poniedziałek, 18 lutego 2013

Lustro, mój wróg!


Dryndanie budzika o siódmej rano, jak co dzień, wyrwało mnie ze snu. A ten był całkiem, całkiem, choć Pan-Ze-Snu tych mięśni na brzuchu mógł mieć ciut więcej :). No dobra, fantazjuję! Sen był całkiem przyzwoity, ten z serii dopuszczalnych jak na dojrzałą, poważną kobietę, stateczna żonę, do tego matkę parki :). No przecież jak mogłabym śnić nieprzyzwoicie i  hardcorowo? No way!!
No więc wyrwana z objęć owego, mieszczącego się w granicach przyzwoitości, snu zwlekłam się z wyra i, nieświadoma jeszcze autodestrukcyjnych doznań, jakie czyhają tuż za łazienkowymi drzwiami, przestąpiłam jej próg!
Jako, że moja facjata bynajmniej nie należy do tych będących natchnieniem dla poetów, tudzież muzykantów, nie spieszyłam się konfrontować swojej urody z prawie co przerwanego snu, z rzeczywistością. I całe szczęście, przynajmniej siku robiło się lekko, przy zachowaniu jako takiej równowagi wewnętrznej. No tak, ale chcąc nie chcąc, zębiska przeczesać by trzeba, a i roztocza z mej 35+ przegonić. Tak więc zerknąwszy nieśmiało w jedyne lustro, jakie posiadam, oniemiałam! Jezusie! Jak można!! Takie doznania i do tego o siódmej rano!! To powinno być po prostu zabronione, niedozwolone, zakazane pod rygorem odpowiedzialności karnej - więzienie albo kara pieniężna, i to wysoka!!! Nie jakieś 100 czy 200zł jak za jazdę bez świateł mijania, tylko od razu całą pensję... nie... dwie, może nawet z kwartalną premią!!! Może dopiero wtedy, wiedziony instynktami samozachowawczymi, człowiek wskakiwałby w pielesze przed północą, a pójście do łóżka nie byłoby poprzedzone pół dniowym wpatrywaniem się w ekran komputera. Może dopiero wtedy bycie posiadaczem worów pod oczami i nabrzmiałej od niewyspania facjaty, byłoby zmorą net-addicted only :). Może każdorazowe zetknięcie ze swoim odbiciem w lustrze nie byłoby przeżyciem skrajnie ekstremalnym, grożącym poważną zapaścią, w najlepszym wypadku, lekką niewydolnością krążeniowo-oddechową. Może dopiero wtedy na poranne pukanie do drzwi nie trzeba by chować się pod miotłą (w końcu czarownice je posiadają:) i siedzieć ciuchutko jak myszka, dopóki intruz się nie oddali na bezpieczną odległość? Może ....ale skąd ja to mam, do diabła wiedzieć, skoro jestem 35+ ????

1 komentarz:

  1. skąd ja to znam:) Ja mam na tyle duże lustro, że jeszcze widzę swoje boczno-brzuszne zwały, które mnie nie nastrajają pozytywnie. Wcale, a wcale. ale pierś do przodu, tony mejkapu i do ludzi!

    OdpowiedzUsuń