytaj na forach dla osób uzależnionych. Przykre, ale nawet własne dziecko w takiej sytuacji wyrzuca się z domu. Musi dotknąć dna, Inaczej nie pomożesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Specjaliści zalecają, żeby być twardym, nie dać, nie pozwolić się zmanipulować, nie litować się, nie wierzyć w zapewnienia. Mówią, żeby nawet własnemu dziecku zamknąć drzwi przed nosem, choć serce będzie krwawić. Twierdzą, że to jedyna droga. Nie byłam nigdy w takiej sytuacji. Czy potrafiłabym zastosować te rady? Nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po doczytaniu PS mogę z całą pewnością powiedzieć, nie dawać!

      Usuń
  3. Nie dać się zmanipulować. I tak się przecież zabija, staczając, jak po równi pochyłej.

    OdpowiedzUsuń
  4. wspolczuje, choc ciezko nie pomoc to latwo mi nie uwierzyc w obiecanki

    OdpowiedzUsuń
  5. Starsze ci wspolczuje takiej sytuacji. Znam kobiete, ktora cale zycie poswiecila swoim dzieciom; typu sama nie zjem, ale one beda mialy wszystko. Chodzily do najlepszych szkol po lekcjach najbardziej renomowane szkoly muzyczne. I gdzies w tym lub pomiedzy jej syn uzaleznil sie tak, ze wlasciwie wyniosl im caly dom, potem juz kradl w sklepach, az go zlapali i zmusili do odwyku, po dowyku matka wyjechala od razu z nim na wakacje, aby zmielil srodowisko, aby byl daleko od zla, i jeszcze sie dobrze nie rozejrzeli a on juz gdzies wywachal dilera i wszystko od poczatku. Straszne! Nalog niszczy wszystko czego sie tknie, nie tylko tego uzaleznionego.

    Chyba bym nie dala, zwlaszcza, ze to nie pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  6. no cóż nie będę oryginalna
    nie wolno dac

    OdpowiedzUsuń
  7. pewnie, że nie dawać kasy ale .... no własnie różnie bywa ... znam sytuację gdzie nastolatka brała na krechę a potem miejscowa mafia nachodziła dom i grzecznie meldowała rodzicom, ze ich dług wynosi ponad 7 tysięcy... ustalane terminy na oddanie kasy ... z odsetkami. Policja oczywiście powiadomiona ale w sumie nic nie zrobiła ...czas płynął były powybijane szyby, włamania pobicia, groźby a dług coraz większy...Córkę wysłali na 8 miesięcy do zamkniętego ośrodka pod Gdańskiem a sami wyprowadzili się do innej dzielnicy ...

    OdpowiedzUsuń
  8. UMIEŚCIŁAM POST SCRIPTUM DLA ROZJAŚNIENIA SYTUACJI

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, łatwo dawać rady i mówić "nie dam" Dopóki nas to nie dotyczy. Jak to ktoś bliski, jak to własne dziecko sprawa się komplikuje i miłość rodzicielska zasłania oczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowieść jak z najstraszniejszego horroru.Jeśli rzecz dzieje się naprawdę,to niech ci rodzice ratują to dziecko,bo będzie za późno,jesli już nie jest...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tłumaczyć, namawiać na odwyk, tłumaczyć, nie dawać kasy, tłumaczyć...ODWYK!

    OdpowiedzUsuń
  12. I izolować od środowiska, w którym się obraca...rozmawiać!

    :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wolno dać. On musi upaść, aby mógł wstać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla obcych sprawa prosta
      a upadniete dziecko dla rodzicow to podwojna tragedia

      Usuń
  14. Uważam, że nie wolno dawać, bo to nic innego jak tylko "wsparcie" nałogu. Piszecie, jak można patrzeć na upadek własnego dziecka?? Nie umiem sobie tego wyobrazić i naprawdę trudno mówić o tym co by się zrobiło, nie będąc w takiej sytuacji. Jednakże wspomaganie dziecka poprzez dawanie mu pieniędzy na narkotyki, to chyba kompletnie nieodpowiedzialne, głupie działanie z tragicznymi konsekwencjami!! Trudno mi na to patrzeć, bo z jednej strony żal chłopaka, który ewidentnie idzie na dno, z drugiej zaś bezradność wobec postępowania dziadków. Rozumiem, że kochają, że im go żal, ale do diabła, czy oni nie widzą, że to jest droga donikąd!!!!! czy oni nie widzą, że dając mu te pieniądze spychają go jeszcze bardziej w narkotykową otchłań!! O ile trudno trafić z argumentami do osoby uzależnionej, o tyle szlag mnie trafia, jeśli nie można trafić do całkowicie sprawnych na umyśle, dorosłych osób!!! rodzice też wolą zamieść problem pod dywan, łudząc się, że problem sam się rozwiąże. Wszelkie rozmowy na temat konieczności terapii, najlepiej wspólnej, rodzinnej, trafiają jak kula w płot, bo cyt: "on się nie zgodzi..".... nosz, kur..mać!!! to lepiej stać bezczynnie i patrzeć jak dziecko upada?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, wydaje mi się, że za rzadko ludzie sięgają po pomoc specjalistów
      a są tacy
      którzy by powiedzieli dziadkom, jakie zachowanie jest najlepsze...



      Mamma
      jutro jesteś ierwsza i druga u mnie :)))

      Usuń
  15. to bardzo trudna sytuacja. najpierw pomyślałam, że też bym odmówiła, bo kubeł zimnej wody na głowę by się wreszcie przydał. tylko tutaj trzeba podjąć radykalne działania, bo inaczej chłopak pogrąży się do cna. no tak, ale dopóki rodzice sami nie wydorośleją i nie zrozumieją błędów, jakie popełnili, to nic z tego nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  16. nie,nie
    nie wolno dawać
    a jeśli nie potrafiłabym odmówic-to chyba bym poszła do psychologa ,zapytac co moge zrobić,bo sama nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  17. odmawiamy stanowczo. To jedyna pomoc, jaką potrzebuje

    OdpowiedzUsuń