poniedziałek, 18 marca 2013

Facet z jajami




Jezu, ale jazda! Facet z jajami wlazł mi do kibla. Tzn. sam nie wlazł, zapytał grzecznie czy może, bo cytuję „jakoś go wzięło”. A żem w zaawansowanej neuroboreliozie, wykręta dyplomatycznego mi brakło. I tak oto, sobotniego, marcowego popołudnia, roku pańskiego 2013, facet z jajami, strefę mej prywatności najprywatniejszej, naruszył. Za moim przyzwoleniem, głupiej!(?)



Sytuacja mocno krępująca. Mieszkanie malutkie, drzwi  i ściany cieniutkie. Gdzie by nie stanąć, zasięg  obcych, jelitowych odgłosów, co gorsza - zapachów,  uszy i nozdrza dosięga!! Kwestia doznań percepcyjnych mniej istotna, gorzej z psychę mą wrażliwą.... kurna, to tak jakby przed obcym chłopem się obnażyć, dopuścić go do części życia, tej intymnej, najintymniejszej!! 


Co robić, myślę? Usiąść i czekać aż skończy,  czy  robić dalej swoje, jak gdyby nigdy nic. Jakbym faceta obcego, do tego na mym prywatnym, najprywatniejszym kibelku siedzącego, w domu nie miała. Cokolwiek nie począć krępacja straszliwa, wyobraźnią mą bujną podsycana. A co jeśli perfumy me spija? Tiule dla mężowskiego oka wyłącznie przeznaczone, dotyka??  Wszyscy ekranowi socjopaci, psychopaci i inni wariaci, w tym momencie twarz faceta z jajami przybierają. 


Racjonalna cząstka mej osobowości każe mi jednak spojrzeć na niego jak na bliźniego swego. Bliźniego w potrzebie nagłej i natychmiastowej. Co począć miał biedny chłopina? Jaja wsiowe, od kur z wybiegu wolnego porzucić? Pod blokiem przycupnąć? W majty narobić?

Tak sobie myślę, że on był skrępowany nie mniej niż ja. A chyba/raczej/na pewno/nawet/z pewnością bardziej! Odwagę też chłopina miał, ale jak kogo przyciśnie to sam diabeł nie straszny. Czasami tak się dzieje, że potrzeba z tych najpilniejszych, w najmniej odpowiednim momencie przychodzi. I osoby trzecie dotyka :)


Pięć minut facet z jajami (tzn. w tym momencie bez jaj, na wycieraczce je porzucił) na kibelku mym najprywatniejszym siedział. Tudzież wisiał bądź kucał …nie wnikam :)
 

Już po wszystkim dwugodzinną kibelkową kwarantannę zarządziłam, oknami powietrze świeże wpuściłam, odświeża fiołkowego solidnie użyłam. WC kaczką niewidoczne pozostałości, obce obcości potraktowałam, lecz mimo to aż do niedzieli naruszenie mej prywatności  najprywatniejszej opłakiwałam :(


W ramach zadośćuczynienia jaj darmowych żądam :). Zgrzewki jednej przynajmniej :)


Mhm, gorzej jeśli chłopina z perystaltyką jelit ma problemy. Jaja wsiowe, świeżutkie nie powiem, zdrowiem mym psychicznym jednak okupione! 
Ku przezorności, strategię "antyjajową" opracować mi trzeba!! Za każdym razem kiedy zapuka, gotowca muszę mieć w pogotowiu. Na wypadek Pana z jajami nagłej potrzeby. 
- Puk puk
- Kto tam?
- Facet z jajami. Czy mogę skorzytać z wc?
- Oj, tak mi przykro, Pan od kablówki kupę właśnie robi ::::))))

15 komentarzy:

  1. Ja Cię rozumiem, dla gości i klientów mam WC gościnne i już, Ale żeby tak na moim prywatnym, to nie wiem...
    Ale może uczynek spełniłaś ten dobry właśnie na dziś! :)
    Uśmiałam się mimo wszystko z komizmu sytuacji i z faceta z jajami.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw- śmialiśmy się z mężem do rozpuku, jak już emocje opadły :)

      Usuń
  2. łooo mamo :)
    najgorsza ta akustyka... a w biurze to po prostu masakra, jak kibelek o ściankach z dykty umieszczony pomiędzy kilkoma biurami kolegów ;-)
    osobiście... zmieniam piętro, bo na parterze rozstaw toalet jakiś inny, bardziej dostosowany do potrzeb personelu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ha ha ha, niezłe ..... jaja :)))) dobra kobieta z Ciebie jest...

    OdpowiedzUsuń
  4. Facet z jajami! Czytając sam początek posta, mylnie zinterpretowałam, że wlazł Ci on do kibelka, na którym to akurat Ty siedziałaś! Ha ha ha:D Dobre! Choć panu najpewniej nie było do śmiechu (i Tobie również), to wybacz, ale komiczna była ta sytuacja :)
    A kwarantanna jak najbardziej na miejscu! U mnie pewnie trwałaby jeszcze dłużej ;/
    Pan od kablówki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło Jezusie, aż tak to nie!!!! :). Chybabym już normalna po takiej akcji nie była, o nie....

      Usuń
    2. Faktycznie źle napisane: nie wlazł mi do kibla, tylko wlazł do mojego kibla ::))...to z emocji :)

      Usuń
  5. Hahaha! tekst na końcu mnie powalił! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vill, uwierz, mnie powaliło zupełnie coś innego ....brrr....

      Usuń
  6. Padłam :D
    Poważnie obcy facet robił do Twojego kibelka???? :))))
    Świetne to, choć nie wiem komu bardziej współczuję, Tobie, czy jemu :)
    Mieszkałam kiedyś w mieszkaniu, w którym kibelek był tuż przy kuchni i ktoś, kto siedział przy stole i właśnie szamał obiadek czy chciał czy nie chciał musiał słuchać trzaskania o muszlę. Masakra :)


    PS. Jak nie wyjdzie z panem od kablówki, to posłuż się listonoszem, albo panem "suchy chleb... dla konia"

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze- ja na jego miejscu bym Ci tych jaj zostawiła za 100 zł jak nie więcej !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Śmieszne i tragiczne zarazem. Kiedyś Pan przywiózł pralkę i skorzystał z wc, na szczęście tylko siusiu, a zaworek ciekł i wodę w łazience musiałam zakręcić. Pan do spłuczki, a tu sahara:)

    OdpowiedzUsuń
  9. No i jak ja mam teraz zasnąć, skoro się trzęsę ze śmiechu? Biedny facet, bo to i chłop i męską dumę ma, a tu taka przygoda. Prosić kobitkę o dostęp do dziurki, w kibelku, oczywista. Dobrej nocy

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale jaki Tu uczynek dobry masz na koncie!!! :o)))

    OdpowiedzUsuń