piątek, 15 marca 2013

Podtrzymanie blogowego żywota :)


Mój bloggerski żywot leje jeszcze w pampersy, aczkolwiek o jednym już się przekonał – żeby istnieć, trzeba pisać :). Ochota i wena nie mają tu nic do rzeczy, skrobnąć trzeba, choćby słówko. Choćby o przysłowiowej dupie marynie, tudzież dupie Maryny :). Nie piszesz, nie istniejesz :).
Żadne L4, chore dziecko, czy też przerwa w dostępie energii od czeluści niebytu cię nie uchronią. „Czy się stoi, czy się leży, oglądalność się należy”. Taaa.... dawno temu i nieprawda! :) Kto pisze, ten ma. Czytelnika. Kto nie pisze, ten też ma. Tyle, że psińco :)
No więc piszę :)
Pogoda. To pierwsze o czym myślę, gdy o „niczym” pisać trzeba. Narzekają wszyscy na zimę, że zimno. I na śnieg, że pada. Z jakiej by jednak strony w kalendarz nie spojrzeć - przez prawe ramię, przez lewą nogę, niebieskim okiem, zielonym okiem - zima jak w mordę strzelił. I to do marca dwudziestego rezerwacja coroczna! Wskazane byłoby zatem z lawiną skarg i zażaleń jeszcze choć z 5 dni poczekać. Skargi na zimę w zimie? To trochę jakby lipcową wycieczkę do Egiptu reklamować, że za gorąco. Albo sandały, że przemakają :).
Inaczej, gdy w maju kurewstwa napada. Przekleństwa z ust ciskane, wredną aurą sprowokowane, przyzwoitsze jakby i usprawiedliwione. Proszę bardzo, teraz można. Wyzywać. Kolokwialnie: szmatą, ścierwem, zemstą wszechmogącego lub naukowo – anomalią pogodową, kaprysem meteorologicznym, brakiem kompatybilności pory roku z frontami atmosferycznymi :). Można by też zjawisko majowej śnieżycy przyjąć za fakt niezmienialny, od ludzkich gustów i kaprysów niezależny. Coś, co nastało i koniec kropka. 
I wtedy albo kląć z zapałem, mięsem w cztery strony świata rzucając, albo rękawy  zakasać i ulepić bałwana lub nawet igloo, lub i bałwana i igloo. Pod kwitnącą jabłonką.
I mieć ubaw po pachy, bo czyż śnieg w maju to nie coś ekstremalnego, zjawiskowego? Tudzież niezła popierdziółka? 

3 Maj 2011

 3 MAJ 2011

3 MAJ 2011


31 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 1000000000%. Nareszcie ktoś "normalny". ;) Ładne widoki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonatkowa, ja tylko czasami przebłyski normalności mam, normalnie to stuknięta jestem :)

      Usuń
    2. No to witam w klubie. ;)

      Usuń
  2. To u Ciebie tak padało!?
    Niesamowite faktycznie.
    A wszyscy narzekają na zimę i śnieg po prostu ze zmęczenia, ileż można odśnieżać :)
    Mnie się w tym roku jakoś udało, że przeważnie miałam pomoc, ale gdyby teraz jeszcze dopadało, to ja bym padła :)
    Co do pierwszej części o konieczności pisania - u mnie to chyba prawie uzależnienie, bo nawet jak nie ma o czym, to mam ochotę pisać :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw, to Karkonosze i nasz majowy weekend - ale była jazda, lepiliśmy bałwana w rękawiczkach rowerowych bo jedynie takowe posiadaliśmy :). Co do odśnieżania, rozumiem...ale nie solidaryzuję się, mieszkam w bloku...jeden z plusów mieszkania w domach z wielkiej płyty :)

      Usuń
  3. Pamiętam tamten dzień, oj, bardzo dobrze pamiętam...

    Toż to norma, że jak w lecie słońce świeci, to naród woła, że za gorąco ;-) A niby kiedy ma być gorąco? W grudniu? /zakładając że o kraju naszym prekrasnym myślimy/ :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo, to koleżanka frontami poleciała. Podoba mnie się ten tok myślenia i nie wkręcę się w naukowe dywagacje, mimo, że prawo mam, aczkolwiek śnieg w maju to nie taka pierwszyzna. Osobiście pamiętam pochód pierwszomajowy, brnący w błocie śniegowym :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nieee, no weź... Ty byś chciała, żeby to białe do maja leżało???? to ja wole wcześniej zaczać narzekać, może wczesniej pójdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale skąd!!! w zimie niech leży, wiosna jest dla kwiatków, pszczółek, motylków i takich tam :)

      Usuń
  6. O tak, śnieg w maju, bardzo dobrze pamiętam ten dzień. Wybraliśmy się na oglądanie domu, który pewnie udałoby nam się kupić gdyby nie szalejący franek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jak Katiuszka? majowy śnieg pomógł, czy wręcz przeciwnie?

      Usuń
    2. Powinien już wtedy dać do myślenia, że to nie ten dom zwłaszcza, że przed samymi drzwiami domu wywinęłabym niezłego orła na śniegu ;)

      Usuń
  7. Pogoda to najlepszy temat, gdy nie ma się, o czym pisać czy rozmawiać. Na pogodę nie narzekam, bo nie mam na nią wpływu, mogę tylko ubrać gruby sweterek i stawić jej czoła. Niestety już zauważyłam, że gdy ktoś doda twojego bloga do obserwowanych, a ty za chwilę nie zrobisz tego samego, to po paru dniach już go nie obserwuje. Oczywiście każdy może zmienić zdanie, ale z komentarzami jest podobnie, takie odbijanie piłeczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółwinka, masz rację, ale tak to działa....jednak chciałabym mieć pewność, że ktoś mnie czyta, bo to lubi, a nie bo liczy na rewanż :). Wiele blogów wcześniej obserwowanych też odrzuciłam, po wnikliwszym poczytaniu po prostu przestały mnie interesować. Resztę czytam bo lubię!

      Usuń
    2. To ja jakaś nienormalna. Założyłam bloga i zaglądam jak mnie najdzie.
      Dzięki, że czytasz, choć nie ma za bardzo co ;)

      Usuń
  8. no dobra, może to i normalne, że w zimie jest śniegi mróz... ale mogłaby się już skończyć, nie??? miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  9. taaaaaa pogoda... ehhhh po tej pogodzie dzisiaj łapy mnie bolą.. ;-) ale podobno to dobre dla zdrowotności, a co do weny, no różnie to z nią jest.. to bardzo kapryśna "przyjaciółka";-) buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jazz, z tą przyjaciółką to ja też mam często ciche dni :)

      Usuń
  10. Żebyś Ty słyszała, jak ja rzucam mięsem na tę zimę... Ella

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja się do tego dwudziestego wstrzymuję. Wytrzymam. Wczoraj obejrzałam sobie prognozę 16-to dniową i od dwudziestego pierwszego zaczynam kląć i nawet jakąś Marzannę utopię, bo zima paskudna zadomowiła się z a bardzo, bo do końca marca, wedle prognoz, nie zamierza odpuścić. a ja chcę kwiatki i motylki, yyyy, te pszczółki to gdzieś dalej, ale niech i one będą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oaza, prognozy nie oglądam, każdy dzień jest dla mnie niespodzianką :)

      Usuń
  12. Biedny bałwan- niedługo już go nie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak kogoś nie ma na necie, to go nie ma. A śnieg jest. Byłem dziś nartami na Turbaczu. Tam ze dwa metry śniegu jeszcze jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, tak w górach śniegu po pachy... nigdy tam nie byłam, a w sumie niedaleko...

      Usuń
  14. MM, moim zdaniem, to nie tak. Jesli piszesz pod publiczke to nie wiem, co to znaczy i jak sie z tym zyje
    Gro z nas pisze, bo to kontakt z jezykiem, bo to kontakt ze znajomymi, wreszcie inna wersja pamietnika itd.
    Pisujemy do siebie poza blogiem, mamy wspolne przedsiewziecia, ratujemy sie czasami, wspieramy dobrym slowem czy uczynkiem.
    Blog to tez kanal info.
    Po prostu fajnie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że każdy z nas liczy na czytelników, w mniejszym lub większym stopniu. Ja piszę bo lubię,sama dla siebie jednak nie miałabym takiej motywacji. Motywują i cieszą mnie opinie i komentarze innych użytkowników.

      Usuń
  15. No. Prawda. Nie piszesz - nie istniejesz ;). Też piszę bo bardzo lubię i kiedyś pisałam w zeszytach tylko dla siebie, ale blog to jednak inna sprawa. Jak już zbierze się dwóch czy trzech czytelników to to pisanie nabiera innego wymiaru.

    OdpowiedzUsuń